Taka wpadka tuż po meczu WTA Finals. Sabalenka aż nie dowierzała, wszyscy to widzieli
Całkiem niedawno zakończyły się dwa pierwsze starcia w ramach WTA Finals. Aryna Sabalenka pokonała Qinwen Zheng, a Jasmine Paolini Jelenę Rybakinę. Tuż po zakończeniu tego pierwszego pojedynku doszło do wyjątkowo niespodziewanych scen. Liderka rankingu WTA aż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła Chinka.
Sabalenka i Paolini zwycięskie na inaugurację WTA Finals
Dziś rozpoczęły się zmagania w Grupie Fioletowej rozgrywek WTA Finals. Znalazły się w niej Aryna Sabalenka, Qinwen Zheng, Jasmine Paolini i Jelena Rybakina. Pierwszym rozgrywanym dziś starciem było to Białorusinki z Chinką. Liderka rankingu WTA bardzo dobrze je rozpoczęła, bo od szybkiego zdobycia pierwszego gema. Za chwilę jednak, przy swoim podaniu wyrównała Chinka. Kiedy Sabalenka znów serwowała, wyszła na prowadzenie. Zheng ponownie wyrównała, nie pozwalając przeciwniczce na przełamanie. Kilka minut później było już 3:2 dla zawodniczki z Mińska, aż w końcu udało jej się zdobyć break pointa. To zdarzenie wpłynęło na losy tego seta, ponieważ więcej przełamań nie oglądaliśmy. Ostatecznie pierwsza rakieta świata wygrała 6:3, prezentując przy tym swoje najwyższe umiejętności przy returnie, serwisie oraz zagraniach dropshotem.
Drugi set lepiej rozpoczęła jednak Qinwen Zheng. Wykorzystała swoje podanie i zrobiło się 1:0 dla Chinki. Z tego powodu wynik gonić musiała Sabalenka. Długo nie była w stanie doprowadzić do przełamania, jednak ono nadeszło w najlepszym możliwym dla Białorusinki momencie. Wyszła na prowadzenie 5:4, a za chwilę wykorzystała drugą piłkę meczową i przesądziła o losach starcia na swoją korzyść.
Skrót meczu Sabalenki z Zheng:
Po zakończeniu pierwszego starcia doszło do pojedynku Jasmine Paolini z Jeleną Rybakiną. Delikatną faworytką mogła się tutaj czuć Włoszka z polskimi korzeniami, ponieważ Kazaszce doskwierają ostatnio problemy zdrowotne. Sam mecz trwał dosyć długo, bo godzinę i 46 minut, jednak szczególnie intensywny był pierwszy set. W nim doszło do tie-breaka, w którym lepsza okazała się Paolini. Wygrała go stosunkiem 7:5. W drugiej fazie rywalizacja także była zacięta, jednak ze wskazaniem na Włoszkę. Koniec końców, to ona triumfowała 6:4 i jest na dobrej drodze, by awansować do półfinału.
Skrót meczu Paolini z Rybakiną:
Białorusini rozpływają się nad Sabalenką. Nagle zaczęli mówić o Świątek Kosmiczny wynik Lewandowskiego pobity. Wystarczył jeden mecz, mówi o nim cała EuropaWpadka Zheng po meczu z Sabalenką. Kamery wszystko pokazały
Wróćmy jeszcze do starcia Aryny Sabalenki z Qinwen Zheng. Tam na koniec pojedynku doszło do dość zabawnej sytuacji, w której główną aktorką była Chinka. Białorusinka podeszła do siatki, by podziękować za grę swojej rywalce. Ta jednak stała przy swoim stanowisku, a w ręku trzymała rakietę. Zheng była gotowa do dalszej rywalizacji, jednak po chwili uświadomiła sobie, że mecz już się zakończył. Z pewnością wiele osób, łącznie z liderką rankingu WTA nie mogło uwierzyć w to, co przed chwilą zrobiła mistrzyni olimpijska. Na twarzach wszystkich, w tym Zheng, pojawił się jednak uśmiech wskazujący na fakt, że ta mała wpadka rozbawiła nawet tenisistkę z Azji.
Komentatorzy Canal+ Sport także byli w szoku. Klaudia Jans-Ignacik stwierdziła jasno na antenie, wyrażając zdziwienie:
Ona nie wiedziała, jaki jest wynik. Niemożliwe.
Chinka, po uświadomieniu sobie, co zrobiła, od razu podeszła do Sabalenki i ją przeprosiła. Ta jednak nie wyrażała urazy i stwierdziła, że jest okej.
ZOBACZ: Wątpliwości co do meczu Lewandowskiego. Flick reaguje na dramatyczne wydarzenia w Hiszpanii
Zaskoczenie wśród komentatorów po akcji z Zheng
Za chwilę komentujący spotkanie Żelisław Żyżyński także wyraził swoje zaskoczenie zaistniałą sytuacją.
Przeprasza Qinwen Zheng. Ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nie zdawała sobie sprawy Chinka, że to już ostatni gem meczu - mówił na antenie Canal+ Sport.
Za chwilę swoich kilka zdań dorzuciła Klaudia Jans-Ignacik. Jasno stwierdziła, że Qinwen Zheng po prostu zatraciła się w tym spotkaniu.
To tak, jakby zatraciła się w grze. Zatraciła się w tym, co dzieje się na korcie. Ona po prostu grała każdy następny punkt. Tak jakby to ona prowadziła 5:4 i myślała, że jest 5:5. Niesamowite. Na tym poziomie jeszcze nie widziałam, żeby coś takiego się wydarzyło - mówiła komentatorka.
Przy okazji pomeczowego wywiadu, Aryna Sabalenka postanowiła wypowiedzieć się o swojej przeciwniczce. Pochwaliła ją za grę i wyraziła szczęście z korzystnego dla siebie rezultatu.
To świetna zawodniczka. Toczyłyśmy już ze sobą niesamowite pojedynki. Gra agresywny tenis. Zmusiła mnie do lepszej gry, dlatego mogłam zaprezentować taki tenis. Jestem szczęśliwa z wygranej. Zwłaszcza przeciwko niej, bo to wymagająca rywalka - stwierdziła obecna liderka rankingu WTA.
Wszyscy polscy kibice czekają jednak na starcie Igi Świątek. To rozpocznie się już jutro o 13:30. Przeciwniczką Polki będzie Barbora Krejcikova.