Trener Szkocji wypalił bez ogródek po porażce Polaków. Bolesne słowa, nie pozostawił nam żadnych złudzeń
Wczorajszy blamaż reprezentacji Polski w starciu ze Szkocją przypieczętował spadek do dywizji B Ligi Narodów UEFA. Rywale byli bezlitośni i w ostatniej minucie spotkania strzelili nam decydującą bramkę. Po meczu ich trener nie gryzł się w język i szczerze wypalił o Biało-Czerwonych. Te bolesne słowa już niosą się po świecie.
Reprezentacja Polski przegrała ze Szkocją
Reprezentacja Polski przegrała na PGE Narodowym ze Szkocją 1:2, co przypieczętowało jej spadek do Dywizji B Ligi Narodów UEFA. Mecz, zapowiadany jako kluczowe starcie o „być albo nie być”, rozpoczął się fatalnie dla Polaków – już w 3. minucie John McGinn wykorzystał błąd defensywy i dał Szkotom prowadzenie. Biało-Czerwoni przez resztę pierwszej połowy grali chaotycznie i bez pomysłu, co nie dawało szans na korzystny rezultat.
Po przerwie Polacy ruszyli do ataku, a w 59. minucie Kamil Piątkowski zdobył bramkę na 1:1, która dawała nadzieję na utrzymanie. Przepiękne trafienie było bez wątpienia ozdobą meczu i nic nie zapowiadało wtedy końcowej katastrofy…
Niestety, w doliczonym czasie gry Andrew Robertson strzałem głową zapewnił zwycięstwo Szkotom, wykorzystując błąd krycia Nicoli Zalewskiego. Bramka gracza Liverpoolu przypieczętowała spadek reprezentacji Polski do dywizji B Ligi Narodów UEFA.
Spotkanie obnażyło problemy polskiej drużyny, a porażka była kolejnym ciosem w erze Michała Probierza, który musi stawić czoła rosnącej krytyce ze strony kibiców i ekspertów.
W zupełnie innej sytuacji jest za to trener Szkotów - Steve Clarke. Selekcjoner rozegrał świetną piłkarską jesień, którą zwieńczył wczorajszym triumfem nad Polską. Na pomeczowej konferencji prasowej nie krył swojego zadowolenia z wyniku, ale wypalił także o Biało-Czerwonych. Jego słowa niosą się po świecie.
Była 3 minuta na PGE Narodowym, kibice zamarli. Szybki cios na początku arcyważnego meczuTrener Szkocji bez ogródek o reprezentacji Polski
Podczas gdy na pomeczowej konferencji prasowej Michał Probierz musiał tłumaczyć się z porażki i bronić gry swojego zespołu, Steve Clarke z radością rozmawiał z dziennikarzami. Selekcjoner Szkotów miał oczywiście wiele powodów do radości i nie omieszkał pokazywać tego na każdym kroku.
Jestem bardzo zadowolony z naszych zawodników i kibiców. To dla nas świetny sezon. Udało nam się wywalczyć miejsce w barażach (…)
W ciągu ostatnich 2,5 lat było bardzo dużo dobrych momentów. Dokonaliśmy poprawy. To kolejny krok w naszej podróży. Teraz celujemy w kolejny wielki turniej. Przyszły rok rozpoczniemy od trudnych baraży, a później czekają nas wymagające eliminacje do mundialu - mówił Szkot.
Po docenieniu swoich zawodników i kibiców przyszła pora na krótkie podsumowanie spotkania. Steve Clarke stwierdził, że doskonale spodziewał się przebiegu tego spotkania oraz stylu gry Biało-Czerwonych. W swojej wypowiedzi podkreślił także, że Polacy zagrali ofensywnie, co ewidentnie poprawiło jakość widowiska:
Spodziewaliśmy się, że to będzie twardy mecz. Ale bywaliśmy już w wymagających sytuacjach. Wiedzieliśmy, że gramy na wyjeździe i udało nam się osiągnąć dobry wynik na trudnym terenie. (…)
To ofensywna drużyna, która dużo ryzykowała i szła do przodu. Polacy stawiali nam wyzwania w obronie, starali się atakować. Jeśli byli jacyś kibice neutralni - choć takich zapewne brakowało - mogli oglądać dobry mecz dwóch ekipy, które zagrały świetnie i miały wiele szans (…)
Na sam koniec Steve Clarke zdecydował się wbić “szpilkę” reprezentacji Polski. Szkot otwarcie stwierdził, że Biało-Czerwoni nie zaskoczyli go wczoraj niczym. Nasza gra i pomysł taktyczny Michała Probierza były zatem aż nadto przewidywalne.
Polacy nie zaskoczyli mnie niczym. Zagrali dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że mecz będzie wyrównany. Przez ostatnie 15 minut Polacy starali się utrzymać remis. Grali jakościowy futbol, ale nas nie zaskoczyli - zakończył trener reprezentacji Szkocji.
Przed reprezentacją Polski trudne miesiące
Wczorajsza porażka polskiej reprezentacji zakończyła się spadkiem do dywizji B Ligi Narodów UEFA, co zapisuje się w historii tych rozgrywek jako niechlubny moment dla Biało-Czerwonych. Po raz pierwszy nasza drużyna została zdegradowana z elitarnej grupy najwyższego szczebla europejskiej rywalizacji.
Przed zespołem teraz kluczowe wydarzenie – 13 grudnia odbędzie się losowanie grup eliminacyjnych do mistrzostw świata 2026. Niestety, niekorzystne wyniki i degradacja oznaczają, że Polska znajdzie się w drugim koszyku. To praktycznie gwarantuje, że w eliminacjach zmierzymy się z jedną z najsilniejszych drużyn Europy, co znacząco podnosi poziom w walce o awans.
W gronie potencjalnych rywali z pierwszego koszyka są takie futbolowe potęgi jak Francja, Hiszpania, Holandia, Belgia, Portugalia czy Włochy, a także Niemcy, Chorwacja, Dania, Szwajcaria i Austria. Perspektywa rywalizacji z tak wymagającymi przeciwnikami jest szczególnie niepokojąca w obliczu obecnych problemów kadry – zarówno w kwestii formy zawodników, jak i organizacji gry. Trudne wyzwania czekają nas na każdym etapie eliminacji.