Bolesna prawda o porażce Świątek właśnie wyszła na jaw. Były trener nie owijał w bawełnę i wszystko ujawnił

Iga Świątek podczas WTA 1000 w Dosze. Świetna droga do półfinału

Iga Świątek rozpoczęła zmagania w turnieju WTA 1000 w Dosze od meczu z dobrze znaną sobie Marią Sakkari. Greczynka od lat stanowi wymagającą rywalkę dla Polki, a ich dotychczasowe pojedynki były niezwykle wyrównane. 

Mecz rozpoczął się nerwowo, a obie tenisistki czuły presję wyniku, co skutkowało kilkoma prostymi błędami. Mimo to Świątek jako pierwsza przejęła inicjatywę, błyskawicznie wychodząc na prowadzenie 2:0. Sakkari jednak nie zamierzała odpuszczać i doprowadziła do wyrównania. Kluczowy moment pierwszego seta nastąpił w jego drugiej połowie – Polka zaczęła grać bardziej agresywnie, zmuszając rywalkę do defensywy i skutecznie rozrzucając ją po korcie. Dzięki temu kontrolowała przebieg gry i zamknęła partię wynikiem 6:3.

Drugi set był już jednostronny. Świątek, napędzona wcześniejszym zwycięstwem, błyskawicznie narzuciła swoje warunki, zmuszając Sakkari do nieustannej obrony. Greczynka miała coraz większe trudności z nadążaniem za tempem Polki, która z łatwością zdobywała kolejne punkty. Szybko objęła prowadzenie 4:0, a mimo prób rywalki nawiązania walki, nie oddała kontroli nad spotkaniem. Ostatecznie Świątek wygrała seta 6:2 i pewnie awansowała do 1/8 finału.

Tam czekało ją kolejne wyzwanie – starcie z utalentowaną i nieprzewidywalną Lindą Noskovą. Młoda Czeszka od początku grała bez kompleksów, prezentując znakomitą formę i skutecznie neutralizując ataki Polki. Pierwszy set był bardzo wyrównany i żadna z zawodniczek nie zdołała wypracować przewagi. Ostatecznie o wyniku zdecydował tie-break, w którym Noskova zdominowała Świątek, wygrywając aż 7:1.

Druga partia zaczęła się lepiej dla Polki, która przełamała rywalkę na samym początku, jednak Noskova szybko odpowiedziała tym samym. Czeszka grała pewnie i odważnie, nie pozwalając Świątek przejąć inicjatywy. Dopiero przy stanie 2:3 Polka zaczęła stopniowo odzyskiwać kontrolę – zwiększyła precyzję uderzeń i zmusiła rywalkę do błędów. Ostatecznie wygrała seta 6:4, doprowadzając do decydującej odsłony meczu.

Trzeci set dostarczył mnóstwa emocji, a obie zawodniczki konsekwentnie utrzymywały własne podanie. Ostatecznie to Świątek zachowała większą odporność psychiczną i w kluczowym momencie przełamała Noskovą. Przy stanie 5:4 Polka wykorzystała swoją szansę i zamknęła mecz, wygrywając decydującą partię 6:4.

Po tym zwycięstwie Świątek zmierzyła się w ćwierćfinale z Jeleną Rybakiną, jedną ze swoich najtrudniejszych rywalek. Kazaszka wielokrotnie sprawiała Polce problemy, ale tym razem to Świątek zdominowała spotkanie.

Pierwszy set przebiegał pod dyktando liderki rankingu WTA. Świątek od samego początku narzuciła wysokie tempo i skutecznie wywierała presję na rywalce. Mocne uderzenia, precyzyjne serwisy i agresywna gra sprawiły, że szybko objęła prowadzenie 3:0. Rybakina nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na jej ofensywny styl i po zaledwie 35 minutach Polka zamknęła partię wynikiem 6:2.

Drugi set był znacznie bardziej wyrównany. Rybakina przełamała Świątek na samym początku i wyszła na prowadzenie 3:1. Polka przez moment wydawała się nieco zdekoncentrowana, ale szybko odzyskała kontrolę i stopniowo odrabiała straty. Kluczowy moment nastąpił przy stanie 4:4, gdy Świątek przełamała rywalkę i przejęła inicjatywę. W końcówce ponownie pokazała klasę – przy stanie 6:5 wykorzystała swoją szansę i zamknęła seta 7:5, wygrywając cały mecz 2:0.

