Polscy siatkarze mieli duży problem. Mało brakowało, a nie dotarliby na niedzielny mecz
Polscy siatkarze mają ze sobą niezwykle nerwową podróż. Wydawało się, że w ogóle nie uda im się dotrzeć ze Skopje do Bari. Wszystko przez problemy, których doświadczyli na pokładzie samolotu.
Polscy siatkarze zawalczą o ćwierćfinał
Spotkanie 1/8 finału, w którym zagrają polscy siatkarze, zaplanowano na niedzielę 10 września. Wiadomo już, że Polacy zagrają w nim z Belgami - zespołem dość nieprzewidywalnym, któremu jak dotąd na tym turnieju nie szło najlepiej.
Jak na razie problemem okazało się jednak samo dotarcie do miejsca rozegrania meczu. Podróż między Skopje a Bari znacznie się skomplikowała, a polska reprezentacja mogła tylko patrzeć. Dużo nerwów.
Kamil Semeniuk ma niecodzienne wykształcenie. Zabezpieczył się na przyszłośćPolscy siatkarze nie mogli wystartować
W rozmowie z portalem interia.pl, Piotr Pietrzak, jeden z asystentów Nikoli Grbicia, opowiedział o niecodziennej sytuacji, która przydarzyła się drużynie na lotnisku. Kiedy już siedzieli w samolocie, wszyscy usłyszeli niepokojący komunikat.
- Okazało się, że mieliśmy lekką nadwagę jeśli chodzi o samolot. Ktoś nie dopatrzył tego, ile bagażu cztery drużyny potrafią zabrać ze sobą na pokład. Okazało się, że jesteśmy o tonę za ciężcy, żeby wystartować - wyjaśnił Pietrzak.
Polscy siatkarze w szoku, tego się nie spodziewali
- Wtedy zrobiło się trochę nerwowo. Początkowo mieliśmy stać dwie godziny na pasie w samolocie, próbując wypalić nadwyżkę paliwa. A później, po dwudziestu minutach nagle okazało się, że ruszyliśmy na pas startowy i zrobiło się tak średnio. Powiem szczerze, że jak nie boję się latać, tak moment startu i lądowania był naprawdę emocjonujący - dodał asystent.
Polscy siatkarze najedli się strachu, ale na szczęście dolecieli na Bari cali i zdrowi. Teraz muszą tylko przygotować się do niedzielnego meczu.
Źródło: sport.interia.pl