Przyjaciel zmarłego Kacpra Tekielego o jego śmierci. "Kompletna trauma"
Kacper Tekieli zginął tragicznie w szwajcarskich Alpach. Zmarłego przyjaciela wspomina Andrzej Marcisz, krakowski taternik i alpinista. - Kacper zawsze miał do tego predyspozycje. Ale zrobił też duży progres, jak poznał Justynę - tłumaczył w rozmowie z portalem sport.pl.
Śmierć Kacpra Tekielego ogromnym ciosem dla najbliższych
Rodzina oraz bliscy tragicznie zmarłego 38-latka są wstrząśnięci tragedią. - Przede wszystkim dla Justyny i ich dziecka to jest kompletna trauma. Dla mnie to też jest wielkie cierpienie i tragedia, bo znałem się z Kacprem - odszedł mój przyjaciel. W górach, gdzie wiadomo, że to ryzyko zawsze jest wkalkulowane. Nie chcę powiedzieć, że w ten sport, choć akurat Kacper do tego podchodził bardzo sportowo - wyjaśniał Andrzej Marcisz w rozmowie z portalem sport.pl.
- Zawsze starannie się przygotowywał. Zdobycie 82 szczytów, czyli wszystkich czterotysięczników w Alpach, to był jego długofalowy i bardzo przemyślany projekt. Już rok wcześniej mówił mi, że nosi się z takim zamiarem. Zaczął robić wydolność, by temu sprostać - tłumaczył.
"Dzień dobry TVN". Małgorzata Rozenek zadała nietaktowne pytanie o Justynę KowalczykJustyna Kowalczyk była dla Kacpra Tekielego ogromną motywacją
Przyjaciel zmarłego 38-latka podkreślił rolę Justyny Kowalczyk w szlifowaniu formy jej męża. - Zrobił duży progres, jak poznał Justynę. Nawet rozmawialiśmy kiedyś o tym, że to dzięki niej wszedł na wręcz niewyobrażalny wcześniej dla siebie poziom wydolności. Że to właśnie doświadczenie Justyny pomogło mu jeszcze bardziej się rozwinąć - informował
- To w zasadzie zrozumiałe: mowa przecież o mistrzyni olimpijskiej, która wciąż ma ponadprzeciętne umiejętności. Nieosiągalne dla normalnego człowieka. Takiego, który w weekend może wejść na Rysy i z nich zejść. Jeśli jednak ktoś potrzebuje poniżej godziny, by nawet nie tyle tam wejść, ile wbiec z Morskiego Oka, to już jest fenomen. Trzeba mieć płuca jak miechy - dodał Marcisz.
Kacper Tekieli zginął w szwajcarskich Alpach
Wielu osób może traktować Alpy jako stosunkowo bezpieczne góry. Jak wyjaśnia rozmówca sport.pl, są to jedynie pozory. - Alpy to nie są bezpieczne góry. Zresztą ja znam to miejsce, w którym zginął Kacper. Jeden z moich znajomych - ekspert od map - powiedział mi już po jego śmierci, że w tym samym miejscu wcześniej zginęło sześciu szwajcarskich żołnierzy. To takie miejsce, gdzie czasem niestety dochodzi do tragedii - informował przyjaciel zmarłego Kacpra Tekielego.
- Ale podobne są też w drodze na Rysy czy w Żlebie Kulczyńskiego na Orlej Perci. Zmierzam do tego, że nie trzeba jechać w Himalaje czy nawet w Alpy, żeby się zabić. Nawet na Giewoncie może uderzyć piorun i ludzie tracą życie - uświadamiał w rozmowie z sport.pl mężczyzna.
Źródło: sport.pl