Na jaw wyszło, jak Piszczek i Sahin traktują zawodników Borussii. Nie mają litości
Od początku tego sezonu, za sterami Borussii Dortmund zasiadają Nuri Sahin oraz jego asystent Łukasz Piszczek. Pierwsze mecze mogą napawać kibiców optymizmem na resztę kampanii. Okazuje się jednak, że jest to efekt m. in. bardzo rygorystycznych zasad, które na zawodników nałożyli Turek oraz Polak.
Obiecujący początek pracy Sahina i Piszczka
Nuri Sahin został nowym szkoleniowcem Borussii Dortmund po tym, jak z posady zrezygnował Edin Terzić. Turek nie chciał być jednak sam i postanowił desygnować na swojego asystenta Łukasza Piszczka. Trzeba przyznać, że panowie pasują do tej roli, a także, żeby razem pracować. Wszak wspólnie reprezentowali barwy klubu z Signal Iduna Park, stając się ich legendami. Znają więc tę drużynę od podszewki.
Od początku zmagań w nowym sezonie para Sahin-Piszczek naprawdę dobrze wykonuje swoją robotę. Prowadzona przez nich Borussia Dortmund zajmuje obecnie 5. miejsce w Bundeslidze, mając na koncie 3 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażkę. Ta przegrana była jednak bardzo bolesna, ponieważ dali sobie strzelić Stuttgartowi aż 5 bramek, przegrywając 1:5.
Dobrze również rozpoczęła się przygoda Sahina i Piszczka w nowym formacie Ligi Mistrzów. Nie pozostawili złudzeń Club Brugge, z którym wygrali 3:0.
Dlatego transfer Szczęsnego nie został jeszcze potwierdzony. Na jaw wyszły nowe fakty Sytuacja w sztabie Świątek wyszła na jaw. Nie wszyscy to zrozumiejąSahin i Piszczek wprowadzili twarde warunki. Za ich złamanie piłkarze srogo zapłacą
Jak się okazuje, takie wyniki uzyskiwane przez Borussię Dortmund są owocem twardych zasad wprowadzonych do klubowej szatni przez Łukasza Piszczka i Nuriego Sahina. Portal ran.de opublikował listę reguł, które obowiązują piłkarzy klubu pod wodzą Turka i Polaka. Za ich złamanie grożą surowe, a przede wszystkim kosztowne kary.
Z przekazu niemieckich dziennikarzy wynika, że zakazane jest chociażby używanie telefonu, kiedy zespół je wspólnie przy stole. Kara za to ma wynosić 100 euro (ok. 430 zł). Zawodnicy nie mogą także przyjść do ośrodka klubowego w “niewłaściwym stroju”, gdyż grozi za to kara w wysokości 250 euro (ok. 1070 zł).
To jednak nic, w porównaniu do kolejnych kar zapisanych na liście ustalonej przez Sahina i Piszczka. Za opuszczenie zabiegu regeneracyjnego grozi kara 3000 euro (ok. 12,85 tys. zł), a za absencję na klubowym spotkaniu 5000 euro (ok. 21,4 tys. zł). Z kolei, za każdą minutę spóźnienia w dniu meczowym piłkarze zapłacą 100 euro i może ona urosnąć aż do 3000 euro.
ZOBACZ: Do meczu Barcelony zostały godziny, a tu taka heca. Zapada decyzja ws. Lewandowskiego
Kary większe niż za Jurgena Kloppa
Dziennikarze ran.de zauważyli, że nałożone przez Nuriego Sahina i Łukasza Piszczka kary są większe, niż za czasów, gdy Borussię Dortmund trenował Jurgen Klopp. W 2009 roku Bild opublikował podobną listę, sporządzoną przez właśnie niemieckiego szkoleniowca. Wówczas, spóżnienie na trening kosztowało 50 euro i wzrastało nie z każdą minutą, lecz kwadransem. Ponadto, za niedochowanie właściwego ubioru obowiązywała kara w wysokości 100 euro. Trzeba więc przyznać, że Nuri Sahin i Łukasz Piszczek wprowadzili naprawdę twarde warunki. Dobrze, że w klubie nie ma już Ousmane'a Dembele, bo za każdym razem musiałby dokładać się do klubowego budżetu.