W półfinale na Igę Świątek czekał jej największy tenisowy “koszmar” - Jelena Ostapenko. Bilans starć z Łotyszką to istna sól w oku naszej zawodniczki. Niestety, również walka o finał okazała się wyjątkowo bolesna… 

Miarka się przebrała. Awantura po tym, co zrobili Wąsek, Stoch i Kot Czytaj dalej

Iga Świątek zdemolowana przez Jelenę Ostapenko. Polka przegrała półfinał w Dosze

Półfinałowe starcie w Dosze okazało się dla Igi Świątek niezwykle trudnym doświadczeniem. Polka stanęła naprzeciw swojej największej zmory – Jeleny Ostapenko, z którą do tej pory nie udało jej się wygrać żadnego meczu pod egidą WTA. Niestety, i tym razem Łotyszka okazała się dla niej przeszkodą nie do przejścia. Ostapenko od samego początku narzuciła swoje warunki gry, grając niezwykle agresywnie i pewnie punktując Świątek. Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:3 na korzyść rywalki, co mocno skomplikowało sytuację Polki w walce o finał.

Druga odsłona meczu była dla Świątek jeszcze trudniejsza. Ostapenko grała z niesamowitą pewnością siebie, prezentując siłowy i bezkompromisowy tenis, na który Polka nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Kolejne precyzyjne uderzenia Łotyszki wprowadzały Świątek w coraz większą frustrację, a jej błędy tylko napędzały przeciwniczkę. Raszynianka była bezradna wobec dominującej gry rywalki, która nie pozwalała jej na przejęcie inicjatywy. W efekcie drugi set zakończył się druzgocącym wynikiem 6:1, co przypieczętowało odpadnięcie Świątek z turnieju w fatalnym stylu.

Dla Świątek to wyjątkowo bolesna porażka, zwłaszcza że w Dosze celowała w trzecią z rzędu obronę tytułu. Do tej pory Katar był dla niej miejscem triumfów i spektakularnych zwycięstw, ale tym razem jej marzenia o kolejnym trofeum zostały brutalnie przerwane przez świetnie dysponowaną Ostapenko. 

Porażka była bardzo bolesnym ciosem dla Igi Świątek. Po meczu Polka nie ukrywała swojej frustracji i niezadowolenia z wyniku. Jej przegrana była już analizowana przez niemal całe środowisko tenisa, a teraz swój głos w tej sprawie postanowił zabrać Tomasz Wiktorowski - dawny szkoleniowiec Świątek.

ZOBACZ TEŻ: Do meczu Igi Świątek w Dubaju zostały dwa dni, a tu takie wieści. Nie ma nadziei

Tomasz Wiktotowski wskazuje przyczyny porażki Igi Świątek. Bolesna prawda

Według Wima Fissette, porażka Igi Świątek w półfinale turnieju w Dosze była w dużej mierze efektem jej słabszej dyspozycji tego dnia. W rozmowie z Canal+ Sport szkoleniowiec podkreślił, że Polka nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu gry i przez całe spotkanie zmagała się z problemami, które skutecznie wykorzystała Jelena Ostapenko. Trener zauważył, że gdy Świątek nie jest w optymalnej formie, ma trudności z przełamywaniem agresywnych rywalek, a Łotyszka doskonale to wykorzystała, prezentując tenis na najwyższym poziomie.

Nie potrafiła znaleźć swojej najlepszej formy. Jednak nie było to w tamtym momencie możliwe. To nie był jej najlepszy dzień - mówił Belg.

Na bardziej szczegółową analizę tej bolesnej porażki zdecydował się Tomasz Wiktorowski, były trener Świątek. W rozmowie z Faktem zwrócił uwagę na największe atuty Ostapenko, które od lat sprawiają Polce ogromne trudności. Zdaniem Wiktorowskiego, Łotyszka to zawodniczka niezwykle nieprzewidywalna – jej gra opiera się na agresywnych uderzeniach i ryzykownych decyzjach, co sprawia, że może zarówno błyszczeć na korcie, jak i popełniać dużą liczbę błędów. W starciu ze Świątek była jednak w znakomitej formie i niemal bezbłędnie wykorzystywała każdą słabszą piłkę Polki. Były szkoleniowiec raszynianki przyznał, że tak ofensywny styl gry Ostapenko od zawsze stanowi dla Świątek duży problem, ponieważ nie pozwala jej kontrolować przebiegu meczu i narzucać swojego tempa.

Gra w nieprzewidywalny sposób. Ciężko się ją czyta, bo nietypowo się ustawia. Czasami może się wydawać, że zagra po przekątnej, a ona gra po linii. Do tego ma sporą prędkość piłki. Bardzo dużo ryzykuje, dlatego jej wyniki na przestrzeni całego sezonu nie są rewelacyjne - mówił Wiktorowski w rozmowie z Faktem.

Dla Igi Świątek kluczowe będzie teraz szybkie wyciągnięcie wniosków i skupienie się na kolejnym turnieju. Wiceliderka rankingu WTA już wkrótce wystąpi w Dubaju, gdzie rozpocznie rywalizację od drugiej rundy. Jej pierwszą przeciwniczką będzie Wiktoria Azarenka lub Anhelina Kalinina. Spotkanie zaplanowano na 18 lutego, a dokładna godzina zostanie podana po wyłonieniu rywalki Świątek. Polka z pewnością będzie chciała odbudować swoją formę i udowodnić, że potknięcie w Dosze było jedynie chwilową słabością.