Tragiczne informacje napływają ze świata futbolu. Nie żyje George Baldock, 31-letni piłkarz Panathinaikosu i reprezentacji Grecji. Sportowiec w środę został znaleziony martwy w basenie w swojej posiadłości. Okoliczności tej tragedii nie są jasne.
Tragiczne informacje w ostatnich dniach obiegły sportowe media. Zmarła zaledwie 23-letnia gimnastyczka Natalia Stichova. Czeszka zginęła w tragicznym wypadku, robiąc to, co kocha. Przyjaciel rodziny ujawnił szczegóły.
Sławomir Peszko, na antenie Kanału Sportowego poinformował o zakończeniu kariery piłkarskiej. Utytułowany skrzydłowy, do niedawna reprezentant biało-czerwonych, po tym sezonie zawiesi buty na kołku. Piłkarz zdradził jednocześnie czym zajmie się w przyszłości.
Nie żyje Zbigniew Kaczmarek. Jeden z najwybitniejszych w historii polskich ciężarowców, 2-krotny mistrz świata i Europy, 3-krotny olimpijczyk oraz medalista olimpijski z Monachium (1972 r.). Utytułowany sportowiec odszedł 15 maja, w Hanowerze, w wieku 76 lat, po ciężkiej chorobie.
Sportowe emocje nie opadają. W sobotę (22 kwietnia) mistrzem świata federacji WBC kategorii bridger, został polski pięściarz Łukasz Różański. Na tę chwilę czekało wielu kibiców w naszym kraju, w tym Andrzej Gołota. Legendarny sportowiec przy okazji walki Różańskiego powiedział m.in. kilka słów na temat swoich dokonań w boksie.
Noc z soboty na niedzielę (22-23 kwietnia) na wiele lat pozostanie w pamięci wielu Polaków. W wielkiej gali zorganizowanej pod Rzeszowem mistrzem świata federacji WBC kategorii bridger, został Łukasz Różański. To wielki sukces polskiego pięściarstwa. Historia naszego reprezentanta to piękna historia ludzkiego uporu i koronacja ciężkiej pracy.
Nie żyje Karol Leszczyński. 44-letni zawodnik Klubu Motorowego X Racing. Mężczyzna doznał poważnych obrażeń podczas treningu w sobotę (25 marca) i pomimo natychmiastowo udzielonej pomocy, nie przeżył. - Odszedłeś tak nagle, że nie sposób jest nam w to uwierzyć, ani się z tym pogodzić - napisali poruszeni koledzy na Facebooku.
Zapadła długo wyczekiwana decyzja w sprawie Roberta Lewandowskiego, który rozgrywając ostatni mecz w 2022 roku z Espanyolem, stał się obiektem medialnej burzy. Lokalni rywale "Blaugrany" się wściekli i oznajmili, że nie zostawią tak tej sprawy. Finalnie Hiszpańska Federacja Piłkarska podjęła decyzję i to rywale "Dumy Katalonii" będą musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Kamil Stoch od wielu lat dostarcza polskim fanom wielu emocji, a także powodów do dumy. Jeden z najwybitniejszych skoczków narciarskich w historii całej dyscypliny powoli zbliża się do końca swojej sportowej kariery. Kilka zdań na ten niezwykle smutny temat przekazała jego żona, która w rozmowie z "Onetem" wyjawiła plany wybitnego reprezentanta Polski.
Świetne wieści dla fanów Roberta Lewandowskiego oraz FC Barcelony. Kapitan reprezentacji Polski będzie mógł wystąpić w zbliżających się derbach katalońskiego miasta. Kara, nałożona na napastnika tuż po spotkaniu z Ossasuną, została zawieszona do czasu ponownego rozpatrzenia sprawy. Pierwotnie letni nabytek FC Barcelony miał pauzować przez trzy spotkania ligowe. Komisja ds. Rozgrywek podjęła taką decyzję tuż po spotkaniu z Ossasuną, gdy polski piłkarz otrzymał czerwoną kartkę, a następnie niewybrednym gestem podważył pracę hiszpańskiego arbitra. Warto zaznaczyć, że sankcja pauzy została zawieszona przez Trybunał Administracyjny ds. Sportu jako "środek zabezpieczający" do ponownego rozpatrzenia sprawy.Wcześniejsza kara 3 spotkań miała być bardzo dotkliwa dla kapitana reprezentacji Polski. W przypadku jej utrzymania jego powrót datowany byłby pod koniec stycznia. W tym miejscu warto zaznaczyć, że zawieszenie kary nie oznacza jej całkowitej kasacji.
