Kamil Grosicki nie był w stanie pomóc swoim kolegom z Pogoni Szczecin i odniósł jedną z największych porażek w swojej piłkarskiej karierze. Po zakończonym finale Pucharu Polski Grosicki przeprosił kibiców w wywiadzie dla telewizji Polsat, gdzie nie ukrywał swojego smutku i rozczarowania. Reprezentant Polski zwrócił się ponownie do sympatyków Pogoni poprzez wpis w mediach społecznościowych i napisał kilka szczerych słów.
Finałowe starcie na PGE Narodowym przejdzie do historii polskiego futbolu. Piłkarze Pogoni Szczecin musieli przełknąć gorzki smak porażki i uznać wyższość Wisły Kraków, która sięgnęła po Puchar Polski. Kibice “Portowców” nie ukrywali swojego rozczarowania i złości, o czym poinformowali zawodników bezpośrednio po zakończeniu spotkania.
Finał Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Kraków a Pogonią Szczecin był pełen emocji i nieprawdopodobnych zwrotów akcji. Krakowiacy wygrali 2:1, choć na sekundy przed upływem doliczonego czasu gry drugiej połowy przegrywali 0:1. Nie tylko wynik tego spotkania przejdzie do historii, ale też zachowanie pewnego kibica Portowców, który wykazał się wielkim sercem wobec starszej kobiety. Zdjęcie obiegło sieć.
Finał Pucharu Polski pomiędzy Pogonią Szczecin i Wisłą Kraków przyniósł nieprawdopodobne emocje. Portowców dzieliły sekundy od triumfu w podstawowym czasie gry, jednak Wiślacy wykazali się determinacją i wyrównali stan meczu w ostatnich sekundach. Wszystko rozstrzygnęło się w dogrywce i już wiemy, że marzenia Granatowo-Bordowych o pierwszym trofeum w historii zostaną odłożone w czasie. Biała Gwiazda zatriumfowała po raz piąty!
Finał Pucharu Polski nie przebiegnie w spokojnej atmosferze, na co zapowiadało się już od jakiegoś czasu. Kibice Pogoni Szczecin nie byli zadowoleni z planowanych działań policji i zapowiedzieli bojkot. Atmosferę przed finałowym starciem rozgrzał na nowo oficjalny komunikat policji.
Już w czwartkowe popołudnie poznamy zdobywcę Pucharu Polski za sezon 2023/2024. W finałowym starciu na PGE Narodowym spotkają się zespoły Pogoni Szczecin i Wisły Kraków. “Portowcy” staną przed szansą pierwszego triumfu w tych rozgrywkach, natomiast piłkarze “Białej Gwiazdy” mogą zapisać się na kartach historii, jako pierwszy zwycięzca spoza najwyższej klasy rozgrywkowej.
Już w ten czwartek ekipy Wisły Kraków i Pogoni Szczecin spotkają się na PGE Narodowym, by powalczyć o Puchar Polski. “Biała Gwiazda”, która dotarła do finału rozgrywek jako pierwszoligowiec jest zdeterminowana, by zdobyć pierwsze znaczące trofeum od 12 lat. Dodatkową motywacją mają być pieniądze, a dokładnie premia, na którą pomysł ma współwłaściciel klubu, Jarosław Królewski.
Kilka dni temu Jagiellonia Białystok zremisowała 2:2 z Pogonią Szczecin na własnym stadionie. Antybohaterem tego spotkania został Dominik Marczuk, który w ostatnich sekundach meczu zmarnował dogodną sytuację i zaprzepaścił szansę na zwycięstwo. Do sieci wyciekło nagranie, na którym młody zawodnik został brutalnie podsumowany przez swojego kolegę z drużyny i reprezentanta Polski - Tarasa Romanczuka.
Jagiellonia Białystok zremisowała przed własną publicznością z Pogonią Szczecin 2:2. Podopieczni Adriana Siemieńca zmarnowali doskonałą okazję do poprawienia swojej sytuacji w walce o mistrzostwo Polski. Wkrótce mogą odczuć tego skutki.
