Ledwo skończył się mecz Polski, a tu awantura w TVP. Probierz nie wytrzymał, widzowie łapali się za głowy

Reprezentacja Polski zakończyła marcowe zgrupowanie w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2026. Założony przed Michała Probierza cel został wykonany, w jakimkolwiek stylu się to nie odbyło. Po meczu z Mateuszem Borkiem, Grzegorzem Mielcarskim i Arturem Wichniarkiem porozmawiał Michał Probierz. Kiedy zaczął się temat Roberta Lewandowskiego, atmosfera zrobiła się nieco gorętsza.
6 punktów zdobytych. Cel Michała Probierza wykonany
Spotkanie z Maltą rozpoczęło się w poniedziałkowy wieczór o 20:45. Od początku meczu reprezentacja Polski starała się narzucić własne tempo. Niemalże od razu podopieczni Michała Probierza ruszyli w stronę pola karnego Maltańczyków. Pierwszą groźną akcją była ta, w której Jakub Kamiński “zabawił się” z defensorami rywala. Minął ich jak tyczki, jednak strzelił tuż obok słupka.
Mimo roli “underdoga” praktycznie w całej grupie, reprezentacja Malty nie składała broni. Już w pierwszym kwadransie jeden z zawodników uderzył na bramkę Łukasza Skorupskiego. Całe szczęście, futbolówka poleciała wprost do niego i nie miał problemu ze skuteczną interwencją.
W 27. minucie poszła akcja prawą stroną boiska. Krzysztof Piątek na wślizgu zagrał piłkę w głąb pola karnego, a ta minęła defensorów z Malty. Na tyle, że futbolówka dotarła do Karola Świderskiego, który wpakował gola do pustej bramki.
Kilka minut później swojego szczęścia szukał Mateusz Bogusz. Piłkarz Cruz Azul zmylił jednak nie tylko rywali, ale i samego siebie, kopiąc wprost w murawę PGE Narodowego.
Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 1:0 dla Polski. W drugiej jednak Biało-Czerwoni nie czekali zbyt długo na kolejne trafienie. W 51. minucie do siatki ponownie trafił Karol Świderski. Podopieczni Michała Probierza rozegrali ładną, składną akcję.
To nie oznaczało, że Maltańczycy zupełnie się poddali. Co jakiś czas gościli pod naszym polem karnym, jednak zazwyczaj nie mieli pomysłu na zakończenie akcji. Często też decydowali się na uderzenia z 16. metra, nie potrafiąc wejść głębiej w naszą strefę bramkową.
Natomiast Biało-Czerwoni, mniej więcej od 70. do 80. minuty stworzyli sobie co najmniej trzy dobre sytuacje do strzelenia gola. Najpierw, po zagraniu z rzutu wolnego Świderski uderzył po ziemi, jednak świetnym refleksem popisał się bramkarz Malty. Ten znów musiał się wykazać, kiedy w 78. minucie Jakub Kamiński uderzył z pola karnego na jego bramkę. Ponownie Maltańczyk zdołał to wyjąć. Z kolei w 80. minucie naprawdę dobry strzał z rzutu wolnego oddał Robert Lewandowski, który pojawił się na murawie 14 minut wcześniej. Futbolówka minimalnie jednak minęła słupek.
Mimo przyzwoitego występu golkipera gości, nie był on w stanie uratować swojego zespołu przed przegraną. Podopieczni Michała Probierza wygrali 2:0 i po dwóch pierwszych spotkaniach eliminacyjnych mają na koncie zamierzone 6 punktów.
Ledwo wymęczyli bramkę Malcie, a szaleli jak po zwycięstwie w finale EURO. Żenujące zachowanie Polaków po goluProbierz zapieklił się w studiu TVP. "Ja ci nie przerywałem"
Reprezentacja Polski, dzięki dwóm zwycięstwom z Litwą i Maltą zapewniła sobie, póki co, pierwsze miejsce w grupie G. Te mecze były jednak tymi teoretycznie najłatwiejszymi, choć widzieliśmy, że naszym zawodnikom nie brakowało problemów z wykończeniem akcji. Szczególnie widać to było w spotkaniu z Litwą, gdzie przez 80 minut biliśmy głową w mur. Z Maltą było nieco lepiej. Szkoda jednak, że Biało-Czerwoni nie zdołali strzelić więcej bramek. Bowiem, ta statystyka może mieć później kluczowe znaczenie przy układzie drużyn w naszej grupie. A przypomnijmy, że najbliższe mecze w kwalifikacjach zagramy z Finlandią (10.06) i Holandią (4.09). Za to 4 dni przed spotkaniem ze Skandynawami zagramy towarzysko z Mołdawią (6.06).
Po meczu, ze studiem TVP połączył się Michał Probierz. Porozmawiał on z obecnymi tam Mateuszem Borkiem, Grzegorzem Mielcarskim i Arturem Wichniarkiem. W pewnym momencie wywiązała się dosyć burzliwa dyskusja.
Wiemy, że piątą drużyną w naszej grupie będzie Holandia, z którą graliśmy na EURO 2024. Wtedy mecz przegrany, ale nikt nie myślał o krytyce waszego zespołu, bo ten mecz mógł się podobać. Po tych 18 miesiącach cały czas stawiasz na trójkę z tyłu. Czy rodzi się w twojej głowie myśl, by przejść na czwórkę obrońców z jedną porządną "szóstką", by dać sobie szansę w tym meczu? - zapytał Wichniarek Michała Probierza.
