Sport.Goniec.pl > Piłka nożna > Sędziowski skandal w Ekstraklasie. Takiej wpadki dawno nie było, grzmi o tym cała Polska
Michał Pokorski
Michał Pokorski 10.11.2024 20:23

Sędziowski skandal w Ekstraklasie. Takiej wpadki dawno nie było, grzmi o tym cała Polska

PKO BP Ekstraklasa
fot. screen X/ @CANALPLUS_SPORT

W 15. kolejce PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zmierzyła się z Rakowem Częstochowa. Starcie obu zespołów było niezwykle emocjonujące, ale najgłośniej zrobiło się o sędziowskiej wpadce. Mowa o skandalu, eksperci grzmią i nie dowierzają w to, co się stało.

Jagiellonia Białystok zmierzyła się z Rakowem Częstochowa

W 15. kolejce PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zmierzyła się na własnym stadionie z Rakowem Częstochowa. Spotkanie zapowiadano jako jeden z najciekawszych meczów tej kolejki, co przyciągnęło uwagę fanów piłki nożnej z całego kraju. Kibice mieli nadzieję na zaciętą rywalizację, a piłkarze obu drużyn nie zawiedli.

Już w 5. minucie meczu Raków wyszedł na prowadzenie dzięki celnemu strzałowi Iviego Lopeza z rzutu karnego. Jagiellonia szybko przejęła inicjatywę i przez większość pierwszej połowy kontrolowała przebieg spotkania. Gospodarze stwarzali liczne okazje, jednak brakowało im precyzji, by pokonać Kacpra Trelowskiego – golkiper Rakowa kilkukrotnie interweniował, utrzymując swój zespół na prowadzeniu.

W drugiej połowie Jagiellonia nie zwalniała tempa i intensywnie dążyła do wyrównania. Przełom nadszedł dopiero w 68. minucie, kiedy Jesus Imaz popisał się fantastycznym strzałem, który wpadł do siatki, nie dając szans Trelowskiemu. Wynik 1:1 ożywił atmosferę na trybunach, a kibice Jagiellonii mieli nadzieję na kolejne bramki swojej drużyny.

Raków jednak nie zamierzał zadowalać się remisem i intensywnie walczył o odzyskanie prowadzenia. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, Zoran Arsenić wykorzystał niepewność w defensywie Jagiellonii i pokonał Sławomira Abramowicza, ponownie wyprowadzając Raków na prowadzenie. Wydawało się, że Raków wywiezie z Białegostoku trzy punkty.

Końcówka spotkania dostarczyła jednak dodatkowych emocji i dramatycznych zwrotów akcji. Sędzia doliczył cztery minuty, ale gra toczyła się aż do 99. minuty, gdy Berggren zablokował strzał Pululu ręką w polu karnym. Za to przewinienie zawodnik Rakowa obejrzał czerwoną kartkę, a sam Pululu pewnie wykorzystał rzut karny, doprowadzając do wyniku 2:2.

Mecz zakończył się remisem, a kibice długo dyskutowali o licznych kontrowersjach sędziowskich, szczególnie związanych z decyzją z 5. minuty. Mowa o skandalu!

Nie żyje Józef Lipiec. Niewyobrażalna strata dla polskiego sportu

Skandal w PKO BP Ekstraklasie

Najwięcej emocji wywołała sytuacja z 5. minuty spotkania. Wówczas zawodnik Rakowa Częstochowa - Michael Ameyaw, ruszył z impetem w pole karne Jagiellonii. Reprezentant Polski nieźle dryblował, a w pewnym momencie próbował uciec Adrianowi Dieguezowi. Pomocnik Rakowa odprowadził piłkę i… padł na murawę, symulując przewinienie.

Sędzia Jarosław Przybył od razu wskazał na jedenasty metr i podyktował rzut karny. Do arbitra podbiegli wściekli piłkarze Jagiellonii, którzy wprost twierdzili, że między zawodnikami nie doszło do kontaktu. Sędzia pozostał jednak nieugięty, a karnego na bramkę zamienił Ivi Lopez, otwierając wynik spotkania.

Niestety, powtórki wyraźnie pokazały, że między zawodnikami nie było kontaktu, a Ameyaw, delikatnie mówiąc, mocno podkoloryzował sytuację. Kibice i obserwatorzy meczu zastanawiali się, jak mogło dojść do takiej pomyłki w erze wideopowtórek. Jak się okazuje, cała sytuacja jest iście skandaliczna. Jak poinformował dziennikarz Radia Białystok, Jerzy Kułakowski, w wozie VAR doszło do awarii… monitorów!

ZOBACZ TEŻ: Szymon Marciniak nagle przerwał hit Ekstraklasy. Dramatyczne obrazki z Poznania

Skandal sędziowski w PKO BP Ekstraklasie

Cała sytuacja wywołała falę komentarzy w mediach społecznościowych. Kibice i obserwatorzy wprost piszą o skandalu sędziowskim i niedoświadczeniu ze strony arbitrów. Trudno się dziwić, awaria w wozie VAR i kontynuowanie spotkania w takich warunkach to wręcz niewiarygodna sytuacja. Pod postem dziennikarza pojawiło się mnóstwo komentarzy:

Nie no, fajnie jest pożartować. Bo to żart, prawda? - pyta ironicznie internauta.

Nie wiem, czy sędzia żartował - odpowiada dziennikarz.

Hahaha ku**a m** to się nie dzieje ... - nie dowierza użytkownik

Przecież to drukarnia już jest - oskarża inny internauta.