Miarka się przebrała. Awantura po tym, co zrobili Wąsek, Stoch i Kot
To nie była najlepszy konkurs w wykonaniu polskich skoczków. Oliwy do ognia dolały również słowa, które ci wypowiedzieli po zakończonych zmaganiach w Pucharze Świata w Sapporo. Wywołały one stanowczą reakcję eksperta TVN-u, który nie gryzł się w język.
Oczekiwania były duże. Wąsek, Stoch i Kot zawiedli
Do Sapporo poleciał skład, którego wcześniej nie mieliśmy jeszcze okazji obserwować. Trener Thomas Thurnbichler postanowił postawić na debiutanta, Kacpra Juroszka, a także powracających do Pucharu Świata Kamila Stocha i Macieja Kota. Na przedzie naszej reprezentacji stanąć miał Paweł Wąsek.
No właśnie, “miał” jest tutaj słowem kluczowym. Nasz lider w tym sezonie niestety nie pokazał pełni swoich umiejętności w japońskiej miejscowości. To jednak nie do końca jest jego wina, ponieważ warunki pogodowe bardzo się zmieniały, często na naszą niekorzyść.
Choć, biorąc pod uwagę skok Macieja Kota w kwalifikacjach, tam wiatr sprzyjał Polakowi. Skoczył wówczas na 135,5 metra.
To dało mu 8. miejsce w eliminacjach, które wygrał Stefan Kraft. Kamil Stoch, ze skokiem na 123,5 metra zajął 24. miejsce, Paweł Wąsek 41. pozycję, a Kacper Juroszek 48. lokatę.
Ostatecznie wszystkim Polakom udało się zakwalifikować do konkursu Pucharu Świata w Sapporo. Zaczęło się obiecująco, przynajmniej w przypadku Macieja Kota. Nasz zawodnik osiągnął 130 metr, przez co kibice zaczęli mieć wielkie nadzieje. Skoki pozostałych Polaków nie były już jednak tak udane. Kacper Juroszek wylądował zaledwie na 119 metrze. Nieco dalej pofrunął Kamil Stoch, który osiągnął 122 metr. Najbliżej wylądował natomiast Paweł Wąsek, bo na 118 metrze. Uratowały go jednak zdobyte punkty, a więc wraz ze Stochem i Kotem awansował do serii finałowej. Nie udało się tylko naszemu debiutantowi.
Drugą serię w wykonaniu Polaków rozpoczął Paweł Wąsek, który zajął najniższe miejsce spośród trójki, która awansowała. I tutaj nasz aktualny lider, jeśli chodzi o ten sezon, poprawił się. Tym razem 25-latek skoczył na odległość 126 metrów. Za chwilę na belce zasiadł Kamil Stoch. Ten również się poprawił i skoczył na 125,5 metr. To jednak cały czas nie był wynik, który zagrażałby czołowej dziesiątce konkursu. Z pewnością najwięcej oczekiwano od Macieja Kota, który zarówno w kwalifikacjach, jak i w pierwszej serii pokazał, że może namieszać. Polak już zasiadł na belce i ruszył. Niestety, tym razem Kot poleciał zaledwie na 116 metrów.
A jak zaprezentowali się najlepsi zawodnicy sobotniego konkursu Pucharu Świata w Sapporo?
Tuż po skokach Polaków w Sapporo nadeszły fatalne wieści. Klamka zapadłaNajpierw słabe skoki Polaków, a teraz takie słowa
Sobotnie zawody w Sapporo wygrał Ryoyu Kobayashi, dla którego to pierwszy wygrany konkurs w tym sezonie Pucharu Świata. Skoczek zdobył aż 20 punktów więcej od drugiego Jana Hoerla. Przed własną publicznością zaprezentował się zjawiskowo.