Nie no tu Artur zaprzeczasz sam sobie, bo graliśmy trójką w meczu z Holandią. Przegraliśmy, ale graliśmy dobrze. Piotrek Zieliński zszedł i akurat wyeliminowaliśmy atuty Holendrów - odpowiedział selekcjoner.
W tym momencie Wichniarek przypomniał Probierzowi wynik tamtego meczu z Holandią na EURO 2024, który był dla nas niekorzystny. Wtedy szkoleniowiec Polaków się zapieklił.
Ale ja ci nie przerywałem - mówił Probierz.
Wtedy do akcji wkroczył Mateusz Borek. Zasugerował, żeby rozmówcy nie przekrzykiwali się między sobą. Wtedy Michał Probierz dokończył swoją myśl.
Jeśli chodzi o przejście do innych ustawień, to ja nie mam problemu, chętnie bym przechodził, nawet w trakcie meczu, ale najpierw to trzeba mieć skrzydłowych, którzy grają regularnie. Wtedy musiałby na boku pomocy grać jakiś środkowy pomocnik.
Wtem do dyskusji włączył się Grzegorz Mielcarski.
Ale postawiłeś na Kamińskiego, Modera i Kiwiora, którzy nie grają w klubie, a pokazali się dobrze - powiedział do Probierza.
Wtedy selekcjoner postanowił sprytnie odbić piłeczkę. Przypomniał ekspertowi, że pracował on z reprezentacją Polski, będąc asystentem Fernando Santosa.
Ale akurat ty powinieneś mieć dobrą selekcję to powinieneś powiedzieć nazwiska skrzydłowych. Jak byłeś na ławce to grali środkowi pomocnicy na boku.
Mielcarski nie dawał za wygraną. Wspomniał o Przemysławie Frankowskim oraz Mattym Cashu jako zawodnikach, którzy, jego zdaniem, mogliby zagrać na skrzydłach. Jednak z tym twierdzeniem nie zgodził się zupełnie Michał Probierz.
Cash jest prawym obrońcą (...) Frankowski też jest prawym obrońcą. Ja się nie będę tu przekrzykiwał, ja ustalam skład - zakończył dyskusję trener.
To jednak nie wszystko, co wydarzyło się w rozmowie między ekspertami TVP Sport a Michałem Probierzem. Za chwilę dyskusja toczyła się o Roberta Lewandowskiego.
ZOBACZ: Smutne obrazki na meczu Polaków z Maltą. Dawno nie było tak źle
Spięcie o Lewandowskiego
W studiu TVP atmosfera zrobiła się ponownie gorętsza, kiedy temat zszedł na Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy, że kapitan naszej kadry nie zagrał od pierwszej minuty, z powodu lekkiego urazu po meczu z Litwą. Mateusz Borek postanowił zapytać o to, kiedy zapadła ta decyzja i w jaki sposób ją ustalono.
Rozmawialiśmy z Robertem, jaki jest jego stan i czy będzie grał, czy nie. Dlatego tak postanowiliśmy. Z Mattym sytuacja wyglądała tak samo. W przypadku Roberta to była kwestia ustalona między nami. Pamiętajmy o tym i chwała Robertowi, bo on przyjechał na zgrupowanie mimo drobnych urazów. I to jest ważne dla reprezentacji, że on chce reprezentować jej barwy i pomóc - powiedział Michał Probierz.
W tym momencie Mateusz Borek nie do końca zgodził się z selekcjonerem.
Myślę, że to jest normalne. Nie ma co chwalić piłkarza za to, że chce grać dla swojego kraju, zwłaszcza jeśli mówimy o kapitanie. On jest dla polskiej piłki tym, kim Messi dla Argentyny czy Ronaldo dla reprezentacji Portugalii. Dla mnie to jest normalne - stwierdził Borek.
Probierz nie pozostał jednak dłużny dziennikarzowi.
Akurat jest normalne, że mam prawo go pochwalić, bo to jest akurat sytuacja, w której ktoś może nie przyjechać, bo ma uraz. I to jest naturalna kolej rzeczy. Człowiek by to zrozumiał. I wiem też po prostu, ile czasu fizjoterapeuci poświęcili mu czasu. Mam szacunek do takich ludzi.
Za chwilę selekcjoner Polaków wypowiedział się o Janie Bednarku, który został zmieniony po pierwszej połowie.
To było profilaktyczne ze względu na to, że miał ten uraz wcześniej. Doktor podjął decyzję, żeby jednak lepiej nie grał, bo trzeba pamiętać o zdrowiu piłkarza. I to jest najważniejsze - mówił Probierz na antenie TVP.
Trener Biało-Czerwonych podsumował krótko spotkanie z Maltą. Przyznał, że nie zgadza się z opinią publiczną co do oceny tego meczu.
Nie do końca zgodzę się z opinią publiczną, że ten mecz był aż tak beznadziejny. Na pewno nie był. Mieliśmy dużo rzutów rożnych, strzałów, ale brakuje nam tej celności. W pięciu czy sześciu sytuacjach wystarczyło trafić w bramkę, a ta piłka zawsze szła gdzieś obok. Przekazałem zawodnikom, że muszą nad tym pracować w klubach czy indywidualnie - powiedział.


