W nowy rok piłkarska reprezentacja Polski wejdzie formalnie bez swojego opiekuna. Wyjście z grupy podczas zakończonych niedawno mistrzostw świata w Katarze nie uchroniło Czesława Michniewicza przed utratą pracy, a wręcz przeciwnie, to właśnie awans przesądził o jego dramatycznym losie. Aktualnie trwa poszukiwanie nowego szkoleniowca biało-czerwonych. Niewykluczone, że ponownie zostanie nim polski trener. Według informacji podanych przez TVP Sport podpisanie umowy ma nastąpić do końca stycznia.Nie przedłużenie wygasającej umowy z Czesławem Michniewiczem obiło się szerokim echem zarówno w polskich, jak również światowych mediach. Długo wyczekiwany awans do fazy pucharowej mundialu nie uchronił "sympatycznego" szkoleniowca przed utratą pracy. Czarę goryczy przelała zbyt zachowawcza, wręcz rachityczna gra polskich piłkarzy. Dodajmy do tego toksyczną atmosferę wokół kadry, a także "aferę premiową" i decyzja Cezarego Kuleszy wydaje się być racjonalna. Od kilku dni do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej spływają życiorysy różnych trenerów, którzy mogliby przejąć funkcję selekcjonera piłkarskiej reprezentacji. Cześć z nich to rodzimi fachowcy, którzy do tej pory szlifowali swój trenerski warsztat na polskiej ziemi.Wśród możliwych kandydatów jest jednak wielu zagranicznych fachowców, którzy chcą przejąć stery w reprezentacji Polski i mieć okazję współpracować z jednym z najlepszych piłkarzy globu, Robertem Lewandowskim. Jak się okazuje, taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny, ponieważ szef PZPN jest otwartym zwolennikiem polskiej myśli taktycznej.
Czwartkowy konkurs w ramach Turnieju Czterech Skoczni był bardzo udany dla polskich skoczków. Czołowe persony naszej kadry nie zawiodły, Piotr Żyła zajął 2 miejsce, a Dawid Kubacki uzupełnił podium, plasując się na 3 miejscu. Niestety, ale na odmiennym biegunie znalazł się młody zawodnik Jan Habdas, który zajął odległą 49 lokatę. Tuż po konkursie nie krył swojego rozczarowania, a na twarzy pojawiły się łzy.Polacy w genialny sposób zainaugurowali tegoroczny Turniej Czterech Skoczni. Liderzy naszej kadry pokazali, że znajdują się w świetnej formie i udowodnili to podczas konkursu w niemieckim Obersdorfie. W odmiennym nastroju rywalizację na najwyższym szczeblu rozpoczął Jan Habdas. Młody i niezwykle utalentowany skoczek dopiero stawia swoje pierwsze kroki w zawodach Pucharu Świata. W bieżącym roku wystąpił tylko w Wiśle, ale nie zdołał awansować do drugiej serii. Miejsce na legendarny Turniej Czterech Skoczni zagwarantowały mu świetne występy w ramach Pucharu Kontynentalnego, a także 5 miejsce podczas niedawnych mistrzostw Polski.
