Dantejskie sceny w polskiej lidze. Sędzia musiał przedwcześnie zakończyć mecz
W polskiej lidze znów mieliśmy do czynienia ze skandalem. Tym razem doszło do niego jednak w trakcie rozgrywania spotkania, przez co sędzia musiał przedwcześnie zakończyć mecz. Wszystko zadziało się jeszcze w pierwszej połowie, gdy żadna z drużyn nie miała na koncie ani jednego gola.
Polscy kibice znów dali o sobie znać
Polscy kibice są dla wielu osób, zwłaszcza z zagranicy, bardzo ciekawą grupą. Z jednej strony imponują swoimi oprawami meczowymi, dopingiem i przyśpiewkami. Powody do dumy dają nam fani Legii Warszawa, którzy, szczególnie przy okazji spotkań w Lidze Konferencji, przygotowują nietuzinkowe transparenty. Za każdym razem ich zdjęcia obiegają internet i są przekazywane w kolejnych krajach. Całkiem niedawno, przy okazji starcia z Molde kibice Jagielloni Białystok postanowili pokazać próbkę swoich umiejętności. Ultrasi mistrza Polski pokazali wielki transparent przedstawiający Babę Jagę w koronie.
ZOBACZ: Tuż przed odlotem Polaków z Portugalii doszło do scen. W roli głównej Karol Świderski
Często jednak możemy się wstydzić za polskich kibiców. Wtedy to zazwyczaj nazywamy ich pogardliwie kibolami. Kilka takich incydentów wydarzyło się w niedawnym czasie, jak chociażby ostrzelanie pirotechniką innych fanów przez sympatyków Wisły Płock czy zatrzymanie autokaru z siedmiolatkami przez fanatyków ŁKS-u Łomża. Ponadto, nieco ponad tydzień temu w IV Lidze Podkarpackiej jeden z kibiców zaatakował piłkarza drużyny przeciwnej, tuż po zakończeniu meczu. Niestety, teraz mieliśmy kolejny przykład złego zachowania sympatyków danego zespołu.
Piłkarze reprezentacji Polski udali się do Cezarego Kuleszy. Prosili tylko o jedno Świątek wypaliła do mikrofonu po prawie 4 godzinach gry. Wszyscy to słyszeli, kibice nie mogą uwierzyćSkandal w polskiej lidze, piłkarz został uderzony
Do skandalicznej sytuacji doszło w meczu pierwszej grupy III Ligi, między GKS-em Wikielec a Mławianką Mława. Obie ekipy dzieli w tabeli niewiele, ponieważ zaledwie punkt. GKS przed rozpoczęciem tego starcia miał na koncie 19 punktów i plasował się na 13. pozycji, a drużyna z Mławy - na 14. miejscu.
W pierwszej połowie próżno było o jakiekolwiek bramki, ponieważ obie drużyny postawiły na zwartą defensywę i brak skuteczności w ataku. Wydawało się, że piłkarze zejdą do szatni z przy remisie 0:0, jednak nikt nie spodziewał się, że tuż przed końcem tej odsłony meczu dojdzie do skandalu.
Zawodnik Mławianki, Adam Stefański podbiegł w pewnym momencie po piłkę, która leżała przy płocie, za którym stali fani GKS-u Wikielec. Wtedy doszło do niedopuszczalnego incydentu. Gdy piłkarz chciał podnieść futbolówkę, nagle otrzymał cios w twarz od kibica gospodarzy. Ta sytuacja od razu wywołała burzę na murawie, a kolejni zawodnicy z Mławy stawali w obronie swojego kolegi. Sprawca całego zajścia nagle zaczął uciekać przed wściekłymi graczami gości.
ZOBACZ: Nie żyje legendarny polski bramkarz. Dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski
Mecz natychmiast zakończono. W oczekiwaniu na decyzję PZPN
Sędzia Ewa Augustyn, która prowadziła spotkanie GKS-u Wikielec z Mławianką Mława w ramach rozgrywek pierwszej grupy III Ligi zdecydowała się zakończyć mecz w 44. minucie, przy stanie 0:0. Aktualnie trwa oczekiwanie na decyzję PZPN-u, który może albo zaplanować dokończenie starcia w innym terminie, albo podarować gościom walkowera. W tej sprawie komunikat wydał profil Mławianki na Facebooku.
W związku z incydentem uderzenia naszego zawodnika przez kibica gospodarzy sędziowie podjęli decyzję o przerwaniu i zakończeniu spotkania. Czekamy na decyzję wydziału dyscypliny PZPN - napisano.
Na te wydarzenia zdążyli już zareagować przedstawiciele obu klubów.
Nie będziemy tolerować tego, co się stało! Najbardziej nas boli to, że w momencie, kiedy to wszystko się działo, sprawca miał czas, żeby wyjść z trybun. Nikt go nie zatrzymał. Tam niewiele brakowało, a piłkarze przeskoczyliby przez płot i go sami zatrzymali. Ale nie tak to powinno wyglądać. Za to odpowiedzialność powinny wziąć służby, które na miejscu zabezpieczały ten mecz, a były bierne. Nasz piłkarz został uderzony w twarz, na której pojawiło się rozcięcie – alarmuje Sylwester Kareńko, przedstawiciel zarządu Mławianki ds. organizacyjnych, w rozmowie z Weszło.
Milczenie przerwał również dyrektor sportowy GKS-u Wikielec Wojciech Tarnowski. W rozmowie z Weszło przekazał, że klub nie czuje się winny tej sytuacji. Jednocześnie wyraża głębokie zdziwienie tym, że doszło do tak skandalicznych scen.
Ubolewamy nad tym, co się stało. Taka sytuacja, w której kibic narusza nietykalność cielesną zawodnika, bardzo rzadko zdarza się na jakichkolwiek obiektach. Nie sądzę, by udało się temu zapobiec. Nikt się nie spodziewał takiej reakcji. Nawet jak rozmawialiśmy z panią sędzią i obserwatorem, to oni również pierwszy raz spotkali się z podobnym incydentem na boisku. Długo się to będzie za nami ciągnęło. Mocno to przeżywamy. Ciężko pozbierać myśli, ale jednocześnie nie czujemy się winni. Trudno bowiem zapanować nad człowiekiem, który siedząc spokojnie na foteliku, nagle zachowuje się tak irracjonalnie. To dla nas szok.