Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Taki cyrk na chwilę przed pierwszymi skokami w sezonie. Polscy skoczkowie "przywitani" w Lillehammer w kuriozalny sposób
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 23.11.2024 11:10

Taki cyrk na chwilę przed pierwszymi skokami w sezonie. Polscy skoczkowie "przywitani" w Lillehammer w kuriozalny sposób

Dawid Kubacki
Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Inauguracja Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer rozpoczęła się od niecodziennych problemów logistycznych, które dotknęły polską kadrę. Skoczkowie prowadzeni przez Thomasa Thurnbichlera musieli zmierzyć się z nietypową sytuacją, która nie świadczy najlepiej o organizatorach imprezy.

Problematyczna szatnia Polaków: kontener zamiast standardowej szatni

Szatnia polskich skoczków okazała się małym kontenerem na kółkach, oddalonym od głównych stref przeznaczonych dla pozostałych drużyn. Taka sytuacja była wynikiem późnego przybycia Polaków na miejsce oraz braku wcześniejszych treningów na skoczni.

Zamiast typowej szatni, Polacy otrzymali niewielki kontener, który wcześniej pełnił funkcję toalety. Pomieszczenie to było nie tylko małe, ale również znajdowało się w odległości od głównych stref zawodników. Z tego powodu jeden z członków kadry, Maciej Kot, nie zmieścił się w środku i musiał korzystać z miejsca przeznaczonego dla polskich skoczkiń.

Takie szatnie to nie jest norma. W takiej, jak ta w Lillehammer, jeszcze się nie przebieraliśmy. Przeważnie w tym samym miejscu i o takim samym wyglądzie stała w Lillehammer toaleta. Na szczęście jeszcze do nas zachodzą, ale zobaczymy, jak będzie w kolejnych dniach - mówił z uśmiechem Dawid Kubacki.

Mimo nietypowych warunków skoczkowie podkreślali, że pomieszczenie jest czyste i ciepłe, co pozwala im przynajmniej na podstawowy komfort.

Fatalne wieści dla fanów skoków narciarskich. Czołowy zawodnik doznał kontuzji

Dlaczego Polacy musieli korzystać z kontenera?

Problemy logistyczne wynikły z późnego przybycia polskiej ekipy do Lillehammer. Polacy przylecieli do Norwegii w środowy wieczór, jako jedna z ostatnich reprezentacji. Co więcej, nie wzięli udziału w nieoficjalnych treningach na śniegu, które miały miejsce na początku tygodnia. W efekcie, gdy dotarli na skocznię w piątek - już w dniu oficjalnych treningów i konkursu mikstów - wszystkie standardowe szatnie były już zajęte przez inne drużyny.

Organizatorzy przydzielali szatnie na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Reprezentacje, które przyjechały wcześniej, mogły wybrać dogodniejsze miejsca. Polacy musieli zadowolić się tym, co pozostało - niewielkim kontenerem, który jeszcze niedawno służył jako toaleta.

Nie tylko szatnia przeszkodą Polaków w Lillehammer

Pierwsze dni rywalizacji w Pucharze Świata przyniosły zaskakujące wyniki dla polskiej kadry. W konkursie drużyn mieszanych zajęli siódme miejsce, niewiele ustępując szóstej Finlandii, co mogło dać im wyrównanie najlepszego wyniku w historii startów w tym formacie.

Świetnie zaprezentował się Paweł Wąsek, który w klasyfikacji indywidualnej miksta uplasował się w czołowej szóstce. Gorzej wypadły polskie skoczkinie oraz Aleksander Zniszczoł, który zmaga się z problemem dostosowania do nietypowo ustawionej belki startowej.

Pomimo przeciwności, Polacy pozostają w dobrej formie. Kolejne konkursy indywidualne w Lillehammer zaplanowano na sobotę i niedzielę o godzinie 16:00. Wcześniej, o 14:45, odbędą się kwalifikacje, a zmagania kobiet ruszą o 12:30. Polscy skoczkowie liczą, że nietypowe warunki lokalowe nie wpłyną na ich wyniki i będą w stanie pokazać swoją siłę na skoczni.

Jedno jest pewne - inauguracja sezonu w Lillehammer z pewnością zapisze się w pamięci polskiej kadry, choć niekoniecznie z powodów sportowych.