Czesław Michniewicz został wyróżniony w wyjątkowy sposób, bo tuż po mundialu w Katarze jego osobę nominowano do prestiżowej nagrody. "Były" selekcjoner naszej kadry znalazł się teraz obok prawdziwych trenerskich gigantów, ponieważ Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) umieściła go w gronie kandydatów do zdobycia tytułu trenera roku 2022 na świecie.Występ polskiej reprezentacji na mundialu w Katarze kompletnie podzielił nasze społeczeństwo. Część rodaków otwarcie twierdzi, że nasza kadra osiągnęła bardzo dobry wynik i po 36 latach posuchy i wielkich upokorzeń, w końcu dotarła do fazy pucharowej mistrzostw świata. Z kolei inni jawnie i bez żadnego skrępowania twierdzili, styl gry Roberta Lewandowskiego i spółki był tak żenujący, że cztery mecze naszych "orłów" oglądali z poczuciem potężnego wstydu. W ich mniemaniu, głównym winowajcą był Czesław Michniewicz, który w bezpośredni sposób odpowiadał za wszelkie elementy taktyczne. Faza grupowa była prawdziwą drogą przez mękę. Wymęczony remis z Meksykiem, nieprzekonująca wygrana 2:0 z Arabią i na koniec koszmarna porażka 0:2 z Argentyną będą prześladować piłkarskich fanów przez wiele lat. W fazie pucharowej nie było lepiej. Porażka 1:3 z Francją spowodowała, że nasze "orły" szybko wylądowały na lotnisku w Warszawie i mogły udać się na "zasłużony" wypoczynek.
We wtorek 27 grudnia, polskie media obiegła smutna wiadomość o śmierci byłego reprezentanta Polski, Andrzeja Iwana. Nie żyje piłkarz Andrzej Iwan, medalista MŚ na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku. Zmarł w Krakowie. R.I.P— Marek Balawajder (@MarekBalawajder) December 27, 2022 Z ekipą "Białej Gwiazdy" oraz zabrzańskim Górnikiem Iwan wywalczył łącznie cztery tytuły mistrza Polski (trzy z Górnikiem). Zdobył ponad 90 bramek w dawnej I lidze (obecnie Ekstraklasa).Tuż po zakończeniu swojej piłkarskiej przygody próbował swoich sił jako trener. Był m.in asystentem Adama Nawałki w Wiśle, a także Zagłębiu Lubin. Pracował również jako ekspert i był cenionym komentatorem piłkarskim. Andrzej Iwan był wychowankiem Wandy Kraków, a przede wszystkim legendą krakowskiej Wisły, a także były piłkarz Górnika Zabrze, czy też greckiego Arisu Saloniki.Jak podał dziennikarz radiowy Marek Balawajder, były piłkarz i trener odszedł w wieku 63 lat. Przez większość swojej zawodowej kariery był związany z Wisłą Kraków, dla której rozegrał 198 spotkań i strzelił 69 bramek.Andrzej Iwan był cenionym reprezentantem Polski. W drużynie narodowej rozegrał 29 spotkań i strzelił 11 bramek. Został powołany na mundial w Argentynie w 1978. Występował także na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku, gdzie Polacy zajęli trzecie miejsce.Oprócz krakowskiego klubu reprezentował barwy m.in. Górnika Zabrze oraz niemieckiego VfL Bochum.Druzgocące wiadomości obiegły sieć. Nie żyje Andrzej Iwan, były reprezentant Polski, a także medalista z mundialu w Hiszpanii z 1982 roku. Legendarny piłkarz Wisły Kraków zmarł w wieku 63 lat. Przyczyna śmierci nie jest znana.Wiadomo, że były piłkarz zmarł w rodzinnym Krakowie w wieku 63 lat. Przyczyna śmierci nie jest znana. Warto podkreślić, że przez wiele lat zmagał się z problemem alkoholowym.
Rywalizacja Adama Małysza z Jane Ahonenem przez wiele lat elektryzowała cały świat skoków narciarskich. Legendarny fiński zawodnik postanowił zabrać głos i ujawnił kulisy ich sportowej "walki". Okazuje się, że w tej pięknej historii nie zabrakło wielu negatywnych wątków. - Grożono mi śmiercią - mówił wieloletni rywal legendarnego "orła z Wisły".Choć od czasów legendarnej rywalizacji na linii Adam Małysz - Jane Ahonen minęło już kilkanaście lat, kibice z rozrzewnieniem wspominają konkursy, w których zarówno Polak, jak i jego fiński rywal wchodzili na nieosiągalny dla innych poziom i dominowali w zawodach Pucharu Świata. Pięć triumfów w Turnieju Czterech Skoczni, dwie Kryształowe Kule, a także dziesięć medali mistrzostw świata. To zaledwie część bogatego dorobku Janne Ahonena, który zdołał zgromadzić w czasie swojej ponad dwudziestoletniej kariery skoczka narciarskiego. Fin zapadł w pamięć polskich kibiców w głównej mierze ze względu na zaciekłą rywalizację z Adamem Małyszem. Fiński skoczek po latach powrócił do wspomnień z tamtego okresu i nawiązał do walki z polskim zawodnikiem.
