Polski piłkarz poszukiwany przez policję. Poszkodowani zabrali głos, wstrząsające wyznania
Wydawać by się mogło, że będąc profesjonalnym piłkarzem można godnie żyć. Tyczy się to również zawodników, którzy przez większość, a nawet przez całą swoją karierę grali w polskiej ekstraklasie. Okazuje się, że zawsze jest tak kolorowo. Teraz na jaw wyszły wstrząsające fakty na temat zawodnika, który na swoim koncie ma ponad 100 występów w naszej rodzimej lidze. Fakt dotarł do osób, które padły ofiarami oszustwa, zainicjowanego przez byłego piłkarza.
Zagrał ponad 100 meczów w Ekstraklasie. Teraz jest ścigany przez policję, ślad po nim zaginął
Fakt postanowił kontynuować temat byłego piłkarza Ekstraklasy, który dopuszczał się oszustw związanych z pożyczkami. Chodzi o obrońcę, który na koncie ma 121 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Na przestrzeni kilkunastu lat swojej kariery grał w Ruchu Radzionków, Piaście Gliwice, Górniku Zabrze i Zagłębiu Lubin. Na ostatni rok gry przeniósł się do Azerbejdżanu, gdzie reprezentował barwy drużyny Simurq Zaqatala. W 2015 roku została jednak rozwiązana.
Mowa o Adamie Banasiu. Obrońca był swego czasu nawet kapitanem Górnika Zabrze. Teraz jednak próżno go zobaczyć oraz się z nim skontaktować, ponieważ ślad po nim zaginął. Obecnie poszukiwania zawodnika prowadzi policja, ze względu na podejrzenie zabierania w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej. Tutaj chodzi przede wszystkim o pieniądze, na które Banaś oszukać miał kilka osób.
Wspaniałe wieści dla kibiców Igi Świątek. TVP wydało oficjalnie potwierdzenie Rywalka Świątek nagle zaczęła mówić o Polce. Takie słowa tuż po odpadnięciu raszynianki z WTA FinalsProwadzimy tę sprawę. Z całą pewnością, prędzej czy później, każdy podejrzany trafia w nasze ręce i zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Nie przypominam sobie, by ktoś ścigany przez gliwicką jednostkę uniknął sprawiedliwości – mówi Faktowi podinspektor Marek Słomski z komendy w Gliwicach, która prowadzi poszukiwania.
Adam Banaś oszukał ludzi na pieniądze. Wstrząsające wyznanie poszkodowanych
Adam Banaś miał pożyczać duże sumy pieniędzy, których nigdy nie zwrócił. Fakt dotarł do dwóch osób, które zaufały byłemu piłkarzowi Ekstraklasy. Jedną z nich jest Claudia Stachowicz, która zna się z obrońcą od bardzo dawna. Banasiowi pożyczyła 15 tysięcy złotych.
Z Adamem znam się od około 20 lat. Wychowaliśmy się na jednym osiedlu, później został mężem mojej przyjaciółki. Ta znajomość mnie jednak czegoś nauczyła. Już nigdy więcej nie pożyczę nikomu pieniędzy - zaczęła rozmówczyni Faktu.
ZOBACZ: Wielkie zwycięstwo Legii. Trudno uwierzyć, czego dokonali, nie mają sobie równych
Za chwilę zaczęła mówić o żonie Adama Banasia. Przyznała, że nawet ona nie wie, gdzie aktualnie może przebywać poszukiwany.
Nawet jego żona nie wie, gdzie on jest, ani na co mu były potrzebne te pieniądze. Po zakończeniu kariery piłkarskiej próbował zostać deweloperem, ale mu nie wyszło. Później wielokrotnie zmieniał miejsca zamieszkania. Pożyczał i uciekał - dodała pani Stachowicz w rozmowie z Faktem.
Poszkodowana wstawiła w maju na swój profil na Facebooku post, w którym pokazała zrzuty ekranu z rozmów z Banasiem. Widać na nich, jak były piłkarz zawile tłumaczy, że wkrótce pieniądze powinny zostać zwrócone właścicielce. Ostatecznie do dziś Claudia Stachowicz nie zobaczyła ich na swoim koncie, a kontakt w końcu się urwał.
Ktoś może powiedzieć, że nie jest to duża kwota. Ale to 15 tysięcy złotych. Ciężko na nie pracowałam, zaufałam Banasiowi i się zawiodłam - powiedziała rozżalona rozmówczyni Faktowi.
Kolejny poszkodowany Adama Banasia
Marcin Wąsiak to kolejna ofiara oszustwa Adama Banasia. W rozmowie z Faktem przyznał, że jako piłkarz i człowiek nigdy nie sprawiał problemów, co wzbudziło jego zaufanie. Pożyczył piłkarzowi 20 tysięcy złotych, których do dziś nie oddał. Minęło 5 lat.
Znamy się z piłki. Adam był zawodnikiem Ruchu Radzionków, ja byłem kibicem, a później prezesem. Jako piłkarz i jako człowiek nigdy nie sprawiał problemów, więc mu zaufałem. Pożyczyłem mu 20 tysięcy złotych. Mówił, że coś buduje i potrzebuje dokapitalizowania inwestycji. Spisaliśmy umowę, wręczyłem mu pieniądze i tyle. Wielokrotnie pisałem, dzwoniłem, rozmawiałem z nim. Obiecywał, że odda. Minęło już z pięć lat i nie oddał – mówi Faktowi poszkodowany.
ZOBACZ: Nie żyje legendarny piłkarz. Przegrał walkę z nowotworem
Serwis próbował również skontaktować się z żoną Adama Banasia. Kobieta jednak nie chciała o nim mówić. Para wciąż nie ma rozwodu. Co więcej, żona piłkarza samotnie wychowuje trójkę ich wspólnych dzieci. Ponadto, Fakt chciał także skontaktować się z samym poszukiwanym. Mimo prób dzwonienia na 3 numery telefonów, próżno było oczekiwać od Adama Banasia jakiejkolwiek odpowiedzi.