Sport.Goniec.pl > Piłka nożna > Piłkarz Ekstraklasy popełnił błąd Perettiego i jeszcze się tym pochwalił. Zdjęcie mówi samo za siebie
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 01.08.2023 15:15

Piłkarz Ekstraklasy popełnił błąd Perettiego i jeszcze się tym pochwalił. Zdjęcie mówi samo za siebie

samochód Kamila Gilewskiego
Instagram/_kg10

Zdaje się, że sprawa Perettiego nie wszystkich nauczyła pokory. Jeżdżenie “szybko, ale bezpiecznie” nie istnieje i coraz więcej osób widzi w tym problem. Jeden z piłkarzy Ekstraklasy postanowił pochwalić się swoim wyczynem mimo tylu wypadków, które ostatnio miały miejsce. Uniknie odpowiedzialności?

Sprawa Perettiego miała powstrzymać szalonych kierowców

Wydawało się, że niedawne zdarzenia w Krakowie sprawią, że spora część Polaków, którzy dotychczas lubili szybką jazdę nie po torze, ale po ulicach (również autostradach), stwierdzi, że lepiej zadbać o swoje życie i trzymać się przepisów. 

Zdaje się jednak, że nie wszyscy wzięli sobie te przestrogę do serca i wciąż potrafią rozpędzać się do ogromnych prędkości w publicznych miejscach, za nic mając bezpieczeństwo innych osób. Jednym z nich był piłkarz Ekstraklasy.

Zaskakujące doniesienia ws. zaginięcia Iwony Wieczorek. Wskazał dokładnie, gdzie może być ciało

Kamil Gilewski się nie popisał

Kamil Gilewski to piłkarz Radomiaka Radom, który jest również synem jednego z właścicieli klubu. Sam ma ambicję skończyć prawo i być może pójść w ślady ojca, byłego sędziego. 

Ostatnio jego drużyna miała wyjazdowy mecz w Poznaniu z Lechem. Gilewski postanowił zignorować wszystko, czego nauczył się na studiach prawniczych oraz w związku z ostatnimi wypadkami, i wsiąść za kółko, a potem rozpędzić się do niemożliwej wręcz prędkości. Co gorsza, postanowił się swoim wyczynem pochwalić. 

Ostra krytyka zachowania Kamila Gilewskiego

- Wczoraj Lech Poznań grał u siebie z Radomiakiem. Kamil Gilewski, magister prawa (obrona pracy w czerwcu tego roku) za kierownicą Mercedesa-AMG CLA45s chyba spieszył się na ten mecz. Kamil jest synem Grzegorza Gilewskiego, byłego sędziego i sponsora/współwłaściciela Radomiaka. Wypadki, kalectwo, śmierć. Nic ich to nie uczy - pisał znany youtuber Marcin Tyc, pokazując screeny, jakie znalazł na Instagramie piłkarza. 

W komentarzach wybuchła burza. Wskazywano nie tylko na fakt znacznego przekroczenia dozwolonej prędkości, ale również na robienie zdjęć w samochodzie podczas jazdy, co również jest nielegalne. Czy pan magister zdoła sam się przed tym obronić?

Tagi: Ekstraklasa