Robert Lewandowski nie odpuścił i pozwał swojego byłego agenta i menadżera, Cezarego Kucharskiego. W lutym mężczyzna musi stawić się przed warszawskim sądem. Został oskarżony o szantażowanie piłkarza FC Barcelony, a także jego żony Anny Lewandowskiej.Oskarżenia w kierunku byłego menadżera kapitana reprezentacji Polski dotyczą lat 2019-2020. To właśnie wtedy Kucharski miał wielokrotnie grozić zarówno piłkarzowi, jak i jego żonie Annie ujawnieniem "twardych" dowodów na rzekome nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych. Jak się okazało, groźby nie były jedynym niekorzystnym działaniem Kucharskiego. Menadżer miał przekazywać kopie kontraktów reklamowych Roberta Lewandowskiego zawartych z międzynarodowymi koncernami różnych branż.
Temat premii dla polskich piłkarzy wywołał niemałe poruszenie w naszym kraju. Jak się okazało, nie był to w 100 procentach pomysł Mateusza Morawieckiego. Dziennikarze Onetu ustalili, kto jest autorem kontrowersyjnego pomysłu, a także jak zareagowały władze partii, w tym jej najważniejszy element, Jarosław Kaczyński. Potencjalna wypłata milionowych premii dla piłkarzy reprezentacji Polski wywołały wielkie oburzenie rodzimych mediów, a także większości Polaków. Z informacji podanych przez WP Sportowe Fakty jasno wynikało, że Mateusz Morawiecki obiecał kadrze spore pieniądze za wyjście z grupy.W grę miało wchodzić około 30 milionów złotych, które zostałyby podzielone między zawodników, a sztab polskiej kadry.
Nie milkną echa występu reprezentacji Polski na tegorocznym mundialu w Katarze. Zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza zdołał wyjść z grupy i do mało efektownej grze zameldował się w fazie pucharowej. Wciąż jednak nie wiadomo, czy ojciec tego wątpliwego "sukcesu" będzie w 2023 r. selekcjonerem reprezentacji Polski. Pojawiły się nowe, niezwykle ważne informacje. Gra reprezentacji Polski na katarskich stadionach wywołała niemałe poruszenie w całym narodzie. Zdecydowana większość kibiców ostro krytykowała asekuracyjny, a wręcz apatyczny styl gry naszej drużyny. Na głowy sztabu, a także samych piłkarzy spadły wiadra pomyj, zarówno ze strony rodzimych, jak i zagranicznych mediów.W centrum zainteresowania pozostaje jednak Czesław Michniewicz, który jeszcze kilka miesięcy temu jawił się jako najlepszy z możliwych kandydatów, którego praca już niebawem zaprocentuje i przyniesie pożądany efekt. Niektórzy dziennikarze przymykali oko na kontrowersyjną przeszłość szkoleniowca, podkreślając jego zalety, wśród których wymieniano taktyczny pragmatyzm.Trener Michniewicz miał dostarczyć awans z grupy i z zadania się wywiązał. Niestety, ale wiele innych czynników, które ujrzały światło dzienne tuż po zakończeniu przygody Biało-czerwonych z mundialem, może pozbawić go lukratywnej, a przede wszystkim prestiżowej posady.
