Michniewicz pogrążył się na własne życzenie? "Wymówił wojnę całemu światu"
- Michniewicz spłonął na stosie, na który najpierw sam naznosił chrustu, później podlał go benzyną, a na koniec efektownie podpalił - ocenia Dariusz Tuzimek, dziennikarz portalu Wirtualna Polska Sportowe Fakty. Jego zdaniem "selekcjoner zmęczył nas przez ostatni miesiąc tak, jak męczył oczy jego futbol".
Dariusz Tuzimek dodaje, że przez cały mundial w Katarze kibice nie mogli nie zauważyć, że Czesław Michniewicz "wymówił wojnę całemu światu i do końca był przekonany, że ją wygra. A gdy mu nie szło, krzyczał, że to inni faulują i że padł ofiarą spisku". - Wykreował swoją własną, równoległą rzeczywistość i - co gorsza - sam w nią uwierzył - czytamy w WP.
Czesław Michniewicz pogrążył się na własne życzenie?
W kuluarach mówi się, że Czesław Michniewicz był przekonany, że podczas czwartkowego spotkania jego kontrakt zostanie przedłużony. Tak się jednak nie stało. Dziennikarz portalu Wirtualna Polska Sportowe Fakty uważa, że jeśli naprawdę selekcjoner liczył na dalszą współpracę z biało-czerwonymi, to miał "problem z trzeźwą oceną sytuacji".
- Zmęczyła nas także medialna nadaktywność głównej postaci dramatu. Michniewicz chodził po rozgłośniach i telewizjach, walczył. Ale niczego nie wyjaśniał. Po prostu kluczył, próbował gubić tropy, wszystkiemu zaprzeczał. Relacje z prezesem Kuleszą? Bardzo dobre! Z Lewandowskim? Znakomite. Konflikt z rzecznikiem Kwiatkowskim? Nie ma żadnego konfliktu - czytamy w WP. Zgubiły go jednak mowa ciała i kiepskie aktorstwo.
- Skończyło się tak jak skończyć musiało. Michniewicz nie będzie już selekcjonerem, dalsza jego praca była niemożliwa. Stracił zaufanie prezesa, sympatię kibiców, przychylność dziennikarzy. Przestał być przydatny politykom. No i stracił szatnię. To było kluczowe, sprzeciw piłkarzy ostatecznie go przewrócił - donosi Wirtualna Polska Sportowe Fakty. Decydująca - zdaniem Dariusza Tuzimka - mogła być afera premiowa. - Efekt dziesięciu miesięcy pracy Michniewicza w kadrze jest taki, że dziś PZPN jako zadanie dla nowego selekcjonera w pierwszej kolejności stawia nie wynik, tylko "poprawienie wizerunku drużyny narodowej i odbudowanie zaufania kibiców". To jest miara upadku - czytamy.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Wirtualna Polska