Tak wyglądały ostatnie chwile Leo Beenhakkera. Łzy same napływają do oczu

Wczoraj do Polski dotarły tragiczne wieści. W wieku 82 lat odszedł Leo Beenhakker, czyli pierwszy trener, który wprowadził reprezentację Polski na piłkarskie mistrzostwa Europy. Teraz jeden z jego bliskich ujawnił, jak wyglądały ostatnie dni słynnego trenera. Poruszająca relacja.
Leo Beenhakker to legendarny trener
Leo Beenhakker był utytułowanym holenderskim trenerem piłkarskim, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii futbolu, również w Polsce. Urodził w Rotterdamie w 1942 roku, prowadził wiele znakomitych klubów i reprezentacji narodowych, w tym Real Madryt, Ajax Amsterdam czy Feyenoord. Największy rozgłos w naszym kraju przyniósł mu jednak okres pracy jako selekcjoner reprezentacji Polski w latach 2006–2009.
To właśnie pod jego wodzą biało-czerwoni po raz pierwszy w historii awansowali do Mistrzostw Europy – Euro 2008. Beenhakker był znany z charyzmy, doświadczenia i bezkompromisowego podejścia do piłki. Wprowadził do polskiej kadry nowe standardy organizacyjne i mentalność opartą na profesjonalizmie, co wielu uważa za moment przełomowy dla rozwoju polskiego futbolu w XXI wieku.

Leo Beenhakker nie żyje. Świat piłki nożnej pogrążony w żałobie
Wczoraj około godziny 19:30, świat sportu obiegły tragiczne wieści. Leo Beenhakker, były selekcjoner reprezentacji Polski, który przez wiele lat pozostawał jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskim futbolu, zmarł w wieku 82 lat. Od pewnego czasu zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które, niestety, zakończyły się najgorszym możliwym scenariuszem.
Holenderski szkoleniowiec, który w przeszłości odnosił sukcesy zarówno w krajowych, jak i międzynarodowych klubach, a także prowadził reprezentacje takich krajów jak Holandia, był postacią szanowaną w świecie piłki nożnej. Ostatnie miesiące jego życia były jednak pełne trudności. Z informacji, które przekazywał jego agent, Rob Jansen, wynikało, że Beenhakker niemalże nie opuszczał swojego domu, a jego stan zdrowia stawał się coraz bardziej niepokojący.
Zmartwienia nie ukrywał także były reprezentant Holandii, Rene van der Gijp, który w wywiadach publicznie wyrażał swoje obawy o nagły spadek kondycji legendarnego trenera.
Jest ciężko, naprawdę bardzo ciężko. Czasami z nim rozmawiam. On nie opuszcza domu. Przez telefon jeszcze jakoś funkcjonuje. Od czasu do czasu potrafi pokazać dobry nastrój i poczucie humoru. Wszyscy jednak się martwią, bo Leo po prostu źle się czuje. Szczerze mówiąc, bardzo mi go szkoda. Czasami wychodzę na kolację z lekarzem Beenhakkera Casperem van Eijkiem. Wtedy proszę go: „Zabierz ze sobą Leo", ale on nigdy tego nie robi. Naprawdę szkoda - mówił van der Gijp, cytowany przez portal Gol24.pl.
Jego śmierć wstrząsnęła piłkarskim światem, zwłaszcza w Polsce, gdzie pozostawił wielu oddanych kibiców. Wszyscy, którzy go znali, wspominają go jako osobę pełną charyzmy, z niezwykłą zdolnością motywowania swoich podopiecznych. Choć w ostatnich latach jego obecność na boisku była ograniczona, jego wpływ na rozwój polskiego futbolu będzie trwał przez długi czas.
Wczoraj kondolencje rodzinie i najbliższym zmarłego Holendra złożył Polski Związek Piłki Nożnej, za pośrednictwem profilu “Łączy nas piłka”.
W czwartek 10 kwietnia w wieku niespełna 83 lat zmarł były selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker.
Polski Związek Piłki Nożnej rodzinie, przyjaciołom i najbliższym Leo Beenhakkera składa najszczersze wyrazy współczucia - czytamy na profilu na X.
Tymczasem teraz na jaw wyszło, jak legendarny trener spędził swoje ostatnie dni. Poruszające wyznanie.
ZOBACZ TEŻ: Co za sceny na meczu Legii. Kibice przesadzili, to nie powinno się zdarzyć
Tak wyglądały ostatnie chwile Leo Beenhakkera
O ostatnich chwilach Leo Beenhakkera opowiedział Jan de Zeeuw junior, bliski znajomy rodziny legendarnego trenera. Jego ojciec, Jan de Zeeuw senior, współpracował z Holendrem w czasie jego pracy z reprezentacją Polski – pełnił wówczas funkcję dyrektora kadry narodowej. Obaj panowie zbliżyli się do siebie także prywatnie, dlatego rodzina Beenhakkera nie była im obca.
Jak wyznał de Zeeuw junior, ostatnie dni życia byłego selekcjonera przebiegały spokojnie, choć widoczna była u niego oznaka zmęczenia i pogarszającego się zdrowia. Mimo wyzwań zdrowotnych, nie cierpiał. Odszedł łagodnie, w otoczeniu bliskich, którzy do końca czuwali przy jego boku.
Ostatni kontakt tato z Leo miał około dwa tygodnie temu. Słyszeliśmy wtedy, że jest gorzej, ale nie chodziło o żadną chorobę. To była po prostu starość. Leo swoje przeżył. W 2015 roku miał raka skóry, wycięli mu wtedy m.in. część wargi. W czwartek zmarł we własnym domu, a stało się to bardzo łagodnie. Po prostu zasnął w otoczeniu swoich dzieci i partnerki, bo żona zmarła już wcześniej. Niby wszyscy spodziewaliśmy się, że to się wydarzy, ale jednak śmierć Leo jest dla nas zaskoczeniem - ujawnił w rozmowie z TVP Sport.
Według relacji, Beenhakker był pogodzony z losem i świadomy tego, że jego czas dobiega końca. Bliscy wspominają go jako człowieka, który przez całe życie był związany z piłką nożną, i który nawet w ostatnich tygodniach potrafił rozmawiać o futbolu z pasją i sentymentem. Jego odejście było ciche, bez bólu i cierpienia – tak, jak często życzyłby sobie tego człowiek, który całe życie spędził wśród emocji, gwaru stadionów i walki na boisku.




































