Zapytali Świątek o aferę dopingową i się zaczęło. Nie zamierzała milczeć
Nie milkną echa zawieszenia dla Igi Świątek po tym, jak w jej organizmie wykryto trimetazydynę, a więc substancję, której spożywanie przez sportowców jest całkowicie zakazane. Wiadomo już jednak, że zażyła ją całkowicie nieświadomie, ponieważ melatonina, którą zażywa raszynianka okazała się zanieczyszczona. Cały czas jednak tenisistka musi mierzyć się z niewygodnymi pytaniami o tę aferę. Ostatnio na konferencji przed United Cup ten temat znów został poruszony. Pierwsza reakcja Świątek była dosyć zaskakująca, jednak za chwilę dosadnie rozwinęła wątek.
Iga Świątek zaraz wróci na kort. Sprawa z dopingiem cały czas nie daje jej spokoju
Iga Świątek zakończyła sezon 2024 i wkracza w kolejną kampanię, tym razem w 2025 roku. Raszynianka ponownie przystąpi do rywalizacji o najwyższe cele. Nasza tenisistka z pewnością będzie celować w powrót na szczyt rankingu WTA, które to prowadzenie straciła na rzecz Aryny Sabalenki pod koniec października. Był to efekt dwumiesięcznej przerwy Świątek, a także świetnej dyspozycji Białorusinki.
Najpierw wszystkim wydawało się, że przerwa polskiej tenisistki spowodowana jest przez napięty harmonogram zawodów i że raszynianka potrzebuje po prostu odpoczynku. Prawda okazała się jednak inna. 23-latka opublikowała na swoim Instagramie post, w którym wyjaśniła, co działo się u niej, gdy tej nie widzieliśmy na korcie.
12 sierpnia, po WTA Cincinnati, raszyniankę poddano badaniu na obecność niedozwolonych substancji w organizmie. Wyniki, które przyszły miesiąc później zaskoczyły Świątek, ponieważ okazało się, że miała bardzo śladowe ilości trimetazydyny, która zakazana jest od 2014 roku. Dokładne analizy wykazały, że Polka przyjęła ją najprawdopodobniej z melatoniną, którą bierze, by łatwiej zasypiać. W udostępnionym przez siebie materiale przyznała, że zażywa ją od długiego czasu, ze względu na stres czy jetlag związany z podróżowaniem po różnych strefach czasowych.
Raszynianka natychmiast rozpoczęła działania w stronę udowodnienia swojej niewinności. O wszystkim poinformowała już po czasie, na swoim profilu na Instagramie. Świątek podjęła działania z Międzynarodową Agencją ds. Integracji Tenisa (ITIA), aby wyjaśnić sprawę. Koniec końców, 28 listopada ITIA ogłosiła, że uznaje argumentację i ekspertyzy, które świadczą o jej niewinności. Na Polkę nałożono jednak symboliczną karę miesiąca zawieszenia. Co więcej, Świątek musiała również zwrócić pieniądze zarobione podczas WTA Cincinnati, a więc ok. 650 tys. złotych. Jeżeli dodać do tego koszty za usługi prawnicze oraz dodatkowe testy na obecność dopingu, Polka wydała w sumie prawie milion złotych.
Zareagować na afery związane ze stosowaniem dopingu w tenisie zdążyła już Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Przyjrzeli się nie tylko sprawie Igi Świątek, ale także włoskiego tenisisty, Jannika Sinnera, który również został przyłapany na tym, że w jego organizmie była niedozwolona substancja (klostebol). WADA podjęła kroki w kierunku zmian w przepisach. Od 1 stycznia 2027 roku modyfikacji ulegnie jedna definicja. Od tamtej pory, zamiast “produktu zanieczyszczonego”, będzie mowa o “źródle substancji zabronionej”. Zmianie ulegną także minimalne poziomy raportowania. Chodzi tu przede wszystkim o zatwierdzenie minimalnych poziomów wykrytych zabronionych substancji bezprogowych. Wszystko po to, by niektóre wyniki można było uznać za negatywne.
