Gorąco w PZPN. Sousa odszedł przez Kuleszę? "Nie życzy sobie chlania obok drużyny"
Paulo Sousa odszedł z PZPN pod koniec 2021 roku. Wówczas jego nagła rezygnacja mocno zdziwiła, a wręcz zdenerwowała kibiców. Polską reprezentację czekały ważne mecze w walce o mundial w Katarze, a Portugalczyk wybrał ofertę brazylijskiego Flamengo. Jak się okazuje, do odejścia Sousy mógł w dużym stopniu przyczynić się PZPN i zachowanie Cezarego Kuleszy.
Afera w PZPN. Sousa odszedł przez Kuleszę?
Paulo Sousa jako selekcjoner reprezentacji Polski pracował przez rok. W tym czasie wygrał z kadrą 6 meczów, 4 razy musiał uznać wyższość rywali, a 5-krotnie zremisował. Pod koniec 2021 roku nagle gruchnęła niespodziewana wiadomość o jego odejściu. Reprezentacja przygotowywała się powoli do ważnych meczów o awans na mundial, a Sousa porozumiał się w kwestii nowej pracy z brazylijskim klubem Flamengo.
Jak się okazuje, jego nagłe odejście może mieć drugie dno związane z działaniami PZPN. O tym informuje dziennikarz Rafał Stec z "Gazety Wyborczej".
Prezes klubu rzucił się na sędziego, bili go i kopali. Zawieszono wszystkie meczePaulo Sousa odszedł przez Kuleszę i PZPN? "On ma sztywne zasady"
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" opisał kulisy odejścia Paulo Sousy z reprezentacji Polski, powołując się na swoich informatorów z otoczenia PZPN, którzy chcieli zachować anonimowość.
- A co, jeśli trener Paulo Sousa uciekł z Polski m.in. dlatego, że nie mógł znieść alkoholowego smrodu podczas zgrupowań reprezentacji? Taką hipotezę stawia jeden z moich trzech świetnie zorientowanych w realiach polskiego futbolu rozmówców, którzy chcą pozostać anonimowi - czytamy.
Paulo Sousa i Cezary Kulesza mieli spotkać się po meczu z Węgrami i przedyskutować plan na najbliższą przyszłość. - Portugalczyk nieprzypadkowo odszedł po listopadowym zgrupowaniu. Był umówiony z prezesem nazajutrz po kończącym mundialowe eliminacje meczu z Węgrami. Niestety, panowie się nie spotkali, bo Kulesza zaczął pić już w trakcie wieczoru meczowego, a w nocy wsiadł w prowadzone przez związkowego kierowcę volvo i przeniósł imprezę do Białegostoku - mówi "Wyborczej" jeden z informatorów.
- Przedłużyła się, więc rzekomy dywanik został zwinięty. A precyzyjnie mówiąc, nie tyle on wsiadł, ile go włożyli do samochodu, był już niezbyt świadomy tego, co robi - czytamy.
- Sousę trafiał szlag, bo on ma sztywne zasady, nie życzy sobie chlania obok drużyny, nie chce czuć smrodu przetrawionego czy dopiero trawionego alkoholu. Widać było, że czuje się w nowej rzeczywistości coraz gorzej, że patologii absolutnie nie toleruje, nigdy wcześniej się z nią nie zetknął - twierdzi informator i dodaje, że Sousa irytował się także na słaby kontakt z prezesem Kuleszą, który nie rozumie innych języków.
PZPN odpowiada. "Prezes nie był pod wpływem alkoholu"
Na medialne doniesienia o aferze alkoholowej odpowiedział Tomasz Kozłowski, dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN.
- Prezes nie jest członkiem sztabu, nie bierze więc udziału w zgrupowaniach reprezentacji Polski. W czasie zgrupowań prezes sporadycznie odwiedza drużynę i sztab na zgrupowaniach w czasie posiłków. Nikt wówczas nie spożywał alkoholu. Prezes nigdy nie występował publicznie pod wpływem alkoholu. Prezes nie był pod wpływem alkoholu w czasie spotkań, o których pan pisze - czytamy w odpowiedzi przesłanej redakcji "Wyborczej".
Źródło: Gazeta Wyborcza