Sport.Goniec.pl > Tenis > Po porażce Polki komentator nie wytrzymał. Zadrwił z niej, wszystko wyszło na jaw
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 17.04.2025 21:51

Po porażce Polki komentator nie wytrzymał. Zadrwił z niej, wszystko wyszło na jaw

Magdalena Fręch
Magdalena Fręch. Fot. IMAGO/Eibner-Pressefoto/Roger Buerke/Imago Sport and News/East News

Trwa turniej WTA 500 w Stuttgarcie. Jak zwykle, przy okazji tych zawodów, na zwycięzcę czeka m. in. samochód marki Porsche, które jest głównym sponsorem wydarzenia. Rywalizację w niemieckim turnieju rozpoczęły dwie Polki - Magdalena Fręch i Iga Świątek. Niestety, dzisiejszy pojedynek nie poszedł po myśli łodzianki, co skrzętnie miał wykorzystać jeden z komentatorów.

Iga Świątek i Magdalena Fręch rozpoczęły WTA 500 Stuttgartu

Kilka dni temu rozpoczął się oficjalnie turniej WTA 500 w Stuttgarcie. Tym samym weszliśmy w okres zawodów rozgrywanych na mączce. To na tych kortach Iga Świątek nie ma sobie równych od pewnego czasu.

Swoją dominację pokazała podczas turnieju w Stuttgarcie w 2022 i 2023 roku. Wtedy to raszynianka sięgała po puchar, a także kluczyki do nowiutkiego Porsche. W tym roku chciałaby nawiązać do tych sukcesów, rozpoczynając także swój marsz po pierwsze trumfy w tym sezonie.

Oprócz Igi Świątek, w zawodach udział bierze również Magdalena Fręch. Łodzianka rozpoczęła zmagania od 1. rundy, w której zmierzyła się z Sarą Errani. Polce udało się wygrać po trzysetowym boju 7:5, 4:6, 7:6. Jednak w drugiej rundzie czekało ją starcie z trzecią rakietą świata, Jessicą Pegulą.

Z kolei Iga Świątek rozpoczęła zmagania od 2. rundy, z racji zajmowania pozycji wiceliderki rankingu WTA. Tam spotkała się z Chorwatką Janą Fett, 153. rakietą zestawienia. Raszynianka nie miała problemów, by pokonać ją w dwóch setach 6:2, 6:2. Schody rozpoczną się jednak w kolejnej rundzie turnieju.

Skandal w Lidze Mistrzów. Trudno uwierzyć, co zrobił piłkarz, zawrzało w sieci

Brutalna weryfikacja, Magdalena Fręch za burtą. Iga Świątek też nie ma łatwo

Dzisiaj doszło do meczu Magdaleny Fręch z Jessicą Pegulą w 2. rundzie WTA 500 Stuttgartu. Wiadomo było od początku, że łodzianka skazana będzie na pożarcie, jednak kibice łudzili się, że naszej zawodniczce uda się postawić trzeciej rakiecie świata. Niestety, jak mawia przysłowie, “nadzieja umiera ostatnia”.

Przed dzisiejszym pojedynkiem Fręch i Pegula mierzyły się ze sobą dwukrotnie. Za każdym razem lepsza była Amerykanka. Co więcej, Polce nie udało się nawet zdobyć na przestrzeni tych spotkań choćby jednego seta. Dziś mieliśmy powtórkę z rozrywki.

W pierwszym secie Fręch dała się przełamać aż trzy razy. Z kolei w drugim już dwa, jednak niewiele brakowało, by Jessica Pegula wygrała z Polką do zera. Był już wynik 0:5, jednak łodziance udało się zdobyć honorowy punkt. Ostatecznie nasza tenisistka pożegnała się z WTA 500 Stuttgartu na etapie 2. rundy. W kolejnej fazie Jessica Pegula zmierzy się z Jekateriną Aleksandrową.

Po meczu na jaw wyszły słowa komentatora Tennis Channel. Te z pewnością nie są miłe dla Magdaleny Fręch.

ZOBACZ: Była 80. minuta. Pokazali, co zrobił Polak w meczu z Realem, aż trudno uwierzyć

Komentator zadrwił z meczu Magdaleny Fręch

Starcie Magdaleny Fręch z Jessicą Pegulą nie należało do najbardziej emocjonujących. To za sprawą jednostronnego pojedynku, w którym widoczna była różnica klas. Dziennikarz Dominik Senkowski ze Sport.pl podsumował starcie Polki z Amerykanką:

Polka jest dziś lepszą tenisistką, ale i Amerykanka rozwinęła się. A najlepsza wersja Peguli to wciąż poziom nieosiągalny dla Fręch.

Wystarczy wspomnieć, że całe spotkanie trwało jedynie 61 minut. Pegula nie natrudziła się specjalnie, by awansować do kolejnej rundy. Nikt jednak nie spodziewał się, że ten fakt stanie się obiektem żartu ze strony komentatora Tennis Channel, Marka Petcheya.

Na profilu Tennis Update napisano, że wspomniany ekspert zdecydował się na opowiedzenie pewnego rodzaju żartu.

Mark Petchey w Tennis Channel stwierdził, że wywiad na korcie z Pegulą trwał około 1/3 czasu trwania samego meczu - czytamy.

Zapewne sama Magdalena Fręch mogła by to odebrać nieco osobliwie. Nie ma się jednak co oszukiwać - różnica klas była po prostu aż nadto widoczna.

Cały czas na swoją rywalkę czeka za to Iga Świątek. W 3. rundzie zmierzy się z Emmą Navarro albo Jeleną Ostapenko. Raszynianka z pewnością wolałaby się zmierzyć z pierwszą z nich. Z Łotyszką nie była w stanie wygrać ani jednego z pięciu dotychczasowych pojedynków. Wiadomo jednak, że Polkę czeka o wiele trudniejsze zadanie niż w 2. rundzie. Mecz z udziałem raszynianki odbędzie się w Wielką Sobotę w okolicach godz. 14/15.