Dawid Kubacki udzielił wywiadu. Skoczek przekazał wspaniałe wieści, fani mają powody do radości
Dawid Kubacki po raz pierwszy od wycofania się z rozgrywek Pucharu Świata pojawił się na antenie TVN i zabrał głos na temat wydarzeń z ostatnich kilkunastu dni. Nasz najlepszy obecnie skoczek opisał dramatyczny przebieg akcji powrotu do Polski i walki o życie żony, a także przekazał pozytywne wieści na temat jej stanu zdrowia. Zapewnił przy tym, że ma nadzieję i wiarę w szybki powrót do treningów. W przyszłym sezonie chce znów stanąć w szranki z innymi zawodnikami w wyścigu po Kryształową Kulę.
Pierwszy wywiad Dawida Kubackiego po przerwie
Ostatnie tygodnie były dla rodziny Kubackich prawdziwym horrorem. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak w jednej sekundzie nasz najlepszy skoczek pogrzebał nadzieje na podium w Pucharze Świata i zrezygnował z dalszych startów z powodu problemów zdrowotnych żony, która walczyła o życie w Polsce.
Od tamtej pory Dawid Kubacki zamieścił w mediach społecznościowych jedynie zdawkowe informacje, w pełnie skupiając się na tym, co dla niego najważniejsze. Czekać w niepewności musieliśmy długo, ale w końcu nadszedł czas na pierwszy telewizyjny wywiad po sportowej przerwie. Podczas rozmowy z Eurosportem padły i podziękowania, i nieśmiałe deklaracje.
Niecodzienne sceny na koniec "Faktów" TVN. Piotr Kraśko nagle zaczął walić ręką w stółStan Marty Kubackiej znacznie się poprawił
Dawid Kubacki tuż przed ostatnimi zawodami w Planicy przyznał szczerze, że choć najcięższy czas już za nim i jego bliskimi, walka o zdrowie jego małżonki będzie jeszcze długo trwać.
- Sport zszedł na drugi albo nawet trzeci plan. Na szczęście stan zdrowia Marty poprawia się. Z dnia na dzień jest lepiej, robimy postępy. Po takich przejściach, jakich doświadczyliśmy przez ostatnie dwa tygodnie, robimy duże postępy, by wrócić do domu i dzieciaków. (…) Ja też dopiero po półtora tygodnia dotarłem do domu, by zobaczyć się z dziećmi. Po dwóch kolejnych dniach wróciłem do szpitala. Będziemy działać dalej, bo nie mamy innego wyjścia – przyznał sportowiec.
Skoczek przyznał też, że informowanie o tak prywatnych sprawach jak stan zdrowia jego żony nie było dla niego łatwe, ale czuł, że jest to winny fanom, dziennikarzom i kolegom ze skoczni.
- Jakby to później zaczęło wychodzić z nie do końca pewnych źródeł, domysłów, na zasadzie, że ktoś coś usłyszał, ktoś coś widział, to by niczego dobrego nie przyniosło. Mi zależało, by podzielić się suchą informacją, bez szczegółów. Chciałem wytłumaczyć, dlaczego znikam – zaznaczył.
Jest nadzieja na rywalizację latem
Jak dodał nasz orzeł, cała akcja powrotu do Polski była niczym ewakuacja. - Jak dostałem telefon i usłyszałem, co się dzieje, to od razu wysondowałem, jaka jest możliwość najszybszego powrotu do domu. I tak to wyglądało. Szybkie pakowanie, zostawienie toreb trenerom, plecak na plecy, na lotnisko i powrót do Krakowa, do szpitala – relacjonował.
Podzielił się także wiadomością, że fakt, iż serce jego żony tak szybko samo zaczęło określiłby mianem cudu. Uznał jednak, że być może przyczyniły się do tego liczne słowa wsparcia, otuchy i modlitwy.
Na zakończenie nieśmiało wyjawił też, że chce wrócić do treningów jak najszybciej i za rok stanąć do rywalizacji o Kryształową Kulę.
- Tej zimy natłukłem tyle punktów, ile natłukłem. Od Anże (Laniska – red.) dostałem prywatną wiadomość, że dla niego nasza walka się skończyła, no bo mnie przecież nie ma. Cieszę się jednak, że dokończył sezon jak trzeba i finalnie uzbierał tych punktów więcej – podsumował.
Źródło: Eurosport