Nie cichną emocje po pucharowym starciu Wisły Kraków z Widzewem Łódź, kiedy to "Biała Gwiazda" w dogrywce, rzutem na taśmę, wyeliminowała zespół z Ekstraklasy. Władze łódzkiego klubu postanowiły złożyć protest do PZPN-u, po utracie gola z pozycji spalonej. Związek wydał oświadczenie, którego werdykt jest jasny — nie będzie powtórki meczu Wisła-Widzew.
PZPN ogłosiło oficjalny termin dwóch półfinałowych spotkań Pucharu Polski. Odbędą się one w środę 3 kwietnia. Pogoń Szczecin z Jagiellonią Białystok zagrają o 20:30, a Wisła Kraków z Piastem Gliwice o 17:30. To o czas rozpoczęcia drugiego spotkania internauci mają największe pretensje.
Pogoń Szczecin już niedługo zagra w kolejnym meczu eliminacyjnym do Ligi Konferencji. Przeciwnikiem szczecinian będzie belgijski zespół KAA Gent, a mecz zostanie rozegrany na rodzinnym stadionie piłkarzy z zachodu Europy. Policja zaczęła się już zbroić na przyjazd polskich kibiców. Czy jest się czego bać?
Pogoń Szczecin wygrała rewanżowe starcie z Linfield w II rundzie eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Zwycięskiego gola atomowym uderzeniem zdobył Vahan Biczachczian. Po tym strzale kibice oszaleli z radości. Stadion w Szczecinie eksplodował. Takie bramki nie zdarzają się zbyt często!
Był jednym z wyróżniających się zawodników Ekstraklasy. Jego doskonała forma owocowała powołaniem do seniorskiej kadry oraz opaską kapitana, którą w młodym wieku miał zaszczyt nosić w swoim klubie. Teraz czeka go kolejny etap w piłkarskiej karierze. Młodzieżowy reprezentant naszego kraju będzie grał w MLS.
W niedzielę Pogoń Szczecin mierzyła się na własnym stadionie z Widzewem Łódź. W 10. minucie spotkania doszło do wzruszających scen. Sędzia przerwał mecz, by fani mogli oddać hołd śmiertelnie chorej legendzie "Portowców", Robertowi Dymkowskiemu. Obecny na trybunach były zawodnik podziękował za wsparcie wymownym transparentem.
Pogoń Szczecin w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy rywalizowała w Belfaście z drużyną Linfield. Portowcy pewnie zwyciężyli wyjazdowe spotkanie 5:2. Zaliczka przed rewanżem mogła być jeszcze większa, gdyby nie fatalny błąd Kamila Grosickiego, który pomylił się w dogodnej okazji do zdobycia bramki.
Był jedną z największych gwiazd Pogoni Szczecin, a kibice wprost wołali “Robert Dymkowski - najlepszy napastnik Polski”. Grał nie tylko w Pogoni, ale również w Arce Gdynia, Widzewie Łódź czy PAOK-u. Wielu zapamiętało go też jako mądrego trenera. Niestety, ostatnio usłyszał diagnozę choroby, na którą nie ma lekarstwa. Zwrócił się do kibiców.
Ekstraklasa będzie miała nowy rekord transferowy? Media donoszą, że blisko wyjazdu z Polski jest Kacper Kozłowski, który jeszcze zimą może trafić do czołowej ligi Europy. 18-latek z Pogoni Szczecin może dołączyć do innego z reprezentantów Polski.Ekstraklasa w ostatnich latach regularnie bije rekordy transferowe. W styczniu 2020 roku AS Monaco zapłaciło Legii 7 milionów euro za Radosława Majeckiego, ale ten rekord nie przetrwał nawet roku. Jesienią ubiegłego roku angielski Brighton&Hove wyłożył 11 milionów euro za Jakuba Modera.