Lewandowski zapisał się w historii i oficjalnie to ogłosił. Polak ma jasny cel, kibice na to czekali

Robert Lewandowski strzelił wczoraj dwie bramki przeciwko Borussi Dortmund i znacząco przybliżył FC Barcelonę do awansu do półfinału Ligi Mistrzów. Forma Polaka imponuje, a wczorajszy dublet był dla niego również kapitalnym i emocjonującym osiągnięciem. Tuż po meczu szczerze skomentował swoją formę i złożył ważną deklarację.
FC Barcelona pokonała Borussię Dortmund. Dublet Roberta Lewandowskiego
Ćwierćfinałowy pojedynek Ligi Mistrzów pomiędzy FC Barceloną a Borussią Dortmund okazał się prawdziwym popisem Roberta Lewandowskiego. Choć spotkanie obfitowało w emocje, to właśnie polski napastnik był głównym architektem triumfu „Dumy Katalonii”. Od pierwszego gwizdka było jasne, że Lewandowski jest w znakomitej formie — pewny siebie, aktywny i nieustannie szukający przestrzeni do ataku.
ZOBACZ: Lewandowski zapisał się w historii, wyprzedził Cristiano Ronaldo. O wyczynie Polaka huczy cały świat
Już w pierwszej połowie Barcelona przejęła inicjatywę, a bramka Raphinhi w 25. minucie ustawiła mecz pod dyktando gospodarzy. Ale to, co wydarzyło się po przerwie, należało już w pełni do Lewandowskiego. W 48. minucie wykorzystał idealne dogranie Brazylijczyka i pewnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Ta bramka nie tylko podwyższyła prowadzenie, ale też całkowicie przełamała opór defensywy Borussii.
Kilkanaście minut później kapitan reprezentacji Polski po raz kolejny dał o sobie znać. W 65. minucie popisał się fenomenalnym wyjściem do piłki, wygrywając pojedynek biegowy z obrońcami, a następnie huknął nie do obrony z kilkunastu metrów. Drugi gol w meczu przypieczętował jego fantastyczny występ i potwierdził, że mimo upływu lat nadal potrafi decydować o losach wielkich spotkań.
Czwartą bramkę dla Barcelony zdobył jeszcze młody Lamine Yamal, ale to Lewandowski był bezsprzecznie największym bohaterem tego wieczoru. Jego dublet nie tylko zapewnił drużynie komfortową zaliczkę przed rewanżem, ale również pozwolił mu zapisać się w historii rozgrywek. Jak zauważono w mediach społecznościowych, „Lewy” trafił do siatki już przeciwko 39 różnym drużynom w Lidze Mistrzów, tym samym przeskakując Cristiano Ronaldo i zbliżając się do absolutnego rekordu Leo Messiego.
Dla Barcelony to był ważny krok w kierunku półfinału, ale dla Lewandowskiego – jeszcze jedno potwierdzenie, że wciąż jest piłkarzem światowego formatu, który potrafi błyszczeć na największej scenie.
Lewandowski zapisał się w historii, wyprzedził Cristiano Ronaldo. O wyczynie Polaka huczy cały światRobert Lewandowski zagrał świetny mecz
Wczorajszy wieczór w Barcelonie miał dla Roberta Lewandowskiego szczególne znaczenie – zarówno pod względem sportowym, jak i emocjonalnym. Polski napastnik nie tylko poprowadził swoją drużynę do efektownego zwycięstwa nad Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale także zapisał się na kartach historii klubu. Dzięki dwóm trafieniom przeciwko niemieckiemu zespołowi, z którym niegdyś sam zdobywał trofea, Lewandowski osiągnął imponującą liczbę 99 goli w barwach FC Barcelony.
Starcie z dawnym klubem miało dla „Lewego” wymiar osobisty, ale na boisku nie było miejsca na sentymenty. Kapitan reprezentacji Polski był bezwzględny – perfekcyjnie wykorzystywał okazje i z zimną krwią wykańczał akcje kolegów. Jego dublet nie tylko przybliżył Dumę Katalonii do upragnionego półfinału Champions League, ale również dał wyraźny sygnał, że Lewandowski jest w wyśmienitej formie w najważniejszym momencie sezonu.
Polak zebrał zasłużone pochwały od hiszpańskich i zagranicznych mediów. Eksperci nie szczędzili mu komplementów za inteligentne poruszanie się po boisku, skuteczność i doświadczenie, które wnosi do zespołu Hansiego Flicka. Dla kibiców w Polsce był to kolejny powód do dumy – nazwisko Lewandowskiego znów znalazło się na czołówkach europejskich gazet sportowych.
Tuż po meczu Lewandowski udzielił wywiadu i złożył w nim ważną deklarację. Te słowa już obiegły Polskę.
ZOBACZ TEŻ: Cały świat zobaczył, co Hansi Flick zrobił po bramce Lewandowskiego. Tego nikt się nie spodziewał
Robert Lewandowski szczerze po doskonałym meczu
Po zakończeniu meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund, Robert Lewandowski pojawił się przed kamerami stacji Canal+ Sport. W rozmowie podkreślił, jak trudne było to spotkanie, ale również jak znakomicie drużyna poradziła sobie z taktycznym wyzwaniem. Jego zdaniem kluczem do sukcesu była konsekwentna gra i świetna współpraca na boisku, która pozwoliła FC Barcelonie wypracować sobie solidną przewagę przed rewanżem.
Ciężko na to pracowaliśmy. Graliśmy bardzo dobrze. Szukaliśmy naszych okazji, w pierwszej połowie mieliśmy ich kilka, ale Dortmund parę razy też próbował się przeciwstawić. Oczywiście w drugiej połowie, jak już podkręciliśmy tempo i strzeliliśmy trzy bramki, to złapaliśmy wiatr w żagiel. Ciężko nas było zatrzymać - mówił Lewandowski.
Napastnik zaznaczył również, że teraz cały zespół skupia się na kolejnym starciu z Borussią, które rozegrane zostanie na trudnym terenie – Signal Iduna Park. Podkreślił znaczenie koncentracji i chłodnej głowy, bo wciąż nie wszystko zostało rozstrzygnięte.
W tych ostatnich 10 minutach Dortmund trochę nam zagroził, mógł strzelić gola. Zabrakło nam wtedy utrzymania piłki, rozegrania jej, przerzucenia z jednej strony na drugą. Twardo stąpamy po ziemi. Każdy mecz, także rewanż, chcemy wygrać - powiedział Lewandowski.
Co istotne, w dalszej części wywiadu Lewandowski poruszył temat, który elektryzuje kibiców – osiągnięcie magicznej granicy 100 bramek w barwach FC Barcelony. Po zdobyciu dwóch goli w meczu z BVB, Polak ma już na koncie 99 trafień dla „Dumy Katalonii” i jasno zadeklarował, że jego celem jest przekroczenie tej liczby w najbliższym czasie.
Cieszę się, że mogę być w klubie, strzelać tyle bramek i oczywiście chciałbym tę barierę jak najszybciej przekroczyć i mam nadzieję, że to się już niebawem wydarzy - powiedział Robert Lewandowski.
Wszystko wskazuje na to, że Lewandowski jest o krok od dołączenia do elitarnego grona legend klubu, które mogą pochwalić się trzema cyframi w liczbie strzelonych goli. Biorąc pod uwagę jego formę i determinację, bardzo możliwe, że jubileuszowe trafienie padnie jeszcze w kwietniu – być może już w najbliższych dniach.




