Cezary Kulesza, który od ponad roku piastuje funkcję prezesa PZPN, udzielił wywiadu portalowi Eurosport.pl, podczas którego zabrał głos ws. premii dla reprezentacji Polski. Jego nerwowa reakcja zaskoczyła dziennikarzy. - Nie chcę tego komentować, nie uczestniczyłem w tym spotkaniu - wypalił zdenerwowany działacz. Nie jest żadną tajemnicą, że w ostatnim czasie zarówno nad PZPN, jak i rodzimą reprezentacją zebrały się czarne chmury. Wszystko z powodu premii finansowej, która miała trafić do członków ekipy tuż po zakwalifikowaniu się do 1/8 tegorocznego mundialu.Temat potencjalnej wypłaty dla polskiej reprezentacji obił się szerokim echem w rodzimych mediach. Obywateli zaskoczył nie tylko sam fakt, ale również wysokość obiecanej przez Mateusza Morawieckiego "nagrody".W samym środku medialnego zainteresowania znaleźli się zarówno działacze PZPN, członkowie sztabu, a także piłkarze, którzy w głównej mierze mieli być beneficjentami szczodrego pomysłu premiera.- Wierzę w was, będziecie na pewno dawali z siebie wszystko. A my tu z panem trenerem zapewnimy, żeby - jak się uda - była bardzo dobra nagroda - mówił szef polskiego rządu podczas spotkania z piłkarzami. Jak się okazało, piłkarze w negatywny sposób zareagowali na medialną nagonkę. Są rozgoryczeni faktem, sprawa została nagłośniona w taki, a nie inny sposób. - Zrobiono z nas nie wiem jakich chciwców, a przecież większość z nas nawet nie zabrała głosu w tej sprawie - przyznał anonimowo w rozmowie z Polsat Sport jeden z piłkarzy reprezentacji Polski.Głos w tej sprawie zabrał również prezes rodzimego związku piłkarskiego, Cezary Kulesza, który w niezwykle nerwowy sposób odpowiadał na pytanie dziennikarzy. Kwestię obiecanych pieniędzy poruszył dziennikarz portalu Eurosport.pl. Sam zainteresowany nie był zadowolony z takiego obrotu spraw i w zdawkowy sposób odpowiadał na wszelkie pytania.- Nie chcę tego komentować, nie uczestniczyłem w tym spotkaniu. Tak, krytyka jest, ale czy uzasadniona? Co ma PZPN z tym wspólnego? - odpowiedział.Kulesza bardzo szybko zaznaczył, że nie ma pretensji o to, że obietnica potencjalnej premii padła na spotkaniu, w którym nie brał udziału. - Jeśli pan dzisiaj obieca zawodnikom pieniądze, to z nami nie ma to związku - podsumował szef PZPN.
Piotr Zieliński to jeden z najważniejszych elementów reprezentacji Polski. Pomocnik włoskiego Napoli niejednokrotnie udowadniał, że oprócz wielkich umiejętności czysto piłkarskich ma również wielkie serce. Jak się okazało, wybitny sportowiec kilka lat temu zdobył się na piękny gest. Ręce same składają się do oklasków. Choć polska reprezentacja zakończyła swój udział w tegorocznych mistrzostwach świata w Katarze, rodzimi kibice wciąż są zainteresowani sportowymi zmaganiami. Jednym z głównych kreatorów gry kadry Czesława Michniewicza jest Piotr Zieliński, który kilkanaście dni temu otworzył wynik w starciu z Arabią Saudyjską. Witold Szabłowski, autor facebookowej strony "Notatnik Reportera", zdecydował się przywołać pewien mało znany, aczkolwiek wspaniały fakt z życia 28-letniego piłkarza. Kibice będą zachwyceni.
Mateusz Morawiecki podjął decyzję o spotkaniu z prezesem PZPN, tuż po głośnej aferze ws. potencjalnej premii dla reprezentacji Polski. Warto podkreślić, że szef rządu obiecał piłkarzom pieniądze za wyjście z grupy tegorocznego mundialu. Jak się jednak okazało, zawodnicy ich nie dostaną, a premier spotkał się z prezesem PZPN, by ustalić szczegóły działania nowego funduszu.W ostatnich dniach polska opinia publiczna żyje niezwykle głośną sprawą premii dla reprezentacji Polski za wywalczenie awansu do fazy pucharowej mundialu w Katarze. Szczodra obietnica premiera wywołała niemałe zamieszanie, a przede wszystkim zaszkodziła kadrze Czesława Michniewicza.Z ustaleń Wirtualnej Polski, wynika, że jeszcze przed startem mistrzostw świata, premier Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom, jak i sztabowi szkoleniowemu kadry premię w wysokości co najmniej 30 milionów złotych.
