Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Ojciec Kamila Stocha szczerze o synu. "Oprócz wsparcia niczego od nas nie potrzebuje"
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 02.06.2023 17:56

Ojciec Kamila Stocha szczerze o synu. "Oprócz wsparcia niczego od nas nie potrzebuje"

Kamil Stoch
ARTUR BARBAROWSKI/East News, ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Ojciec Kamila Stocha, Bronisław, napisał dla Sportowych Faktów WP obszerny tekst na temat początków kariery syna oraz roli rodzica sportowca w drodze obraną przez dziecko. Szczerze wyznał, co sądzi o kolegach Kamila ze skoczni oraz zdradził, jakie błędy popełnili szkoleniowcy trzykrotnego mistrza olimpijskiego.

Bronisław Stoch o początkach kariery Kamila

Bronisław Stoch zdobył się na szczerość w sprawie syna, jego kariery i roli rodzica w życiu sportowca. Ojciec naszego mistrza olimpijskiego napisał tekst na łamach Sportowych Faktów WP, w którym przekonywał, że zarówno dla niego, jak i dla jego żony kluczowa była akceptacja tego, jaką ścieżką chce podążać mały Kamil.

- Wybrał skoki. Miał zaledwie kilka lat, a już narzucił sobie dyscyplinę sportu. Nauka jazdy na nartach jednoznacznie wiązała się dla niego ze skokami. Początkowo z żoną traktowaliśmy to jak zabawę. Cieszyło nas, że ma talent do sportu. Jednak już wtedy musieliśmy się pogodzić z tym, że jeśli nadal będzie trenować, wreszcie przejdzie na większe obiekty. A większe skocznie to większe ryzyko - wyznał ojciec Kamila Stocha, który nie ukrywał, że początki chociażby z logistycznych powodów były dość trudne. 

Jego syn pasję zapoczątkował, skacząc wraz z kolegami na małych, własnoręcznie zbudowanych obiektach w Zębie, rodzinnej miejscowości Stochów. - U nas mnóstwo dzieci się tak bawiło. Samo zjeżdżanie było frajdą, ale blisko naszego domu nie było wyciągów, a bez nich narciarstwo staje się trochę bez sensu. Kto będzie szedł 100 metrów w górę szatkując drobnymi krokami w nartach tylko po to, aby zjeżdżać przez kilka sekund? - pisał Bronisław Stoch, wskazując na karkołomność tego rodzaju treningów.

Ewa Błaszczyk przekazała świetne nowiny o córce w śpiączce. Długo na to czekała

Recepta na wychowanie mistrza...?

Jak przyznał ojciec wybitnego sportowca, “kształtowanie mistrza to proces ewolucyjny i wrażliwy na wiele czynników”. - Nie wystarczy rozpoznać talent. To przede wszystkim akceptacja tego, co jest w dziecku, jego natury. To syn sygnalizował zainteresowanie, a my widzieliśmy w nim radość. Stałem więc na deszczu i śniegu, obserwując jego treningi i zawody. […] Widziałem postępy, więc ze spokojem przyjmowałem to, jak się rozwija. Żona natomiast, po każdych zawodach, sprawdzała czy Kamil jest cały i zdrowy. Bardzo się bała - relacjonował.

Zdaniem Bronisława Stocha szacunek wobec dziecka jest niezbędny, ale nie można podchodzić do niego bezkrytycznie. Ma chodzić o zrozumienie i troskę. - Dziś Kamil już nie prosi mnie o rady. Ja natomiast nie wtrącam się w proces szkoleniowy i wydaje mi się, że tak jest dobrze. W naszych czasach borykaliśmy się z innymi problemami, funkcjonujemy na innych poziomach niż nasze dzieci. A one sobie świetnie radzą. Oczywiście, czasem trzeba pomóc, coś skomentować, ale nie wtrącać się. Oprócz rodzicielskiego wsparcia Kamil niczego więcej od nas nie potrzebuje -  tłumaczył.

Jak wyjaśniał, nie wolno zaślepić się ambicją i przyjmować “recepty” na wychowanie człowieka sukcesu. - To, co bardzo, bardzo ważne - nie wychowuje się prezesa, biskupa czy sportowca. Wychowuje się człowieka, bo to "człowiek" brzmi dumnie, ciekawie i wiarygodnie. Tego nauczyłem się od Dostojewskiego. Najpierw jesteśmy my, a dopiero potem zajęcie, jakie wykonuje się w życiu. Takie podejście uwrażliwia, pomaga zrozumieć drugiego sportowca jako rywala i tego, który przeżywa podobnie do nas. Każdy powinien być życzliwy dla drugiego. Nie może być mowy o wywyższaniu się. Takie wartości przekazywaliśmy Kamilowi - zapewnił.

Ojciec Stocha wypowiedział się na temat osób z otoczenia syna

Bronisław Stoch zabrał też głos na temat kolegów Kamila z drużyny. Jak przekonuje, to grupa “naprawdę fajnych chłopaków”, którzy są kumplami, a nie rywalami. - Ich wypowiedzi i zachowania są autentyczne, niczego nie udają. Nie można ich nazwać sportowcami-celebrytami. Promują się różnie, ale nie widać w nich gry czy celowych zagrań pod publikę - ocenił.

Ojciec trzykrotnego mistrza olimpijskiego nie ominął tematu błędów popełnianych przez szkoleniowców. - W sam proces szkoleniowy i sportowych oddziaływań starałem się zbytnio nie ingerować, choć zauważałem choćby zbyt szybkie wdrażanie Kamila do zawodów międzynarodowych. Był taki moment, że trener zabrał go na zawody za granicę bez naszej wiedzy. Dziś wiem na pewno, że między trenerem a rodzicem powinna występować świetna współpraca. Brak otwartości prowadzi donikąd. […] Trafienie na odpowiednich ludzi pozwala pokonać zawodnikowi pierwsze problemy. Do tego jest potrzebne trochę szczęścia. A potem to, o czym mówią wszyscy sportowcy, czyli niezmiernie dużo motywacji, systematyczności i wysiłku - przekonywał Bronisław Stoch.

Przekonywał też, że małżeństwo syna z Ewą Stoch daje rodzicom mistrza dużo szczęścia. - To bardzo ważne, aby para się wspierała i pomagała sobie w trudniejszych chwilach. Cała rodzina ma bardzo dobry kontakt z Ewą - wyznał.

Źródło: sportowefakty.wp.pl