Takie wykształcenie ma żona Kamila Stocha. Duże zaskoczenie
Ewa Bilan-Stoch w ostatnim czasie udzieliła wywiadu dla "Interii". Żona Kamila Stocha opowiedziała o swoim zaangażowaniu w pomoc dla ogarniętej wojną Ukrainy. Przy okazji zdradziła, jakie ma wykształcenie. Ta informacja może zaskoczyć wielu z was.
Żona Kamila Stocha wspiera Ukrainę
W ostatnich tygodniach w polskich mediach głośno jest o Ewie Bilan-Stoch. Wszystko za sprawą pomocy, którą żona Kamila Stocha niesie dla naszych wschodnich sąsiadów. 38-latka podjęła odważną decyzję i uczestniczy w konwojach humanitarnych na Ukrainę. Poparcie dla pochłoniętego wojną kraju wyraził również Kamil Stoch.
Godna podziwu postawa żony trzykrotnego medalisty olimpijskiego została doceniona przez internautów. Wyrazy uznania płynęły z licznych komentarzy pod postem opublikowanym na Instagramie. "Mocno podziwiam za odwagę!", "Ewa jesteś wielka", "Szacun wielki za odwagę", "Wspaniała kobieta" - pisali będący pod wrażeniem działalności Ewy Bilan-Stoch użytkownicy serwisu.
Grób gwiazdora "Znachora" jest w opłakanym stanie, mogiła została kompletnie zdewastowana. Wyjątkowo przykry widokTakie wykształcenie ma Ewa Bilan-Stoch
W rozmowie z "Interią" żona Kamila Stocha zdradziła również, jakie ma wykształcenie. Okazało się ono bardzo przydatne, biorąc pod uwagę wydarzenia, które mają miejsce za naszą wschodnią granicą.
- Kończyłam wychowanie obronne, więc zarządzanie kryzysowe, obrona cywilna, to był dla mnie chleb powszedni. Z tym zresztą wiązałam swoją przyszłość. Życie jednak napisało inny scenariusz. Te tematy są mi jednak wciąż bliskie. W takich chwilach ludziom chyba jest potrzebna namiastka bezpieczeństwa i - wydaje mi się - że potrafię im to zapewnić - zaznaczyła Ewa Bilan-Stoch.
Niedosyt Kamila Stocha po niedawno zakończonym sezonie
Kamil Stoch z 608 punktami zajął 14 miejsce w klasyfikacji generalnej. 35-latek nie krył rozczarowania brakiem zajęcia miejsca na podium choćby w jednym konkursie Pucharu Świata. Thomas Thurnbichler wyjaśnił, w czym tkwił problem polskiego skoczka.
- Zrobił wszystko, by dobrze skakać. Jak przystało na jednego z największych profesjonalistów w tym zawodzie. Starał się ze wszystkich sił. Ale często zawody nie układały się po jego myśli. Zaczęło się od dyskwalifikacji podczas PŚ w Wiśle. Później, gdy wydawało się, że jest już naprawdę blisko podium, miał wielkiego pecha do warunków wietrznych. Czasami próbował dobrego skoku aż za bardzo, na siłę, a w skokach one muszą ci wychodzić niejako automatycznie, same od siebie, naturalnie, a nie na siłę. Takie problemy mają wszyscy skoczkowie - tłumaczył trener w rozmowie z polsatsport.pl.
Źródło: sport.interia.pl