Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Onet: Bunt w kadrze polskich skoczków. Liderzy kadry chcą powrotu Doleżala
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 28.03.2022 15:45

Onet: Bunt w kadrze polskich skoczków. Liderzy kadry chcą powrotu Doleżala

skoczkowie
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Trwa zamieszanie w Polskim Związku Narciarskim. Po tym, jak czołowi polscy skoczkowie narciarscy opowiedzieli się za byłym już trenerem Michalem Doleżalem, w organizacji głośno mówi się o chaosie komunikacyjnym i nieporozumieniach. Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki nie ukrywają swojego rozgoryczenia i rozpoczynają bunt.

To, że Michal Doleżal pożegna się z polską kadrą skoczków nie powinno być zaskoczeniem po nieudanym sezonie zimowym i zawiedzionych nadziejach olimpijskich. Jednakże liderzy naszego teamu, na czele z Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą, mają na ten temat inne zdanie i głośno je wypowiadają.

W konsekwencji poważne oskarżenia padają na Polski Związek Narciarski, którego dyrektorem od lat jest Adam Małysz. Sprawa wygląda więc tak, że dziś nikt nie wie, co dalej z polską drużyną i władzami organizacji, które słabo radzą sobie z buntem, jaki wybuchł wśród zawodników.

Stoch naczelnym buntownikiem

Lider naszej kadry, Kamil Stoch, nie ukrywa, że zwolnienie Doleżala jest mu wyraźnie nie w smak. W swoich wypowiedziach broni trenera i dużą część odpowiedzialności przyjmuje na siebie. Warto jednak zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, kiedy nasz as pokazuje pazurki. Podobna sytuacja miała już miejsce w 2012 roku, kiedy z zespołem żegnał się Łukasz Kruczek.

Wtedy udało się postawić na swoim, zatrzymać zaufanego szkoleniowca i razem z Kruczkiem Kamil zdobył złoty medal mistrzostw świata. Później w końcu przyszedł czas na zmiany i w polskiej ekipie pojawił się Stefan Horngacher, a następnie swoje pięć minut dostał Doleżal.

Pierwsze dwa lata rządów Czecha przyniosły zadowalające efekty. Polscy skoczkowie osiągali sukcesy i wszystko było w jak najlepszym porządku. Celem były jednak igrzyska olimpijskie w Pekinie, na których nie poszło tak, jak byśmy sobie tego życzyli.

Niedopowiedzenia i ukryte pretensje

Słabe wyniki w stolicy Chin uwydatniły problemy w polskiej kadrze. Już kilka tygodni wcześniej dużo mówiło się o tym, że Doleżal nie jest prawdziwym liderem grupy, a w jego rolę próbuje wchodzić jego asystent Grzegorz Sobczyk.

Dziennikarze słusznie dopytywali Małysza o to, czy nie ma wrażenia, że w kadrze potrzebny jest ktoś stanowczy, na kształt Horngachera. Dyrektor PZN przyznawał wówczas rację i zapowiadał poważne rozmowy.

Wkrótce doszło do tarć na linii władze związku-trener. Małysz i Tajner forsowali wersję zakładającą spokojny trening skoczków, podczas gdy Doleżal nie chciał odpuszczać kolejnych startów, twierdząc, że w ten sposób zawodnicy odbudują formę.

W tle cały czas były także niedopowiedzenia i ukryte pretensje. Działacze coraz częściej zaczęli zastanawiać się nad zmianą szkoleniowca, choć nikt nie wypowiadał tych słów na głos, zwłaszcza przed igrzyskami.

Nerwowa atmosfera udzielała się zarówno Doleżalowi, jak i samym skoczkom. Presję wywierali też niezadowoleni kibice. W sztabie doszło do podziałów. Za Czechem stanął Sobczyk, po drugiej stronie ustawił się zaś drugi z asystentów, Maciej Maciusiak.

Doleżal chciał dalej pracować

Chcę dalej pracować z tą kadrą, ale taką wolę musi mieć też PZN. Muszą pójść za mną zawodnicy i sztab. Na razie czuję ich wsparcie. Jaka będzie jednak ostateczna decyzja? Tego nie wiem. Nie chcę też na razie się na tym koncentrować, bo wiem, że jesteśmy bardzo blisko tego, żeby ruszyli i to mocno wszyscy kadrowicze – mówił Doleżal w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet podczas zimowych igrzysk w Pekinie.

Tymczasem po serii niepowodzeń w trzecim sezonie Doleżala PZN zaczął domagać się raportu od Adama Małysza, a Małysz stawiał wymagania Doleżalowi, który z kolei czekał na przedłużenie kontraktu. W ostateczności wszyscy zostali z niczym.

Małysz miał przeprowadzić z Michalem długą rozmowę, z której nic nie wyniknęło. Dyrektor Związku już wtedy wiedział, że czas szukać następcy Czecha. Na panewce spaliły pomysły zatrudnienia Miki Kojonkoskiego i Alexandra Pointnera, Stoeckl to za wysokie progi, więc dziś w grze są kandydaci z Niemiec i Austrii.

Ostatnie zawody w Planicy jeszcze bardziej skomplikowały sytuację. Stoch i Żyła otwarcie skrytykowali PZN i razem z Kubackim ogłosili bunt. To tej trójce najbardziej zależy na Doleżalu, reszta siedzi cicho i czeka na jakiekolwiek wieści.

Trudne zadanie nowego szkoleniowca

Jak donosi Onet, Adam Małysz opuścił Planicę zanim turniej się zakończył. Komunikacyjnie nie wypadło to najlepiej, a skoczkowie poczuli się niepoważnie potraktowani i mieli pretensje do byłego orła z Wisły.

Dzisiaj liderzy zespołu stoją murem za Doleżalem. Związek szuka zaś nowego trenera, a Czech ma już propozycje z innych krajów. Co więcej, to nie wszystkie zmiany w kadrze. Z ekipą żegna się też doktor Harald Pernitsch, odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne.

Na razie więcej niewiadomych niż klarownych deklaracji. Nieważne, kto obejmie kadrę, będzie miał arcytrudne zadanie. Konsolidacja podzielonej drużyny, danie nowego życia zagubionym zawodnikom i stworzenie podstaw na lata to nie lada wyzwanie.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia dogadania się z nowym prezesem PZN, który wkrótce zostanie wyłoniony. Wszystko to sprawia, że o optymizm trudno.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: goniec.pl, o2.pl