Sabalenka nagle wypaliła ws. dopingu Igi Świątek. Zaskakujące słowa tuż przed meczem Polki

Iga Świątek w ostatnich miesiącach przeżyła istny dramat związany z aferą dopingową. Przez zanieczyszczony suplement Polka otrzymała pozytywny wynik testu, ale ostatecznie oczyszczono ją z zarzutów i naprawiono jej dobre imię. Teraz do spawy nagle powróciła Aryna Sabalenka. Zaskakujące słowa Białorusinki.
Afera dopingowa z Igą Świątek
Po sierpniowym turnieju w Cincinnati, Świątek przeszła rutynową kontrolę antydopingową. We wrześniu otrzymała wyniki, które wykazały obecność zakazanej substancji – trimetazydyny. Była zszokowana i zapewniała, że nie wie, jak mogło do tego dojść. Dalsze analizy wskazały, że trimetazydyna mogła znaleźć się w jej organizmie przypadkowo, najprawdopodobniej jako zanieczyszczenie suplementu melatoniny, który stosuje w celu poprawy jakości snu.
Iga Świątek natychmiast wycofała się z turniejów i rozpoczęła współpracę z agencjami antydopingowymi, aby dokładnie wyjaśnić sprawę. Przedstawione dowody i brak jakiejkolwiek intencji stosowania zakazanych substancji przekonały Międzynarodową Agencję Integralności Tenisa (ITIA) o jej niewinności. Ostatecznie nałożono na nią minimalną karę – jednomiesięczne zawieszenie, które dzięki zaliczeniu czasu od września, już się zakończyło.
Przerwa spowodowana problemami antydopingowymi zaowocowała m.in. stratą punktów w rankingu WTA za opuszczenie kilku turniejów.
Tuż po meczu Polaków na jaw wyszedł duży skandal. Nie do wiary, co zrobili MaltańczycySprawa dopingowa Igi Świątek zakończona
Sprawa dotycząca Igi Świątek została dokładnie przeanalizowana przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa (ITIA), a następnie przez Polską Agencję Antydopingową (POLADA) i Światową Agencję Antydopingową (WADA). POLADA, po weryfikacji dokumentacji, zdecydowała się nie odwoływać od decyzji ITIA, uznając, że pozytywny wynik testu Świątek był efektem zanieczyszczenia melatoniny substancją zabronioną – trimetazydyną (TMZ).
POLADA nie odwoła się od decyzji ITIA w sprawie Igi Świątek. Po kompleksowym zbadaniu i weryfikacji pełnych akt sprawy zawodniczki, Polska Agencja Antydopingowa postanowiła nie wnosić odwołania od decyzji podjętej przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa (ITIA) w sprawie tenisistki. Przeprowadzenie dogłębnej i rzetelnej analizy przez ekspertów POLADA pozwoliło na podjęcie obiektywnej i zgodnej z przepisami antydopingowymi decyzji - czytaliśmy w oświadczeniu.
Następnie sprawa trafiła do WADA, która miała czas do 21 stycznia na ewentualne działania. Po pełnej analizie eksperci agencji potwierdzili, że wyjaśnienia przedstawione przez Świątek i zaakceptowane przez ITIA są wiarygodne i nie ma podstaw do dalszego postępowania. W poniedziałek 20 stycznia WADA oficjalnie ogłosiła, że nie wniesie apelacji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), co definitywnie zakończyło sprawę.

Ostateczna decyzja WADA oznaczała, że Świątek została całkowicie oczyszczona z wszelkich podejrzeń i może skupić się na dalszej karierze oraz zmaganiach tenisowych. Tymczasem teraz Aryna Sabalenka nagle wróciła do tamtych wydarzeń. Zaskakujące słowa liderki rankingu WTA podczas konferencji prasowej.
Aryna Sabalenka nagle wspomniała o dopingu u Igi Świątek
Aryna Sabalenka rywalizuje obecnie w turnieju WTA 1000 w Miami, gdzie w nocy czasu polskiego pokonała Qinwen Zheng 2:0, awansując do półfinału. Białorusinka prezentuje dobrą formę i jest jedną z faworytek do końcowego triumfu.
Podczas jednej z ostatnich konferencji prasowych Sabalenka niespodziewanie poruszyła temat dopingu, odnosząc się do Igi Świątek i Jannika Sinnera. Liderka rankingu WTA podkreśliła, że w dzisiejszych czasach sportowcy muszą być niezwykle ostrożni i nie mogą w pełni ufać systemowi kontroli antydopingowej. Wskazała, że nawet najmniejsze zanieczyszczenie suplementu, kosmetyku czy innego produktu może prowadzić do wykrycia zakazanej substancji, co może mieć fatalne konsekwencje dla kariery zawodnika.
Jeśli ktoś użyje na tobie kremu i wynik będzie pozytywny, to cię zaatakuje. Zaczynasz po prostu bać się systemu. Nie rozumiem, jak mogę ufać systemowi. Myślę, że kiedy wyszły na jaw te dwa przypadki z Igą i Yannickiem. Naprawdę nie wierzę, że zrobili cokolwiek, ale myślę, że trzeba być bardzo uważnym na wszystko, co cię otacza – cytuje Sabalenkę "The National"
Sabalenka podkreśliła jednak, że nie wierzy w jakąkolwiek winę Świątek i Sinnera. Jej zdaniem zarówno Polka, jak i Włoch to sportowcy o nienagannej etyce, którzy przykładają ogromną wagę do zasad fair play. Mimo to zwróciła uwagę, że współczesny system antydopingowy bywa bezwzględny i każdy zawodnik musi mieć się na baczności, aby nie paść ofiarą niespodziewanego błędu.




































