Przykre, co zrobili Litwini tuż po meczu. Zadrwili z Lewandowskiego i Polaków, huczy o tym cały świat

Reprezentacja Polski wygrała wczoraj 1:0 z Litwą na PGE Narodowym w Warszawie. Biało-Czerwoni rozpoczęli eliminacje do mistrzostw świata od trzech punktów, ale za to w fatalnym stylu. Nasi rywale byli bardzo dumni ze swojej postawy w tym spotkaniu i nie szczędzili słów krytyki w naszą stronę. Przykro, co bramkarz Litwy powiedział o Robercie Lewandowskim.
Reprezentacja Polski o krok od kompromitacji z Litwą
Oczekiwania wobec reprezentacji Polski przed meczem z Litwą były wysokie, jednak już od pierwszych minut spotkania stało się jasne, że Biało-Czerwoni nie zamierzają ułatwiać sobie zadania. Choć mieli lekką przewagę w posiadaniu piłki i częściej przebywali na połowie rywala, ich gra była przewidywalna, schematyczna i pozbawiona dynamiki. Większość akcji opierała się na grze skrzydłami i dośrodkowaniach, które nie stanowiły większego zagrożenia dla dobrze zorganizowanej defensywy Litwinów.
ZOBACZ: Cała Polska widziała, co Lewandowski zrobił po golu. Jego reakcja mówi wszystko
Podopieczni Michała Probierza próbowali również stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry, jednak rzuty rożne i wolne nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Brakowało kreatywności, dokładności i zdecydowania w kluczowych momentach. Każda próba stworzenia groźnej sytuacji kończyła się niecelnym podaniem lub stratą, a tempo rozgrywania akcji było zbyt wolne, co ułatwiało rywalom skuteczną obronę. Szczególnie odczuwalny był brak Piotra Zielińskiego – w środku pola brakowało zawodnika, który potrafiłby uspokoić grę, rozegrać piłkę i stworzyć dogodne okazje dla napastników.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, co wywołało ogromne rozczarowanie wśród kibiców. Spodziewano się pewnej dominacji Polaków, tymczasem ich gra pozostawiała wiele do życzenia. Kibice na PGE Narodowym nie dowierzali temu, co widzą – zarówno jeśli chodzi o wynik, jak i styl gry drużyny. Wszyscy liczyli na to, że po przerwie sytuacja się poprawi.
Niestety, druga połowa nie przyniosła znaczącej zmiany w grze Biało-Czerwonych. Polacy nadal grali wolno i przewidywalnie, nie potrafiąc znaleźć sposobu na sforsowanie litewskiej defensywy. Zawodnicy operowali piłką w sposób monotonny, unikając ryzykownych podań i gry kombinacyjnej. Tymczasem Litwini spokojnie czekali na swoją okazję do kontrataku. W 70. minucie goście byli bliscy objęcia prowadzenia – napastnik Litwy znalazł się w świetnej sytuacji i oddał strzał z kilku metrów, ale Łukasz Skorupski popisał się znakomitą interwencją, ratując zespół przed stratą bramki.
Polacy mieli sporo szczęścia, ale wciąż nie potrafili wykorzystać swoich atutów. Michał Probierz zdecydował się na zmiany, które w końcu przyniosły upragniony efekt. W 81. minucie Robert Lewandowski otrzymał piłkę w polu karnym, oddał strzał, a futbolówka po rykoszecie od litewskiego obrońcy wpadła do siatki. Stadion eksplodował radością – kibice w końcu doczekali się gola, który przełamał niemoc Biało-Czerwonych.
Mimo zdobytej bramki styl gry reprezentacji nie uległ poprawie. Polacy nadal grali bez większego pomysłu, nie stwarzając kolejnych groźnych sytuacji. W końcówce spotkania z boiska zszedł Robert Lewandowski, który wyraźnie utykał, co mogło wzbudzić niepokój przed kolejnymi meczami. Ostatecznie Polska wygrała 1:0, jednak to zwycięstwo pozostawiło spory niedosyt. Trzy punkty na początek eliminacji mistrzostw świata zostały zdobyte, ale styl gry drużyny Michała Probierza daleki był od oczekiwań kibiców.
Lewandowski nie wytrzymał, tuż po meczu wypalił wprost do kamery. Ostro skarcił kadrę, „nie może tak być”Kolejny fatalny występ reprezentacji Polski pod wodzą Michała Probierza
Po zakończeniu meczu zarówno kibice, jak i eksperci nie kryli rozczarowania. Wielu zgodnie przyznało, że reprezentacja Polski była o krok od kompromitacji, a skromne 1:0 z Litwą to fatalne otwarcie eliminacji do mistrzostw świata. Styl gry Biało-Czerwonych pozostawiał wiele do życzenia – brakowało dynamiki, kreatywności i skuteczności. Zespół Michała Probierza, choć odniósł zwycięstwo, ponownie zaprezentował się słabo, co tylko pogłębiło narastające wątpliwości co do przyszłości kadry pod jego wodzą.
