Sport.Goniec.pl > Piłka nożna > Miał być wielki hit, była deklasacja. Chorwaci na deskach, młoda Hiszpania zachwyciła świat
Piotr Dutka
Piotr Dutka 15.06.2024 19:57

Miał być wielki hit, była deklasacja. Chorwaci na deskach, młoda Hiszpania zachwyciła świat

Mecz Euro 2024 Chorwacja - Hiszpania
fot. CHRISTOPHE SIMON/AFP/East News

Drugi dzień zmagań na Euro 2024 miał stać pod znakiem hitowego starcia Hiszpanii z Chorwacją. Kibice ostrzyli sobie zęby na wyrównane starcie, jednak okazało się, że nieopierzona “La Furia Roja” stanęła na wysokości zadania, demolując ekipę z Bałkanów. Finalnie mecz zakończył się wynikiem 3:0, a na listę strzelców wpisali się Alvaro Morata, Fabian Ruiz oraz Dani Carvajal. 

Wystartowało EURO 2024. Hitowe starcie w grupie B

W piątkowy wieczór 14 czerwca wystartowało Euro 2024. W meczu inaugurującym imprezę Niemcy pokonali drużynę Szkocji aż 5:1 wprawiając publikę zgromadzoną na stadionie w Monachium w prawdziwą ekstazę. “Die Mannschaft” już w pierwszej połowie odebrali rywalom jakiekolwiek chęci do gry, prowadząc 3:0. Na domiar złego, w drugiej połowie podopieczni Steve'a Clarka musieli przetrwać grając w dziesięciu, bo w 43. minucie za faul w polu karnym z boiska wyleciał defensor Ryan Porteous

W sobotę kibice za całego świata byli świadkami kolejnego dnia zmagań na niemieckich boiskach. O godzinie 15:00 na murawę stadionu w Kolonii wybiegły reprezentacje Szwajcarii oraz Węgier, rywalizujące podobnie jak Niemcy i Szkoci w grupie A. 

Kilka godzin później otwarto zmagania w grupie B, która przez wielu była określana mianem “grupy śmierci”. Wszystko przez fakt, że znalazły się w niej tak uznane marki jak: Włochy, Hiszpania, czy Chorwacja. To właśnie mecz tych dwóch ostatnich ekip miał być jednym z najbardziej wyrównanych widowisk całej fazy grupowej. 

Koncert Niemców w meczu otwarcia Euro 2024. Nie mieli litości, Szkoci na kolanach

Hiszpanie zdemolowali Chorwatów. Przesądziły trzy ciosy

W trakcie pierwszego kwadransa obie drużyny starały się wybadać swoich rywali. Hiszpanie dynamizowali swoje akcje, starając się dystrybuować piłki w okolice pola karnego. Z kolei Chorwaci cierpliwie utrzymywali się przy piłce, korzystając z całej szerokości boiska. Obie taktyki nie przynosiły pożądanych rezultatów, bo zarówno Livaković, jak i Unai Simon nie byli zbyt mocno nękani przez graczy ofensywnych formacji. 

Po chwilowej dominacji ekipy z Półwyspu Iberyjskiego, do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Chorwacji, którzy nękali blok defensywny Hiszpanii długimi zagraniami. Prym w tej kwestii wiódł niezawodny Luka Modrić, który w pierwszym fragmencie spotkania był głównym motorem napędowym większości akcji drużyny prowadzonej przez Zlatko Dalicia. 

W początkowej fazie na murawie w Berlinie było widać, że obie reprezentacje darzą się wielkim szacunkiem, zdając sobie sprawę, że jeden, choćby najmniejszy błąd, może zakończyć w najgorszy możliwy sposób. W 29. minucie okazało się, że zachowawczość i wzajemny respekt nie jest jedynie mrzonką. 

Wszystko za sprawą duetu Fabian Ruiz - Alvaro Morata, który wyprowadził Hiszpanię na upragnione prowadzenie. Ten pierwszy posłał zabójcze prostopadłe podanie wprost pod nogi napastnika Atletico Madryt, a ten nie miał najmniejszych problemów, by umieścić piłkę w siatce, tuż obok bezradnego Livakovicia. 

Chorwaci bardzo ambitnie rzucili się do ataku, by szybko zniwelować jednobramkową stratę. Okazało się jednak, że piłkarscy Bogowie są przewrotni i raz jeszcze ukarali piłkarzy z Bałkanów. Tym razem zabójczy okazał się crossowy przerzut na prawe skrzydło do utalentowanego Lamine Yamala. Klubowy kolega Roberta Lewandowskiego podał przed szesnastkę do świetnie ustawionego Ruiza, który efektownym zwodem wywiódł w pole dwóch rywali i płaskim strzałem z dwunastego metra podwyższył prowadzenie. 

Zaskoczeni Chorwaci nie zamierzali się jednak poddawać i ponownie rzucili się do wir akcji ofensywnych. Próby Ante Budimira, czy Brozovicia nie przyniosły jednak pożądanych rezultatów, bo na tablicy wyników w dalszym ciągu widniał wynik 2:0 dla popularnych “La Furia Roja”. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak do końca pierwszej połowy, bo w doliczonym czasie gry Hiszpanie wyprowadzili trzeci cios, który wstrząsnął całą Chorwacją. 

Ponownie w centrum uwagi znalazł się Lamine Yamal, który kąśliwą centrą w szesnastkę Chorwacji, obsłużył dobrze ustawionego Daniego Carvajala, który sprytnie wybiegł zza pleców obrońcy i sytuacyjnym strzałem z powietrza uciszył kibiców rywali.

W drugiej połowie do gry obu ekip wdarła się niepotrzebna nerwowość, objawiająca się w wielkiej liczbie niedokładnych zagrań i nieprzemyślanych decyzji. W 53. minucie mogło być już 4:0, jednak Livaković stanął na wysokości zadania i w fenomenalny sposób wybronił techniczny strzał Lamine Yamala. 

Później do głosu zaczęła dochodzić drużyna Chorwacji, która zdołała zepchnąć trzykrotnych mistrzów Europy do głębokiej defensywy. 

Nadzieje kibiców z Bałkanów wróciły w 80. minucie, kiedy to po błędzie Unaia Simona, w polu karnym sfaulowany został jeden z chorwackich napastników. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Simon wyczuł strzelającego i obronił rzut karny, jednak nie miał już szans przy dobitce. Po konsultacji z VAR okazało się jednak, że gol nie został uznany i ekipa Zlatko Dalicia musiała obejść się smakiem. 

Finalnie wynik meczu nie uległ zmianie i to Hiszpania mogła cieszyć się z okazałego zwycięstwa 3:0. Dziś o godzinie 21:00 zostanie rozegrane kolejne spotkanie w grupie B. Faworyzowani Włosi podejmą nieprzewidywalną Albanię, która kilka miesięcy temu udowodniła, że potrafi sprawić niejedną niespodziankę. 

Ruszyło Euro 2024. Kiedy grają Polacy?

W piątkowy wieczór ruszyło Euro 2024. Otwierające spotkanie padło łupem Niemców, którzy zdeklasowali Szkotów, odnosząc okazałe zwycięstwo aż 5:1

W drugim meczu mistrzostw Europy Szwajcaria zwyciężyła z Węgrami 3:1. Z kolei reprezentacja Polski rozpocznie mistrzostwa Europy 16 czerwca, pojedynkiem z Holendrami. Następnymi rywalami Polaków będzie kolejno Austria (21.06) oraz Francja (25.06).