Obrażała Świątek, teraz WTA nie miała dla niej litości. Bolesny cios, klamka zapadła

Polskich kibiców wciąż emocjonuje postać Danielle Collins, która nie polubiła się z Igą Świątek. W ostatnim czasie daje o tym systematycznie znać. Teraz WTA wydało ogłoszenie, jednocześnie zadając cios Amerykance.
Danielle Collins miała kończyć karierę. Niedługo po starciu ze Świątek
Danielle Collins grywa na światowych kortach już od kilkunastu lat. Swój debiut w turnieju wielkoszlemowym zaliczyła w 2014 roku, kiedy to zobaczyliśmy ją po raz pierwszy w US Open. Wówczas odpadła już w pierwszej rundzie, ulegając Simonie Halep. Innym, wartym uwagi momentem jest awans Amerykanki do 4. rundy turnieju w Indian Wells, gdzie pokonała m. in. Madison Keys. W kolejnym turnieju w Miami dotarła z kolei aż do półfinału, pokonując m. in. Venus Williams. Pierwszy większy sukces przyszedł w 2019 roku, kiedy to w Australian Open dotarła do półfinału. Po drodze pokonywała topowe w tamtym czasie zawodniczki, m. in. Angelique Kerber.
W 2021 roku Danielle Collins wygrywała turnieje w Palermo oraz w San Jose. Zrobiła to w przeciągu dwóch tygodni. Z kolei w 2022 roku osiągnęła najprawdopodobniej najlepszy dotychczas rezultat w Wielkim Szlemie. Dotarła do finału Australian Open, w którym musiała jednak uznać wyższość ówczesnej liderki rankingu WTA, Ashleigh Barty. Natomiast w 2024 roku Amerykanka triumfowała w WTA 1000 w Miami, wygrywając w finale z Jeleną Rybakiną.
Najwyższe miejsce w rankingu WTA, które zajmowała Danielle Collins to 7. pozycja. Aktualnie plasuje się na 12. lokacie. A mogło jej nie być, ponieważ Amerykanka w poprzednim sezonie ogłaszała, że na koniec kampanii 2024 kończy przygodę z tenisem. Było to związane z chorobą, z którą zmaga się Collins, a więc endometriozą. To także ma wpływać na skuteczność jej zajścia w ciążę.
Ostatecznie jednak Amerykankę dalej możemy widzieć na światowych kortach. Dzięki satysfakcjonującym wynikom w 2024 roku, a także z powodu procesu wyjaśniania jej problemów zajścia w ciążę postanowiła nie odkładać rakiety.
Ogłaszają ws. Lewandowskiego, a jednak. Wielkie słowa na godziny przed meczemW życiu nie ma żadnych gwarancji, ale mam nadzieję, że wykorzystam rozmach, z jakim grałam w 2024 i będę grała dalej, dopóki nie wyjaśnią się problemy związane z zajściem w ciążę - mówiła Collins, cytowana przez Eurosport.
Danielle Collins spolaryzowała kibiców tenisa po tym, jak potraktowała Świątek
Wszyscy pamiętamy, jak Danielle Collins rywalizowała z Igą Świątek na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. W ćwierćfinale, po dwóch setach był remis, a Polka udała się na przerwę toaletową. Raszynianka dosyć długo nie wracała na kort, co wzburzyło Amerykankę. Kiedy Świątek zameldowała się kibicom, spotkanie było kontynuowane. Przy wyniku 4:0 dla naszej zawodniczki pojedynek dobiegł jednak końca, ponieważ Danielle Collins skreczowała. Za chwilę podeszła do Polki i po krótkim komunikacie odeszła od niej. Świątek była zaskoczona. O tym, co Collins powiedziała raszyniance poinformowała sama Amerykanka, rozmawiając z mediami po meczu.
Nie potrzebuję fałszu. Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera w kontekście mojej kontuzji. Dużo dzieje się przed kamerą czy wśród ludzi, ale to, co dzieje się w szatni, to już inna sprawa. Nie mam tu zbyt miłych doświadczeń. Nie potrzebuję nieszczerości. Niech ludzie zachowują się tak, jak czują - mówiła 31-latka.
Od tamtego momentu kibice tenisa zaczęli sceptycznie patrzeć na Amerykankę. Dobitnie zobaczyć to mogliśmy przy okazji Australian Open. Zanim jednak Wielki Szlem wystartował, Collins ponownie dała o sobie znać Idze Świątek. Przy okazji finałowego starcia Polski z USA w ramach United Cup, sieć obiegły obrazki z reakcją “Danimal” tuż po zbiciu piątki z raszynianką.
Oliwy do ognia dodał fakt, że Collins ustawiła sobie ten kadr jako zdjęcie profilowe na Instagramie.
Danielle Collins to postać kontrowersyjna w świecie tenisa. Podobny sposób myślenia mają kibice, którzy nie dali jej spokoju podczas jej meczów w Australian Open. Wkrótce jednak i organizacja WTA postanowiła zadać bolesny cios Amerykance.
ZOBACZ: Zagrał z Igą Świątek i nie wytrzymał. Wszyscy zobaczyli, co wydarzyło się na sam koniec
Dostało się Danielle Collins
Danielle Collins dotarła tylko do 3. rundy Australian Open, gdzie odpadła z Madison Keys, a więc późniejszą triumfatorką. Wcześniej jednak stoczyła walkę nie tylko z Destanee Aiavą na korcie, ale także ze zgromadzonymi kibicami. Tych irytowało zachowanie Amerykanki, która co jakiś czas przesyłała sarkastyczne buziaczki w ich stronę. Fani coraz częściej więc buczeli na 31-latkę, a także ją wygwizdywali.
Mocniej było jednak po zagraniu przez Collins zwycięskiej piłki. Po wygraniu spotkania z Aiavą postanowiła wykonać dosyć ostentacyjną celebrację. To tylko wzburzyło kibiców, którzy zaczęli gwizdać na nią jeszcze bardziej. Za chwilę jednak, tuż przy swoim boksie pokazała w ich kierunku jeszcze jeden gest. Postanowiła klepnąć się w pośladek, pokazując brak szacunku wobec fanów na trybunach.
Zanim jednak Danielle Collins rozpoczęła rywalizację w Australian Open, przystąpiła do poprzedzającego go turnieju w Adelajdzie. Amerykanka przystępowała do niego z numerem 4. Mimo to, “Danimal” odpadła już w pierwszej rundzie, gdzie mierzyła się z Ons Jabeur, która dostała się to zawodów dzięki “dzikiej karcie”. Tunezyjka zwyciężyła 7:6, 6:2.
Collins nie zapamięta najlepiej tego turnieju nie tylko z powodu porażki na tak wczesnym etapie. Teraz oficjalną decyzję ws. “zagrania stycznia” wydała organizacja WTA, która nawiązała do tego meczu. Organizatorzy uznali, że to właśnie zagranie Ons Jabeur przy siatce przeciwko Danielle Collins było, ich zdaniem, najlepsze w poprzednim miesiącu. Wówczas Tunezyjka wręcz ośmieszyła Amerykankę, o czym przypomniała WTA.


