W pierwszej dziesiątce konkursu znalazło się miejsce chociażby dla trzech Japończyków czy czterech Austriaków. Tak prezentuje się całe TOP 10:
Ostatnie nie najlepsze wyniki Pawła Wąska przełożyły się na jego pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zamiast walczyć o TOP 10, 25-latek spadł w rankingu z 13. na 14. pozycję. Daleko w tyle są również pozostali Polacy, choć pierwsze punkty zdobył Maciej Kot. Nieustannie lideruje Daniel Tschofenig.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
Cała ta sytuacja, a także wyniki Polaków w Sapporo spowodowały, że ekspert Eurosportu Jakub Kot nie mógł powstrzymać się od wyrażenia własnej opinii. Sytuację zaogniły słowa, które skoczkowie wypowiadali przed kamerami tuż po nieudanym konkursie w swoim wykonaniu.
ZOBACZ: Wydali wyrok po meczu Świątek. O tych słowach będzie głośno
Awantura po tym, co zrobili Polacy w Pucharze Świata
Po zawodach z Eurosportem porozmawiali polscy skoczkowie. Paweł Wąsek nie krył frustracji po tym, jak nie udało mu się zająć nawet miejsca w TOP 15 konkursu w Sapporo.
Wiadomo, że jestem wkurzony. Tyle godzin w podróży, tyle się tu jechało, a jak braknie tego szczęścia, to się człowiek wkurza - zaczął 25-latek.
Za chwilę jednak dodał, że skoki były dobre.
Ale na matkę naturę się nie obrażam. I cieszę się, że skoki były dobre. Trener też mówił, że było bardzo fajnie - mówił Wąsek na antenie Eurosportu.
Wiadomo, warunki pogodowe są kluczowe dla rezultatów uzyskiwanych przez skoczków. W obu seriach Wąskowi wiało mocno w plecy, za co otrzymał stosowną rekompensatę. Jednak, w podobnych warunkach skakał Ryoyu Kobayashi, który mimo to zdołał wygrać sobotni konkurs. Wnioski niech każdy sam wyciągnie.
Po dwóch swoich skokach żalu nie ukrywał za to Maciej Kot. Kiedy po pierwszej serii, w której skoczył na 130 metrów, w drugiej wylądował tylko na 116 metrze przyznał, że popełnił kilka istotnych błędów. Zupełnie inaczej jednak wypowiedział się Kamil Stoch. “Orzeł z Zębu” przyznał przed kamerą Eurosportu, że “nie oczekiwał od siebie zbyt wiele”. Te słowa zaskoczą niejednego kibica skoków narciarskich.
Nie, nie oczekiwałem od siebie tutaj wiele. Mam świadomość, gdzie jestem i akceptuję to. Ale starałem się po prostu robić wszystko na tyle dobrze, na ile jestem w stanie w danym momencie i skoki były dobre technicznie, były poprawne. Konkurs zaliczam na plus. Bo byłem w nim i jeszcze zdobyłem punkty, a to jest duży krok do przodu w stosunku do poprzedniego startu - wypalił Stoch.
Wobec słów polskich skoczków obojętnie przejść nie mógł ekspert Eurosportu Jakub Kot. Nie wytrzymał, kiedy usłyszał, że po tak słabym konkursie polscy skoczkowie są zadowoleni. I trudno mu się nie dziwić, ponieważ przez Wąskiem czy Stochem uplasowali się chociażby reprezentant Estonii, Stanów Zjednoczonych czy Francji, a więc kadr, które poziomem zazwyczaj odbiegały od tego prezentowanego przez Biało-Czerwonych.
Skoro najlepszy Estończyk, najlepszy Francuz i najlepszy Włoch są lepsi od całej naszej kadry, to bardzo mnie to martwi - szczerze powiedział ekspert.
Drugi konkurs indywidualny Pucharu Świata w Sapporo odbędzie się w niedzielę 16 lutego. Kwalifikacje zaczną się o godz. 1:30 czasu polskiego, a konkurs - o 3:00.
