Świątek kilkukrotnie o to apelowała. Jest odpowiedź z WTA ws. ilości meczów, Polka nie tego oczekiwała
Iga Świątek oficjalnie wróciła do rywalizacji na światowych kortach. Po 2 miesiącach przerwy w końcu mogliśmy zobaczyć naszą zawodniczkę w akcji, tym razem w Rijadzie w ramach WTA Finals. Raszynianka przez ten czas gromadziła siły, a także przeprowadzała zmiany w swoim sztabie. Najwidoczniej, taka przerwa była tenisistce potrzebna, ponieważ już wcześniej dawała do zrozumienia, że terminarz spotkań jest zbyt napięty. Wreszcie, w tej kwestii nadeszła odpowiedź od dyrektorki WTA Finals.
"Czuję się jak chomik". Iga Świątek wiele razy mówiła o napiętym kalendarzu
Z racji tego, że Iga Świątek jest jedną z najlepszych tenisistek na świecie (do niedawna powiedzielibyśmy, że najlepszą), to szczególnie ona narażona jest na ogromną liczbę rozgrywanych spotkań. To powoduje, że z czasem czuje potrzebę zrobienia sobie odpoczynku od zawodów. Ostatnio mieliśmy tego dobitny przykład, jak raszynianki przez prawie 2 miesiące nie widzieliśmy na turniejach. Najpierw zawodniczka tłumaczyła to zmęczeniem psychicznym i fizycznym, a następnie zmianą trenera. Z tego powodu Polkę ominęły zawody w Chinach (Pekin, Wuhan), Tokio czy Ningbo. Przez to wszystko WTA odjęło Świątek punkty w rankingu, za brak udziału w wystarczającej liczbie turniejów rangi 500. To poskutkowało utratą prowadzenia na rzecz Aryny Sabalenki.
Nasza zawodniczka wiele razy wspominała o tym, że liczba meczów do rozegrania w ciągu roku jest zbyt duża. Podczas WTA Cincinnati, tuż przed pojedynkiem z Mirrą Andriejewą Polka przyznała w wywiadzie dla Tennis Channel, że czuje się jak chomik, ponieważ tak naprawdę ona i inne tenisistki krążą od turnieju do turnieju, nie mając wiele czasu na odpoczynek. Z kolei po meczu z 17-letnią Rosjanką, Świątek znów o tym wspomniała, rozmawiając ze Sky Sports. Wówczas otwarcie przyznała, że zwiększająca się z roku na rok liczba obowiązkowych turniejów może źle się skończyć dla najlepszych zawodniczek.
O tym, co zrobili kibice Legii Warszawa mówią już w całej Europie. Oprawa tego meczu przejdzie do historii Andrzej Gołota grzmi ws. wyborów prezydenckich. Pięściarz ostrzega przed tragediąOczywiście nie jest to nasza decyzja, ale uważam, że mamy zbyt wiele turniejów w trakcie sezonu. To nie skończy się dobrze. To wszystko sprawia, że tenis nie jest już dla nas taki przyjemny. (...) Oczywiście, kocham grać w różnych miejscach na świecie, ale jest to naprawdę wyczerpującę. Uważam, że większość zawodniczek z touru powie to samo. Szczególnie wtedy, kiedy gra się na tak wysokim poziomie. (...) Nie sądzę, że powinno tak być. Zasługujemy na więcej odpoczynku. Być może ludzie mnie za to znienawidzą, ale naprawdę ciężko jest nadążyć - mówiła Świątek.
Świątek się doczekała. Z WTA nadeszła odpowiedź ws. przeładowanego kalendarza
Apele nie tylko Igi Świątek, ale i innych zawodniczek ze światowej czołówki w końcu poskutkowały. Dyrektorka WTA Finals Garbine Muguruza w rozmowie z The National postanowiła odnieść się do słów związanych ze zbyt dużą ilością spotkań w ciągu sezonu. Była tenisistka, dwukrotna zwyciężczyni Wielkiego Szlema odpowiedziała szczerze. Z pewnością jednak nie takiej odpowiedzi oczekiwały zawodniczki.
Czołowe tenisistki nie powinny narzekać - zaczęła szefowa.
Za chwilę przyznała, że jest wiele sposobów, by poradzić sobie z napiętym kalendarzem. Nie trzeba przecież brać udziału we wszystkich turniejach.
Jest, jak jest, mamy wiele możliwości, możesz też ułożyć własny harmonogram. Nie musisz grać we wszystkich turniejach. Wspaniale, że mamy tak wiele turniejów, tak wiele możliwości dla tenisistek, które nie są w top 50 lub top 10 - kontynuowała Muguruza w rozmowie z “The National”.
Dyrektorka WTA Finals jeszcze raz podkreśliła to, co mówiła wcześniej. Znów przyznała, że to wspaniałe, że tenisistki same mogą ustalać swój harmonogram.
Nie ma na co narzekać. Myślę, że jest to wręcz świetne. Sam ustalasz swój kalendarz, znasz swoje możliwości. Zwłaszcza kiedy wygrywasz dużo meczów, możesz pomyśleć: powinnam odpocząć - mówiła.
Oczywiście, to stanowisko Garbine Muguruzy nie może odpowiadać najlepszym zawodniczkom świata. Tak naprawdę, szefowa WTA Finals zignorowała prośby tenisistek, w tym Igi Świątek i do tego uznała, że obecna formuła jest niemalże idealna. Serwis express.co.uk przypomina jednak, że gracze owszem, nie muszą grać we wszystkich zawodach, jednak później są za to karani. Dosadnie przekonała się o tym ostatnio raszynianka, której tydzień temu odjęto łącznie aż 1695 punktów.
ZOBACZ: Szymon Marciniak z wielką szansą od UEFA. Polak poprowadzi prawdziwy hit Ligi Mistrzów
Iga Świątek wygrała swój pierwszy mecz. Jutro kolejne zmagania w WTA Finals
Powroty nigdy nie są łatwe. Przekonała się o tym wczoraj Iga Świątek, która rozegrała swój premierowy pojedynek w WTA Finals w Rijadzie. Barbora Krejcikova w pierwszym secie zwyciężyła 6:4, a w drugim prowadziła w pewnym momencie 3:0. Wtedy jednak przebudziła się raszynianka, która zdobyła 4 kolejne gemy i wyszła na prowadzenie. Ostatecznie Polka zwyciężyła 7:5 i doprowadziła do 3. rundy. W niej wiceliderka rankingu WTA już była bezkonkurencyjna i pokonała Czeszkę 6:2.
Następny pojedynek Świątek stoczy z Coco Gauff. Starcie to rozpocznie się jutro po godz. 16.