Nie żyje młody piłkarz. Tajemnicza śmierć 24-latka, ciało znaleziono w kanale
Nie żyje włoski piłkarz Gabriele Gallani, kapitan piątoligowego ASD Piccardo Traversetolo. Ciało 24-latka zostało odnalezione w jednym z amsterdamskich kanałów. Sprawą zajęła się już holenderska policja i prokuratura. O śmierci Włocha poinformowano w sobotę.
Nie żyje 24-letni włoski piłkarz
Nie żyje Gabriele Gallani, włoski piłkarz i kapitan zespołu ASD Piccardo Traversetolo. Jego ciało zostało odnalezione w jednym z kanałów w Amsterdamie, konkretnie w dzielnicy Kloveniersburgwal. Z informacji ustalonych przez policję wiadomo, że sportowiec przebywał w Holandii z grupką swoich znajomych.
Przyczyny jego śmierci nie są znane. Prokuratura i policja wszczęły śledztwo i poszukują ewentualnych świadków całego zdarzenia. Kolega Gallianiego przyznał, że widział, jak młody piłkarz się topi. Służby zabezpieczyły monitoring.
Zaskakujące zakończenie "Wiadomości" TVP. Michał Adamczyk w ostatniej chwili wydał oświadczenieNie żyje piłkarz Gabriele Gallani. Klub żegna swojego kapitana
Gabriele Gallani został pożegnany w oficjalnym oświadczeniu wystosowanym przez władzę klubu ASD Piccardo Traversetolo. W komentarzach nie brakuje również głosów współczucia ze strony fanów klubu dla rodziny zmarłego kapitana.
- Cichy lider na boisku. Przykład dla kolegów z drużyny. Facet z życzliwą i pełną szacunku duszą. Ciężko znaleźć słowa na to, co się stało. Może właściwe to "cześć" i "dziękuję". Będziemy cię nosić w naszych sercach na zawsze. Żegnaj Gabri - napisali przedstawiciele drużyny.
Nie żyje Gabriele Gallani. Kim był włoski sportowiec?
Gabriele Gallani grał w piątej lidze włoskiej piłki nożnej. Był kapitanem zespołu i prawdziwym liderem szatni. Sport łączył w codziennym życiu razem z pracą i nauką. Studiował na Uniwersytecie w Parmie i właśnie przygotowywał się do obrony pracy magisterskiej. Niebawem miał zacząć pracę w fabryce Lamborghini. Co ciekawe, Gallani przebywał również w Polsce, gdzie odwiedził Warszawę w ramach wymiany studenckiej „Erasmus”. Miał 24 lata.
Źródło: SE.pl