Nie żyje Janusz Garlicki. PZPN wydał oficjalny komunikat Dramat Milika, a teraz doniesienia o transferze. Juventus stracił cierpliwośćSprawa z dopingiem nie daje spokoju Świątek. A za chwilę musiała się zmierzyć z takim pytaniem
Wydaje się, że Iga Świątek zdołała zareagować na tyle szybko i na tyle skutecznie, że sprawa z obecnością niedozwolonej substancji w jej organizmie została już wyjaśniona. Cały czas jednak WADA ma prawo do apelacji ws. Igi Świątek. W sumie Światowa Agencja Antydopingowa ma czas do 9 stycznia 2025 roku, zatem, musimy jeszcze poczekać. Jeżeli jednak WADA poprosi o dodatkowe wyjaśnienia, cały proces może potrwać jeszcze dłużej.
Za chwilę rozpocznie się turniej, który jest nieoficjalnym początkiem sezonu tenisowego. 30 grudnia Polka przystąpi do zmagań w ramach United Cup. Jej pierwszą przeciwniczką będzie Malene Helgo z Norwegii. Następnie ma się zmierzyć z Czeszką, Karoliną Muchovą. Polacy wystąpią w składzie: Iga Świątek, Hubert Hurkacz, Kamil Majchrzak, Maja Chwalińska, Jan Zieliński i Alicja Rosolska.
Przy okazji rozpoczęcia zawodów w Australii, tenisiści wzięli ostatnio udział w konferencji prasowej. Wszyscy reprezentanci Polski stawili się ostatnio, by odpowiadać na pytania dziennikarzy. Najwięcej pytań padało w kierunku Świątek, która nie uniknęła tematu afery dopingowej. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał ją o możliwość pojawienia się apelacji ze strony WADA, ta zareagowała bardzo zaskakująco.
ZOBACZ: To koniec dla Szymona Marciniaka. Ogłoszono decyzję IFFHS
Zaskakująca reakcja Świątek na pytanie o doping. Polka nie owijała w bawełnę
Polskie tenisistki i polscy tenisiści zabrali ostatnio głos przed początkiem swoich zmagań w ramach United Cup. Ten turniej ma przygotować zawodników do wielkoszlemowego Australian Open, który rozpocznie się 12 stycznia. Iga Świątek jeszcze nigdy nie miała okazji zagrać w finale tych zawodów, a więc teraz będzie okazja, by zajść do samego końca.
Na konferencji prasowej w ramach United Cup Iga Świątek została zapytana o swoje emocje związane z tym, że sprawa z dopingiem w jej organizmie nie została jeszcze całkowicie zamknięta. Reakcja raszynianki była wymowna.
Czy jesteś podenerwowana faktem, że wciąż może pojawić się apelacja ze strony WADA, tak jak w przypadku Jannika Sinnera? - zapytał jeden z dziennikarzy.
Ale co, przepraszam? - odpowiedziała zdezorientowana Świątek.
Kiedy reporter wyjaśnił, o co mu chodzi, tenisistka przeprosiła i wyjaśniła, że na początku nie usłyszała dokładnie, o co pyta. Zaraz ruszyła z odpowiedzią:
Nie wydaje mi się, by był jakikolwiek powód, by składać apelację, ponieważ nie zagrałam w trzech turniejach. Byłam zawieszona przez dłuższy czas i straciłam przez to pierwsze miejsce w rankingu. Wiem też, jak działają procedury i dostarczyłam każdy możliwy dowód. Szczerze mówiąc nie ma nic więcej, co można było zrobić. Tak że nie wiem, naszym zdaniem nie ma sensu, by składać jakąkolwiek apelację - oznajmiła Świątek.
ZOBACZ: Dramat polskiego bramkarza, nagle padł na murawę. Na boisko od razu wbiegły służby medyczne
Za chwilę podkreśliła jeszcze raz, że zrobiła wszystko, by udowodnić swoją czystość. Stwierdziła jednak, że na decyzje WADA nie ma wpływu, jednak nie spodziewa się odwołania ze strony agencji.
Nie spodziewam się apelacji, ale nie mam wpływu na to, co się wydarzy. Mogę tylko powiedzieć, biorąc pod uwagę procesy, przez które przeszłam i to, jak mnie traktowali, że dla mnie to wszystko wyglądało fair. Zdołałam sprawnie wskazać zanieczyszczone źródło. Właśnie dlatego sprawa została dość szybko zamknięta. Ale wciąż - nie grałam w turniejach i otrzymałam karę. Skromną i symboliczną, ale to już koniec - dodała raszynianka.