Niestety, nie był to jednorazowy słabszy występ, a raczej kontynuacja niepokojącego trendu. Od momentu objęcia stanowiska selekcjonera Probierz poprowadził reprezentację w 18 meczach, z których zaledwie siedem zakończyło się zwycięstwem. Co gorsza, większość z tych triumfów przyszła w starciach ze słabszymi rywalami, jak skromne 1:0 z Litwą, 2:0 z Łotwą czy 2:0 z Wyspami Owczymi. Oprócz tego Polacy zanotowali cztery remisy, w tym bolesny podział punktów z Mołdawią na własnym stadionie, oraz aż sześć porażek. Do najbardziej dotkliwych należała klęska 1:5 z Portugalią oraz historyczny spadek z Dywizji A Ligi Narodów, który po raz pierwszy zepchnął naszą drużynę na niższy poziom tych rozgrywek.

Cierpliwość kibiców jest na wyczerpaniu, a krytyka wobec selekcjonera staje się coraz bardziej dosadna. Wielu fanów nie widzi żadnego progresu w grze drużyny i zaczyna kwestionować, czy Probierz jest właściwą osobą na stanowisku. Dostrzegają to także rywale, którzy nie boją się już otwarcie wytykać słabości polskiej drużyny. Litwini, mimo porażki, nie szczędzili gorzkich słów pod adresem naszej reprezentacji, a nawet pozwolili sobie na uderzenie w Roberta Lewandowskiego, krytykując jego występ i rolę w zespole. Przykre, co o nim napisali.
ZOBACZ TEŻ: Sceny na konferencji Probierza, dziennikarz zadał pytanie i się zaczęło. Rzecznik musiał wkroczył do akcji
Bramkarz Litwy dosadnie o Robercie Lewandowskim
Mimo porażki, Litwini doskonale zdają sobie sprawę, że na tle reprezentacji Polski zaprezentowali się naprawdę dobrze. Niewiele zabrakło, a wywieźliby z PGE Narodowego cenny remis, co byłoby dla nich ogromnym sukcesem. Zespół gości grał konsekwentnie w defensywie, skutecznie neutralizując większość ataków Biało-Czerwonych. Litewska obrona była dobrze zorganizowana, a nasi rywale potrafili umiejętnie kryć nawet Roberta Lewandowskiego, nie pozwalając mu na swobodne rozgrywanie akcji.
Duma i satysfakcja z solidnego występu były widoczne po meczu wśród zawodników Litwy. Ich bramkarz, Edvinas Gertmonas, nie ukrywał, że jest zadowolony z postawy swojego zespołu, a w pomeczowych wypowiedziach nie szczędził uszczypliwości pod adresem polskiej gwiazdy. Jak sam przyznał, nazwisko nie gra na boisku i nawet największy piłkarz nie osiągnie niczego bez wsparcia drużyny. Litewski golkiper podkreślił, że Lewandowski miał sporo szczęścia przy zdobytej bramce, a poza tą sytuacją nie stworzył większego zagrożenia.
Widzisz, nazwiska niczego nie gwarantują. Naprawdę dobrze się przygotowaliśmy, wiedzieliśmy, z kim będziemy grać, że nie będzie łatwo, wiedzieliśmy, z jaką legendą futbolu się zmierzymy. Osobiście uważam, że nasi obrońcy poradzili sobie z nim dzisiaj perfekcyjnie, nie miał żadnej innej okazji (…)
Nie wiem, gdzie indziej mógłby mieć więcej szczęścia. Strzelił prosto we mnie, obrońca zablokował piłkę, a ona wpadła w jedyne miejsce, w którym mogła się zmieścić. Tam właśnie wpadła (…) - powiedział w wywiadzie, cytowany przez portal lrt.lt.
Słowa Gertmonasa są wymowne i doskonale oddają nastroje panujące wokół polskiej kadry. Występ Polaków w tym spotkaniu pozostawia wiele do życzenia, a kolejne mecze eliminacyjne pokażą, czy Probierz jest w stanie wyciągnąć wnioski i poprawić grę zespołu. Jeśli kadra nadal będzie prezentować się tak ospale i schematycznie, kibice mogą stracić resztki cierpliwości, a posada Probierza jeszcze bardziej zagrożona.




































