Świątek ledwo co straciła miano najlepszej tenisistki, a tu kolejny cios. Polka się tego nie spodziewała
Polscy kibice, wstając dziś rano niemal natychmiast musieli się zmierzyć z dość szokującą informacją na temat Igi Świątek. Co prawda, detronizacji Polki przez Arynę Sabalenkę wszyscy się spodziewali, ale tydzień później, a nie już dziś. Okazuje się jednak, że to nie koniec problemów raszynianki. Szanse na powrót tenisistki na prowadzenie w rankingu WTA przed końcem tego roku są coraz mniejsze.
Budzisz się, a Iga Świątek już nie prowadzi. Wszystko przez decyzję WTA
Igi Świątek nie widzieliśmy na korcie od 5 września i ostatniego pojedynku w ramach US Open. Po tym turnieju raszynianka zrobiła sobie dłuższe wolne od gry. Polki nie zobaczyliśmy ani w Pekinie, ani w Seulu, a ostatnio również w Wuhan i Ningbo. To wszystko, w obliczu powrotu do formy Aryny Sabalenki i wygranych przez nią trzech ostatnich turniejów spowodowało, że wkrótce miało dojść do zmian w rankingu WTA. Świątek miała stracić pozycję liderki 28 października.
Dziś jednak okazało się, że to właśnie teraz doszło do tego kluczowego dla polskich kibiców i samej tenisistki z Raszyna przetasowania. To właśnie zeszłej nocy polska tenisistka ustąpiła zawodniczce pochodzącej z Mińska. A to za sprawą decyzji samej organizacji WTA, która dokonała zmian w punktowaniu niedawno zakończonych zawodów w Ningbo. To kara za brak udziału w obligatoryjnych turniejach rangi 500, przez co Polce odebrano punkty za udział w zmaganiach w Miami. Tam zyskała 120 punktów, jednak teraz wynik ten został wyzerowany. Za to samo dostało się także Sabalence, jednak tej odjęto zaledwie 10 oczek zdobytych w Dubaju. Wybór turniejów, w których wyzerowano punkty tenisistek nie był przypadkowy, ponieważ wzięto pod uwagę najsłabsze wyniki obu zawodniczek w zawodach rangi 1000.
Z tego powodu, rezultat Igi Świątek w rankingu WTA zmniejszył się z 9785 do 9665 punktów, a Sabalenki - z 9716 punktów do 9706 oczek. Tym sposobem, Białorusinka została dziś nową liderką klasyfikacji generalnej i ma aktualnie 41 punktów przewagi nad raszynianką.
Po porażce podszedł do Lewandowskiego. Zaskakujące, co powiedział mu prosto w twarz Koszmarny błąd Nicoli Zalewskiego w hicie. Polak został wygwizdany przez kibicówKolejny cios dla Igi Świątek. Nowe informacje z WTA ws. punktów
Okazuje się, że to nie koniec złych wieści dla Igi Świątek i jej pozycji w rankingu WTA. Polka rozegrała do tej pory 2 turnieje w ramach zawodów rangi 500, co sprawia, że powinna ona dostać łącznie cztery karne zera w rankingu. Bowiem, jak określa regulamin WTA:
Każda z zawodniczek, która mogłaby lub byłaby w stanie otrzymać bezpośredni awans do głównej drabinki w sześciu lub więcej turniejach rangi 500, musi rozegrać sześć takich turniejów.
Za brak spełnienia tego warunku jest właśnie kara w postaci dopisania zera punktów do dorobku oraz wykreślenia najgorszego wyniku w obowiązkowych turniejach w ciągu ostatnich miesięcy. Aryna Sabalenka wystąpiła w 4 z 6 takich zawodów, zatem ją też czekają konsekwencje, jednak o wiele mniejsze, niż Świątek.
Jak informuje profil Z kortu na X, dwa zera Polka otrzymała prawdopodobnie już wcześniej. Trzecie otrzymała właśnie za nieobecność w Ningbo, tak samo, jak Sabalenka.
Okazuje się jednak, że Świątek wkrótce otrzyma kolejną, czwartą już karę. Jak informuje Przegląd Sportowy Onet, który powołuje się na osobę pracującą w organizacji WTA, punkty za zeszłoroczny turniej WTA Finals mają zostać odjęte po zakończeniu tegorocznej edycji, a więc w poniedziałek 11 listopada. Zatem, stoi to w opozycji do poprzedniej wersji, która mówiła o tym, że to za tydzień 28 października Polce zostaną odjęte punkty za te zawody. W przypadku tej zmiany oznacza to, że Świątek będzie miała kilka dodatkowych tygodni z bonusem 1500 punktów do rankingu.
Zgodnie z obliczeniami profilu Z kortu, jeśli za tydzień na raszyniankę i Białorusinkę zostanie nałożona kolejna kara, Polka straciłaby 195 punktów, a Sabalenka tylko 65 oczek. Zawodniczka z Mińska wciąż mogłaby poszczycić się przewagą nad swoją rywalką, jednak różnica byłaby mniejsza, niż w przypadku odjęcia punktów za WTA Finals.
Natomiast pozbawienie tenisistek swoich wyników za te rozgrywki dopiero po zakończeniu tegorocznej edycji turnieju zmienia sytuację w najnowszym notowaniu WTA. Jeśliby Świątek była pozbawiona punktów za zeszłoroczne WTA Finals 28 października, jej strata do Sabalenki wyniosłaby 1046 punktów. W przypadku odjęcia ich po zakończeniu rywalizacji, raszynianka będzie miała jedynie 171 oczek straty do Białorusinki.
Świątek musi liczyć na cud, by odzyskać prowadzenie przed końcem roku
To cały czas jednak nie ułatwia sprawy Idze Świątek. Wszystko przez to, że w zeszłym roku Polka triumfowała w WTA Finals i teraz będzie bronić aż 1500 punktów. Sabalenka będzie walczyć o 625 oczek, które wywalczyła w 2023 roku. Dlatego też, jeśli raszynianka chce odzyskać fotel liderki jeszcze przed końcem tego roku, musi zdobyć co najmniej o 1047 oczek więcej od Białorusinki.
To jednak będzie zadanie bardzo trudne. Nie dość, że Świątek musiałaby wygrać w WTA Finals pięć spotkań, to do objęcia prowadzenia potrzebne jest jej jeszcze wygranie maksymalnie dwóch pojedynków przez Sabalenkę i jej odpadnięcie w półfinale lub wcześniej. Co więcej, nawet wygranie zawodów w Rijadzie nie daje gwarancji Świątek na powrót na szczyt. To dlatego, że Sabalenka znajduje się w drugiej grupie, przez co raszynianka nie ma bezpośredniego wpływu na jej dyspozycję. Polka musi liczyć na to, że pozostałe przeciwniczki sprostają rozpędzonej zawodnicze z Mińska. Krótko mówiąc, Iga Świątek nie może liczyć tylko i wyłącznie na siebie.