Szymon Marciniak znowu pod ostrzałem. Eksperci nie mają wątpliwości, skandaliczna decyzja
W ostatnim meczu PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zremisowała z Legią Warszawa 1:1. Najwięcej emocji wzbudziło starcie w doliczonym czasie gry, kiedy to gracz stołecznego klubu padł na murawę w polu karnym. Szymon Marciniak nie odgwizdał rzutu karnego, a decyzja rozwścieczyła kibiców. Eksperci również nie pozostawili złudzeń.
Legia Warszawa zremisowała z Jagiellonią Białystok
W hitowym spotkaniu PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok podejmowała Legię Warszawa na swoim stadionie. Mecz od początku toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy wykazali się dużą pewnością siebie i skutecznością w rozgrywaniu piłki. Drużyna z Podlasia dominowała w środku pola, narzucając swoje tempo gry i regularnie stwarzając sobie okazje do zdobycia bramki. Przełamanie przyszło dopiero w 35. minucie, kiedy Jesus Imaz otworzył wynik spotkania po precyzyjnym podaniu Michala Sacka. Hiszpański napastnik zachował zimną krew w polu karnym i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce, dając Jagiellonii prowadzenie 1:0.
Legia Warszawa, mimo że miała problemy z utrzymaniem się przy piłce w pierwszej połowie, po zmianie stron wyszła na murawę bardziej zdeterminowana. Piłkarze starali się zmienić obraz gry, szukając swoich szans zarówno w kontratakach, jak i w stałych fragmentach gry. Przełom nastąpił w 67. minucie, kiedy warszawiacy wyrównali za sprawą Marca Guala. Hiszpański napastnik, po dokładnym dograniu Chodyny, znalazł się na dogodnej pozycji i pewnym strzałem pokonał bramkarza Jagiellonii, doprowadzając do remisu 1:1.
Legia nabrała wiatru w żagle i zaczęła coraz odważniej naciskać na defensywę gospodarzy, szukając gola na wagę zwycięstwa. W końcówce spotkania doszło do kontrowersyjnej sytuacji, która wywołała prawdziwą burzę. W doliczonym czasie gry Chodyna padł w polu karnym po starciu z obrońcą Jagiellonii. Warszawiacy natychmiast zaczęli domagać się rzutu karnego, a cała ławka eksplodowała z emocji, przekonana o ewidentnym faulu. Jednak sędzia główny Szymon Marciniak, mimo długich protestów i sugestii graczy Legii, nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki, co wywołało falę kontrowersji zarówno na boisku, jak i w mediach społecznościowych.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1, ale echo decyzji sędziów będzie długo wybrzmiewać w dyskusjach kibiców i ekspertów. Zdaniem wielu, decyzja arbitrów była skandaliczna.
Trudno uwierzyć, czego dokonał Lewandowski. Kibice czekali na to prawie 100 latEksperci wprost o decyzji Szymona Marciniaka
Całe zamieszanie wywołane decyzją sędziego głównego w końcówce meczu szybko stało się przedmiotem gorących dyskusji w środowisku piłkarskim. Kontrowersyjna sytuacja, w której gracz Legii Warszawa, Tomasz Chodyna, upadł w polu karnym po starciu z obrońcą Jagiellonii, wywołała lawinę komentarzy zarówno w mediach społecznościowych, jak i w studiu pomeczowym Canal+. W opinii wielu, ta decyzja mogła wpłynąć na końcowy rezultat meczu, co tylko wzmogło emocje po ostatnim gwizdku.
Sprawę tuż po zakończeniu spotkania skomentował ekspert Canal+ Adam Lyczmański, były sędzia piłkarski otwarcie wskazał, że w tej sytuacji Legii należał się ewidentny rzut karny.
Polak widział przeciwnika, to było nierozważne nadepnięcie. Szymon Marciniak był zasłonięty, mógł tego nie widzieć. Sędziowie VAR muszą jednak interweniować w takiej sytuacji. Jestem przekonany, że gdyby Szymon dostał sygnał z wozu VAR i sam to sprawdził, to by podyktował rzut karny, bo to jest faul. Dlaczego VAR nie interweniował? Nie wiem. To bardzo ważny moment meczu i ważna decyzja, od tego jednak jest VAR. Czuję duży żal. Karny to jeszcze nie bramka, ale szansa, której Legia nie dostała, a powinna - powiedział po gwizdku ekspert.
ZOBACZ TEŻ: Lewandowski trafił na okładki prestiżowych gazet. Ogromne wyróżnienie dla Polaka
Rafał Rostkowski nie pozostawia złudzeń ws. decyzji sędziów
Podobny punkt widzenia wyraził również Rafał Rostkowski, inny były międzynarodowy sędzia z Polski, który dokładnie przeanalizował kontrowersyjną sytuację z końcówki meczu. W jego opinii Szymon Marciniak był co prawda dobrze ustawiony, jednak nie miał pełnej widoczności zdarzenia, ponieważ w kluczowym momencie między nim a Tomaszem Chodyną znajdowało się kilku zawodników Jagiellonii. To mogło istotnie wpłynąć na percepcję całego zdarzenia. Tak czy inaczej, również w jego opinii Legii Warszawa należał się rzut karny.
O ile można zrozumieć przyczynę braku gwizdka, o tyle trudniej zrozumieć brak interwencji VAR. Sędziowie wideo Damian Kos i Bartosz Heinig mieli dostęp do ujęć z różnych kamer, więc powinni dostrzec, że był to faul być może przypadkowy, ale z pewnością nierozważny i z pewnością istotny, gdyż wyeliminował zawodnika Legii z tej akcji. Bezsprzecznie Legii należał się rzut karny - napisał Rafał Rostkowski w TVP Sport.