"Potracili portfele, laptopy, mieli powybijane szyby". Marcin Gortat ujawnił, co działo się w USA
Zanim w NBA pojawił się Jeremy Sochan, polscy fani najpopularniejszej ligi na świecie śledzili poczynania Marcina Gortata. “The Polish Hammer” spędził na amerykańskich parkietach 11 lat i wystąpił w czterech różnych drużynach. Były koszykarz opowiedział ostatnio o realiach życia w Kalifornii i przytoczył kilka ciekawych historii.
Kariera Gortata w NBA
Marcin Gortat zadebiutował w NBA w 2008 roku. Miał wówczas 24 lata i występował w zespole Orlando Magic. Z ekipą z Orlando Gortat wywalczył wicemistrzostwo ligi w 2009 roku, a rok później przeniósł się do Phoenix Suns w ramach wymiany między obiema drużynami. Gortat spędził w Phoenix 3 lata, po czym dołączył do Washington Wizards.
W Waszyngtonie Gortat spędził 5 lat i był jednym z liderów zespołu. Wizards z Polakiem w składzie czterokrotnie meldowało się w fazie play-off, kończąc zmagania najdalej w drugiej rundzie. W 2018 roku Marcin Gortat zasilił skład Los Angeles Clippers, jednak jego przygoda w “mieście aniołów” nie trwała długo. Gortat opuścił zespół w styczniu 2019 roku, a na początku 2020 roku ogłosił zakończenie kariery sportowca.
Tragiczne wieści przed Igrzyskami. Nie żyje znany sportowiecRozmowa z Łukaszem Kadziewiczem
Gortat odnalazł w Stanach Zjednoczonych swój drugi dom i regularnie przebywa za oceanem. Były koszykarz opowiedział o realiach życia w USA w trakcie podcastu “W cieniu sportu”, prowadzonym przez Łukasza Kadziewicza. 40-latek przytoczył przykład Kalifornii i zaznaczył, że istnieje tam duży problem z przestępczościom.
Lecąc do USA, każdy chce odwiedzić Venice Beach. Tylko że z czterech znajomych grup, które tam pojechały, wszystkie zostały okradzione - mówił Gortat
Potracili portfele, laptopy, mieli powybijane szyby. Dosłownie trzy miesiące temu przyjechali youtuberzy, którzy kręcili materiał o LA. Śmiałem się do nich: uważajcie, bo was tam okradną. Tak też się stało - dodał
ZOBACZ TAKŻE: Tragiczne wieści przed Igrzyskami. Nie żyje znany sportowiec
"Łapiesz się za głowę"
Były reprezentant Polski podkreślił, że pobyt w Kalifornii nie oznacza jedynie doświadczenia realiów Hollywood czy Beverly Hills. Gortat przyznał wprost, że słoneczny i najludniejszy stan na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zmaga się z olbrzymim kryzysem bezdomności.
Gdy mowa o Los Angeles, oczywiście myślisz o Beverly Hills, Malibu, Hollywood Hills. To piękne rzeczy, ale jedź do Dowtown, do miasteczka bezdomnych - stwierdził Gortat
To brzmi szalenie, bo oczywiście nie jest to żaden punkt turystyczny, ale jak zobaczysz, jak to wygląda, jak przejęli całą dzielnicę i miasto nie może nic z tym zrobić, łapiesz się za głowę i nie dowierzasz, że coś takiego w Los Angeles jest w ogóle możliwe - zakończył 40-latek