Kompromitacja ze strony CEV. Żenujące sceny po finale Ligi Mistrzów
Zespół Itasu Trentino pokonał Jastrzębski Węgiel w finale Ligi Mistrzów i sięgnął po upragnione trofeum. Włoski klub czekał na triumf w tych rozgrywkach od 37 lat. Celebracja zwycięzców została przyćmiona przez żenujące zachowanie ze strony organizatorów, którzy dopuścili się rażącego błędu w trakcie ceremonii medalowej.
Zwycięstwo w finale
Przeciwnikami siatkarzy z Trentino w drodze po trofeum byli zawodnicy Jastrzębskiego Węgla. Mistrzowie Polski w rewelacyjnym stylu przeszli przez fazę pucharową Ligi Mistrzów, jednak w finale zaprezentowali się poniżej oczekiwań.
Ekipa z Włoch znakomicie rozegrała pierwszy set, wykorzystując błędy Jastrzębian i wygrywając pierwszą partię 25:20. W drugim secie gra była już bardziej wyrównana, a rezultat pozostawał nierozstrzygnięty aż do samego końca. Włosi wykorzystali jedną z trzech piłek setowych i objęli prowadzenie 2:0 w całym meczu. Itas dopiął swego i zwyciężył również w trzecim secie, kończąc finałowe spotkanie i zapewniając sobie czwarty triumf w historii siatkarskiej Ligi Mistrzów.
Dramat Jastrzębskiego Węgla w finale Ligi Mistrzów. To był nokautZamieszanie w trakcie ceremonii
Siatkarze z Włoch osiągnęli upragniony cel, a jednym z głównych autorów sukcesu był Marko Podrascanin. Kapitan Itasu poprowadził swój zespół do zwycięstwa w finale, w którym zdobył osiem punktów i popisał się pięcioma punktami blokowymi. 37-latek sięgnął w ten sposób po swoje pierwsze trofeum w Lidze Mistrzów, na co czekał od kilku lat.
Moment chwały doświadczonego Serba został brutalnie przerwany w trakcie ceremonii medalowej. Działacze z CEV dopuścili się karygodnego błędu i nie przygotowali odpowiedniej ilości cennych krążków. Z tego powodu Podrascanin nie otrzymał medalu, a on sam nie krył swojego zażenowania całą sytuacją. Niezręczny moment próbował zażegnać Gabriele Laurenzano, który zaoferował Serbowi swój własny krążek, jednak spotkało się to z odmową ze strony Podrascanina.
ZOBACZ TAKŻE: Joanna Wołosz sięgnęła po Ligę Mistrzyń. Ogromny sukces polskiej siatkarki
Radość po spektakularnym zwycięstwie
Mimo wpadki ze strony organizatorów Marko Podrascanin kontynuował celebrację z kolegami z drużyny i nie ukrywał swojej radości z wielkiego sukcesu. 37-latek ocenił cały sezon w wykonaniu klubu z Trentino, a także potwierdził, że finałowe spotkanie Ligi Mistrzów było jego ostatnim występem w barwach włoskiej drużyny.
Jestem przeszczęśliwy. Zasłużyliśmy na to po świetnej walce przez cały sezon i porażce w mistrzostwach Włoch, gdzie zatrzymaliśmy się w półfinale. To był mój ostatni mecz w Trentino. Spędziłem w tym klubie cztery lata, ta przygoda nie mogła zakończyć się lepiej - mówił Podrascanin cytowany przez serbski portal Sportklub