Niewielu wie, jakie wykształcenie ma Adam Małysz. Kibice będą zaskoczeni

Adam Małysz to jeden z najwybitniejszych sportowców w historii Polski. Byłego skoczka narciarskiego zna cały kraj, a jego dokonania są już legendarne. 46-latek wciąż szuka nowych zawodowych wyzwań, zadebiutował nawet ostatnio w telewizji. Niewielu wie jednak, jakie wykształcenie ma nasz mistrz. Historia jego edukacji zaskoczy fanów.
Adam Małysz to legenda krajowego sportu
Adam Małysz to jeden z najwybitniejszych sportowców w historii Polski, który na zawsze zapisał się w świadomości kibiców i historii skoków narciarskich. Jego niezwykłe osiągnięcia sprawiły, że przez lata był symbolem narodowej dumy i inspiracją dla kolejnych pokoleń młodych skoczków. 46-latek ma na swoim koncie aż cztery tytuły mistrza świata, cztery Kryształowe Kule dla najlepszego zawodnika sezonu oraz trzy srebrne medale igrzysk olimpijskich. Jego fenomenalne występy na przełomie XX i XXI wieku przyczyniły się do powstania prawdziwej „Małyszomanii”, która na lata zdominowała polski sport i rozpaliła w rodakach pasję do skoków narciarskich.
Małysz swoją karierą pokazał, że determinacja, ciężka praca i pasja mogą prowadzić na sam szczyt. Jego styl lotu i wyjątkowa technika sprawiały, że na skoczni rywalizował z najlepszymi i wielokrotnie udowadniał swoją klasę. Po zakończeniu kariery w 2011 roku nie odsunął się od sportu. Przez lata pełnił funkcję dyrektora koordynatora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, a od 2022 roku sprawuje funkcję prezesa PZN. Jego doświadczenie i wiedza mają ogromny wpływ na rozwój tej dyscypliny w Polsce, a jego wkład w sukcesy polskich skoczków pozostaje nieoceniony.
Bolesna prawda o porażce Świątek właśnie wyszła na jaw. Były trener nie owijał w bawełnę i wszystko ujawniłAdam Małysz i konflikt w Polskim Związku Narciarskim. Dyrektor sportowy zrezygnował
Adam Małysz od lat cieszy się ogromnym szacunkiem jako jeden z najwybitniejszych sportowców w historii Polski, jednak ostatnie miesiące przyniosły mu także falę krytyki. Jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego znalazł się w centrum głośnego konfliktu z Alexandrem Stoecklem, norweskim trenerem, który latem ubiegłego roku objął stanowisko dyrektora sportowego. Początkowo współpraca między nimi wydawała się obiecująca, jednak brak zadowalających wyników polskich skoczków sprawił, że Małysz postanowił otwarcie skrytykować Stoeckla.
W wywiadach dla mediów były skoczek nie szczędził gorzkich słów pod adresem norweskiego szkoleniowca, zarzucając mu zaniedbania i brak skutecznych działań na rzecz poprawy formy polskiej kadry. Publiczne wypowiedzi Małysza wywołały niemałe poruszenie, a sposób, w jaki rozliczał Stöckla z jego pracy, spotkał się z mieszanymi reakcjami środowiska sportowego. Część ekspertów i kibiców uznała jego podejście za zbyt radykalne i mało profesjonalne, sugerując, że pewne sprawy powinny być załatwiane wewnętrznie, a nie nagłaśniane w mediach.
Chcieliśmy, żeby Stoeckl był przywódcą całych skoków. Ale czujemy, że trochę za bardzo stał się teamem. Brakuje trochę dystansu. Widzieliśmy, jak Słoweńcy potrafili walczyć o swoje na lotach i w Willingen po dyskwalifikacji Zajca. A u nas Alexa nie widać, a po to Thomas go chciał, aby walczył o nasz team. Jestem trochę zawiedziony. Liczyłem, że więcej uzyskamy od Alexa Stoeckla, ale on tylko uspokaja, chce dawać czas, ale tego czasu nie ma - mówił kilka dni temu Adam Małysz w programie TVP Sport "3. Seria".
Finalnie, narastające napięcia doprowadziły do rezygnacji Stöckla ze stanowiska dyrektora sportowego, co tylko zaogniło dyskusję na temat metod zarządzania w PZN. Sprawa odbiła się szerokim echem, a w mediach pojawiły się liczne głosy krytyczne wobec Małysza, kwestionujące jego sposób sprawowania funkcji prezesa. Wiele osób zaczęło zastanawiać się, czy były skoczek, mimo ogromnego doświadczenia sportowego, posiada odpowiednie kompetencje do zarządzania polskimi skokami na najwyższym poziomie.