Katar 2022. Czesław Michniewicz przerwał swoje milczenie ws. kontrowersyjnej premii za wyjście z grupy na mundialu. Sprawa wywołała w naszym kraju niemałe poruszenie, a reprezentacja narodowa znalazła się pod zmasowanym ostrzałem "rozjuszonych mediów".Jak się okazało, temat potencjalnej premii dla polskiej reprezentacji obił się szerokim echem w rodzimych mediach. Obywateli zaskoczył nie tylko sam fakt, ale również wysokość obiecanej przez Mateusza Morawieckiego "nagrody".W samym środku medialnego zainteresowania znaleźli się zarówno działacze PZPN, członkowie sztabu, a także piłkarze, którzy w głównej mierze mieli być beneficjentami szczodrego pomysłu premiera.- Zrobiono z nas nie wiem jakich chciwców, a przecież większość z nas nawet nie zabrała głosu w tej sprawie - przyznał anonimowo w rozmowie z Polsat Sport jeden z piłkarzy reprezentacji Polski.Warto podkreślić, że w poniedziałek WP SportoweFakty przekazały szokującą wiadomość o tym, że Biało-Czerwoni mogą otrzymać aż 30 milionów złotych z publicznych pieniędzy. Jak podaje WP, wszystko po dotkliwej porażce z reprezentacją Francji, a przede wszystkim tuż po odpadnięciu z tegorocznego mundialu w Katarze. W rodzimych mediach pojawiła się informacja o kłótni zawodników oraz sztabu, która odnosiła się bezpośrednio do potencjalnego podziału pieniędzy. Wkrótce później portal weszlo.com wyjawił, że cała sprawa została rozdmuchana i wszystko zostało wyjaśnione.Swoje milczenie przerwał jeden z zainteresowanych, selekcjoner polskiej kadry, Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec zaznaczył, że sprawa została załatwiona.- Załatwiliśmy to w moment, ale to nie jest temat na telefon. W czwartek udzielę wywiadu w tej sprawie - powiedział były trener Legii Warszawa. Jak się okazało, tuż po opublikowaniu informacji o premii dla reprezentacji Polski, zarówno na rząd, jak i piłkarzy spadła potężna fala krytyki. Warto podkreślić, że nacisk mediów, a także nagłośnienie tej sprawy sprawiło, że ostatecznie pieniądze nie zostaną przyznane, a trafią na specjalny fundusz PZPN, który odpowiadać będzie za rozwój piłki nożnej w Polsce.
Katar 2022. Słowa Roberta Lewandowskiego tuż po meczu z Francją wywołały niemałą burzę w polskim środowisku piłkarskim. Swoje zdanie na ten temat wygłosił były selekcjoner polskiej kadry, Antoni Piechniczek, który nie szczędził gorzkich słów pod adresem "Lewego". - Jeżeli te słowa były pod adresem trenera, jest to bardzo nieeleganckie. Lewandowski nie powinien tak mówić od razu po przegranym meczu - powiedział w rozmowie z Radiem ZET. Niestety, ale niedzielne spotkanie z Francją, było pożegnalnym meczem polskiej kadry na mundialu w Katarze. Biało-czerwoni nie byli w stanie przeciwstawić się faworyzowanym rywalom i przegrali po zaciętej walce 3:1.Tuż po końcowym gwizdku sędziego, w polskich mediach rozpętała się prawdziwa burza. W samym środku "cyklonu" znalazł się Robert Lewandowski, którego słowa z wywiadu udzielonego TVP Sport są cytowane przez największe portale. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, twój kolejny mundial, gole, awans Polaków. Czy to wystarczająca zachęta, aby wrócić na ten turniej? - spytał go dziennikarz.Odpowiedź lidera naszej kadry zaskoczyła niemal wszystkich ekspertów, wywołując nad Wisłą niemałe poruszenie. - Jeszcze daleka droga. Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Więc wiele czynników na to wpływa - odpowiedział Robert Lewandowski.
Katar 2022. Czesław Michniewicz zabrał głos tuż po meczu z Francją, którego stawką był awans do ćwierćfinału MŚ. Niestety, ale jego kadra nie była w stanie sprawić niespodzianki i przegrała z obrońcami tytułu 3:1. Selekcjoner Polaków oburzył się na jednego z dziennikarzy i w dosadny sposób skrytykował jego pracę. Poszło o słowa, które padły z ust Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego, którzy w jawny sposób skrytykowali defensywny styl gry naszej drużyny narodowej. Ostatnie dni są dla Czesława Michniewicza bardzo wymagające. Opiekun naszej kadry był mocno krytykowany za ostatnie spotkania, a głównymi zarzutami, które przewijały się w rodzimych mediach, były upodobanie do defensywnego stylu gry, a także brak pomysłu na wykorzystanie atutów największych gwiazd. Sam zainteresowany maniakalnie nie zważał na uwagi dziennikarzy, podkreślając, że sam styl nie jest najważniejszy, a liczy się jedynie końcowy rezultat. Tym razem oburzył się na pytanie jednego z dziennikarzy, który nawiązał do wypowiedzi dwóch kluczowych zawodników naszej reprezentacji, Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego. Piłkarz występujący na co dzień w słonecznej Katalonii został zapytany, czy jest szansa, by wystąpił na następnym mundialu. Jego odpowiedź, zaskoczyła polskie media, ponieważ w bardzo subtelny sposób uderzyła w aktualnego selekcjonera, Czesława Michniewicza. - Nie wiem, jeszcze daleka droga - podkreślił Robert Lewandowski. - Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Wiele czynników na to wpływa - kontynuował piłkarz FC Barcelony.W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Zieliński, który zaznaczył, że w jego opinii nasza kadra powinna zaprezentować zupełnie inny styl. - Musimy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, ale też "Lewy" czy Milik. Mamy do tego zawodników, mamy gaz. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać tak, jak dzisiaj z Francją. Nie mamy się czego wstydzić i bać - mówił Piotr Zieliński w strefie wywiadów.
Katar 2022. Wojciech Szczęsny stał się prawdziwym bohaterem polskiej kadry podczas tegorocznego mundialu. Bramkarz Juventusu dosłownie wybronił nam awans do fazy pucharowej i z miejsca stał się ulubieńcem rodzimych kibiców. W sieci pojawiło się zdjęcie opublikowane przez piłkarza, który w wyjątkowy sposób podziękował swojej żonie i synkowi za ogromne wsparcie w czasie mistrzostw świata. Fani są zachwyceni. Środowy mecz z Argentyną obnażył wszelkie słabości kadry Czesława Michniewicza. Jedynym "pozytywnym" elementem układanki polskiego szkoleniowca okazał się bramkarz, Wojciech Szczęsny, który ponownie zachwycił piłkarski świat. Bramkarz Juventusu obronił drugi rzut karny w starciu z Argentyną, zapisując się w annałach polskiej piłki złotymi zgłoskami. Umiejętność bronienia strzałów z 11 metra sprawiła, że został on okrzyknięty nowym bohaterem narodu.Niestety, ale w Katarze nie ma z nim jego najbliższych. Ukochana Marina i jego synek Liam zostali w Polsce, gdzie mu kibicują wraz z resztą rodziny. Goalkeeper polskiej kadry podziękował im za wspaniałe wsparcie, publikując w sieci wymowny post. Fani widząc piękne zdjęcie, wpadli w zachwyt. Nie jest żadną tajemnicą, że Liam jest oczkiem w głowie Wojciecha Szczęsnego. W idealny sposób świadczy o tym fakt, że podczas jednego z wywiadów, bramkarz zwrócił się do synka w piękny sposób. Jego słowa roztopiły serca fanów. Ostatnio na Instagramie kadrowicza ukazało się urocze rodzinne zdjęcie, które zostało wykonane bezpośrednio przed samym wylotem do Kataru. - Dziękuję wszystkim za wsparcie, a w szczególności mojej wspaniałej rodzinie - Marinie i synkowi - pisał Wojciech Szczęsny.Na fotografii, chłopiec obdarował swojego tatę soczystym buziakiem. Widać, że Wojciech jest dla niego bardzo ważny. Warto zaznaczyć, że Liam to wręcz kopia swojego słynnego ojca.