Doświadczyłem, że sprawy wewnętrzne były udostępniane mediom bez wcześniejszego ostrzeżenia zainteresowanych osób. Ostatnim wydarzeniem był wywiad na żywo dla TVP, w którym prezydent wspomniał, że nie jest zadowolony z mojej pracy. Nie przypominam sobie, żeby dzielił się ze mną tymi informacjami.
Dwa tygodnie temu odbyliśmy ośmiogodzinne spotkanie w związku, podczas którego nie powiedział ani słowa na te tematy. Po wywiadzie telewizyjnym próbowałem się z nim skontaktować, wysyłając kilka SMS-ów na różnych kanałach, ale bez odpowiedzi. Następnie zdecydowałem się wysłać e-mail, aby zwrócić jego uwagę.
Następnego dnia udziela kolejnego wywiadu na żywo, w którym wspomina fragmenty tego, co napisałem i twierdzi, że napomykał o swoich obawach wobec mnie już wcześniej. Nigdy nie powiedział nic o moim braku ofensywności (na przykład w Słowenii), jeśli chodzi o dyskwalifikacje, ani o tym, że jestem zbyt blisko zespołu, ani na inne tematy.
Doceniam informację zwrotną, ponieważ wtedy mogę dostosować swoją pracę lub omówić swój punkt widzenia, ale musi to nastąpić twarzą w twarz.
W ciągu mojego krótkiego pobytu na stanowisku dyrektora sportowego byłem świadkiem niezwykle wysokiej motywacji, etyki pracy i wytrwałości przez całą dobę, aby służyć wyższej sprawie. Trenerzy, personel i pracownicy biurowi są niezwykle zaangażowani we wprowadzanie pozytywnych zmian.
Chciałbym podziękować wszystkim tym osobom za ich wkład i życzyć im wszystkiego najlepszego na przyszłość. Jesteście niesamowici. Biorąc to pod uwagę, dochodzę do wniosku, że nie mam już ochoty wnosić żadnego wkładu. Jest zbyt wiele rzeczy, które są sprzeczne z moimi osobistymi wartościami i przekonaniami.
Rezygnuję ze stanowiska dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej - brzmiał komunikat o rezygnacji Stoeckla ze stanowiska.
Pomimo kontrowersji, Małysz wciąż pozostaje jedną z największych ikon polskiego sportu. Jego zasługi dla skoków narciarskich są niepodważalne, ale coraz więcej kibiców zadaje sobie pytanie, jakie właściwie wykształcenie posiada legenda polskich skoków. Odpowiedź na to pytanie może być dla wielu zaskakująca.
ZOBACZ TEŻ: Nie było nawet północy, gdy Hiszpanie wypalili o Szczęsnym. Polacy pękają z dumy
Takie wykształcenie ma Adam Małysz. Kibice będą zaskoczeni
Adam Małysz pierwsze punkty Pucharu Świata zdobył już jako 18-latek, dlatego też jego czas na naukę był mocno ograniczony. Sportowiec poświęcił się skokom narciarskim, a szkoła zeszła na dalszy plan. Jak przyznał w 2012 roku, pogodzenie edukacji i sportu było niemożliwe:
Wiadomo, że na początku skoki były czymś przy okazji, bo trzeba było się uczyć, a szkoła ma – szczerze mówiąc – niewiele wspólnego ze sportem. Nie można tego pogodzić. Poszedłem do zawodówki, żeby mieć jakiś zawód. W ostatniej klasie już prawie wcale nie chodziłem do szkoły – wciąż były wyjazdy, zgrupowania i tylko dzięki uprzejmości nauczycieli skończyłem tę szkołę, bo miałem później osobne zaliczenia. W zawodówce jest tak, że trzeba wyjeżdżać na miesięczne lub dwumiesięczne kursy. Ja nie musiałem. Szkoła pomagała mi w ten sposób, że organizowała te szkolenia na miejscu. Dzięki temu udało mi się — powiedział wiele lat temu w wywiadzie dla magazynu "Kontrast" (cytat za portalem Ski Jumping).
Jak wspomniano powyżej, Adam Małysz zdobył zawód dekarza w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Ustroniu. Nie był to jednak koniec jego edukacji.
Wiele lat później, bo dopiero w 2010 roku legendarny skoczek ukończył liceum i zdał maturę. Dla Małysza było to wciąż za mało, więc osiem lat później obronił pracę licencjacką. Tym samym stał się absolwentem Wydziału Zarządzania Politechniki Częstochowskiej.
Edukację Adam Małysz zakończył w 2020 roku z tytułem magistra. W czasie pandemii obronił się na Politechnice Częstochowskiej. Jego praca dyplomowa nosiła tytuł "Nowoczesne metody zarządzania imprezami sportowymi na przykładzie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Polsce".




