Mundial 2022 trwa w najlepsze, a nasza kadra powoli przygotowuje się do środowego starcia z drużyną Argentyny. Robert Lewandowski i spółka będą przystępować do tego meczu w dobrych nastrojach, po pokonaniu ekipy Arabii Saudyjskiej. Jak się okazuje, sukces naszej kadry oburzył Rosjan, którzy życzą jej jak najgorzej. Anzor Kawazaszwili, były bramkarz reprezentacji ZSRR zdecydował się na skandaliczne słowa pod adresem Polaków. Po prostu brak słów. Kilka miesięcy temu polska reprezentacja miała przystąpić do spotkania barażowego z Rosją. Jak się okazało, w związku ze zbrojną agresją na terytorium Ukrainy mecz nigdy nie doszedł do skutku. Decyzją FIFA kadra Czesława Michniewicza awansowała do finału baraży, gdzie zmierzyła się ze Szwecją. Jak się okazuje, decyzja światowej federacji wciąż przywołuje bolesne wspomnienia w Rosji, która do tej pory nie może się pogodzić z wykluczeniem z tej prestiżowej imprezy. Od tamtych wydarzeń minęło już ponad pół roku, w Katarze trwa już mundial, na którym podopieczni Czesława Michniewicza są o krok od awansu do 1/8 finału po grupowym remisie z Meksykiem (0:0) i triumfem z Arabią Saudyjską (2:0). Niestety, ale w Rosji nadal pojawiają się liczne głosy, podważające sam awans Polski na mistrzostwa świata.
Mundial 2022. Anna Lewandowska była obecna na spotkaniu fazy grupowej pomiędzy Polską a Arabią Saudyjską. Kadra Czesława Michniewicza stanęła na wysokości zadania i zdołała zdobyć komplet punktów w starciu z wymagającym rywalem. Tuż po końcowym gwizdku w sieci pojawiło się wiele memów związanych ze spotkaniem. Jeden z nich zamieściła na swoim Instastory żona Roberta Lewandowskiego.Sobotnie popołudnie było niezwykle szczęśliwe dla piłkarzy reprezentacji Polski. Biało-czerwoni pewnie pokonali rywala z Półwyspu Arabskiego i zainkasowali ważne 3 punkty. Bramki na swoim koncie zapisali Piotr Zieliński, a także główny element kadry Czesława Michniewicza, Robert Lewandowski.Uwagę światowych mediów zwrócił również Wojciech Szczęsny, który tuż przed przerwą obronił rzut karny, sprawiając, że Polska mogła się cieszyć z kolejnego czystego konta na wielkim turnieju.Na trybunach stadionu obecna była Anna Lewandowska, która dopingowała swojego męża. Na trybunach były obecne również jej teściowa, a mama Roberta Iwona Lewandowska, siostra "Lewego" Milena Lewandowska-Miros, a także wiele przyjaciół.
Mundial 2022 emocjonuje fanów piłko nożnej na całym świecie. Wczoraj tuż po godzinie 14.00 oczy wszystkich sympatyków futbolu były skierowane na reprezentantów Arabii Saudyjskiej, a także Polski, którzy mierzyli się w ramach fazy grupowej. Nagrodę zawodnika meczu otrzymał Robert Lewandowski, ale w opinii kibiców prawdziwym bohaterem był Wojciech Szczęsny, który wyśmienicie obronił rzut karny. Popis jego umiejętności "załamał" emira Kataru.Wczorajszy dzień zostanie zapamiętany przez Polaków na długo. Nasza reprezentacja zdołała pokonać swojego grupowego rywala i dopisała do swojego konta niezwykle ważne 3 punkty.Bramki Piotra Zielińskiego, a także Roberta Lewandowskiego przybliżyły naszą kadrę pierwszego awansu do fazy pucharowej od 36 lat. Finalnie Polska wygrała 2:0, jednak styl gry wciąż pozostawia wiele do życzenia.Przez długi czas nasi reprezentanci nie byli w stanie wejść na odpowiednie obroty, jednak to oni w pierwszej połowie potrafili wyjść na prowadzenie, a w końcówce starcia zadać kolejny cios, który przyczynił się do zwycięstwa 2:0 nad rywalem z Półwyspu Arabskiego.