Była 74. minuta, gdy kibice nie wytrzymali. Takich scen na Narodowym jeszcze nie było, ludzie łapali za telefony

Atmosfera podczas meczu Polski z Litwą nie należała do najlepszych. I nie chodzi tutaj o zorganizowany doping grupy “To my Polacy!”, którzy robili, co mogli, by dodać skrzydeł reprezentantom Polski. Sęk w tym, że oni sami nie dawali powodów do radości. Aż w końcu, w 74. minucie fani na trybunach nie wytrzymali.
Polska - Litwa. Czy można kogoś pochwalić?
Mecz Polski z Litwą miał być dla naszej kadry nowym, dobrym początkiem. Start rywalizacji o prawo gry na MŚ 2026, zorganizowany doping, po prostu nowe nadzieje. Michał Probierz nie zlekceważył przeciwnika i postanowił wystawić najmocniejszy skład, jaki w tym momencie posiada. Oczywiście oczy kibiców raził brak tak kluczowych piłkarzy, jak Piotr Zieliński czy Nicola Zalewski, którzy z powodu urazów nie mogli pomóc wczoraj Biało-Czerwonym. Mało kto się jednak spodziewał, że bez nich Polacy będą mieli takie trudności w grze przeciwko Litwie, 142. drużynie rankingu FIFA.
W pierwszej połowie można zaryzykować stwierdzenie, że bliżej wyjścia na prowadzenie byli Litwini. To oni oddali pierwszy strzał w tym meczu. Poza tym, Łukasz Skorupski musiał co najmniej raz wykazać się umiejętnościami, kiedy to napastnik rywali oddał mocny strzał po ziemi, w światło polskiej bramki. Całe szczęście, że nasz golkiper zna się na swoim fachu, bo w tej niepozornej sytuacji łatwo było o to, by piłka prześlizgnęła się pod pachą Skorupskiego. Ostatecznie jednak pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Biało-Czerwoni, bijąc głową w mur nie mieli pomysłu, jak pokonać bramkarza Litwinów.
W drugiej połowie Polacy kontynuowali swoje nieskuteczne ataki. Niecelne dośrodkowania, strzały blokowane przez rywali oraz brak pomysłu na wykończenie akcji - to cechowało grę naszej kadry. Zanim padła jedyna w tym meczu bramka, blisko trafienia był Matty Cash. Ostatecznie jednak mu się nie udało, a na gola czekać musieliśmy do 81. minuty. Wtedy to Robert Lewandowski trafił do siatki po tym, jak futbolówka odbiła się od jednego z interweniujących Litwinów. Mieliśmy więc więcej szczęścia niż rozumu, jednak trzy punkty wleciały na konto Biało-Czerwonych.
Skrót meczu Polska - Litwa:
Trudno jest chwalić polskich piłkarzy za to spotkanie. Jest jednak garstka graczy, którzy zasługują na uznanie za swój występ.
Lewandowski nie wytrzymał, tuż po meczu wypalił wprost do kamery. Ostro skarcił kadrę, „nie może tak być”Kibice wybuchnęli po raz pierwszy. Piłkarze schodzili na przerwę i stało się to
Przede wszystkim, na uznanie zasługuje Łukasz Skorupski. Poza wspomnianą sytuacją z pierwszej połowy, w której złapał mocny strzał po ziemi Litwina, w drugiej odsłonie meczu popisał się wręcz heroiczną interwencją. Tam napastnik rywali był bardzo blisko Skorupskiego i naprawdę niewiele brakowało, by Biało-Czerwoni musieli gonić wynik. W tamtym momencie jednak nasz golkiper uratował zespół.
Z naprawdę dobrej strony zaprezentowali się także Jan Bednarek i Matty Cash. Pierwszy z nich, jak prawdziwy lider defensywy świetnie stopował akcje rywali, wykonując zdecydowane wślizgi. Brał również udział w rozpoczynaniu akcji ofensywnych Polaków. Z kolei Matty Cash brylował na prawym wahadle, napędzając akcje naszej kadry. To on również był blisko strzelenia gola w drugiej połowie, choć ostatecznie bramkarz Litwinów zdołał to obronić. Bardzo dobrze po wejściu na boisko zaprezentował się Jakub Kamiński, który przecież asystował przy bramce Roberta Lewandowskiego.
To jednak niewiele pozytywów, które możemy wyciągnąć z tego spotkania. Zdecydowanie więcej rzeczy jest do poprawy, a przede wszystkim skuteczność w ataku. Po pierwszej połowie kibice nie wytrzymali i dali wyraz swojej frustracji z powodu gry naszych piłkarzy. Tych, schodzących do tunelu żegnały głośne gwizdy.
To jednak nie było wszystko. Szczyt kibicowskiej frustracji nastąpił w 74. minucie.
ZOBACZ: Robert Lewandowski podszedł do kibica tuż po meczu. Piękne sceny na Narodowym
W 74. minucie miarka się przebrała. Kibice zaczęli skandować zdecydowane hasła
Na PGE Narodowym, po raz pierwszy pojawiła się zorganizowana grupa kibiców, która miała za zadanie dopingować naszych reprezentantów. Do ich dyspozycji były biało-czerwone flagi, które ozdabiały stadion. Niestety jednak, ich starania nieraz były przyćmiewane przez wyraz niezadowolenia fanów zasiadających w innych sektorach, których było zdecydowanie więcej.
Kibice zaczęli łagodnie, śpiewając “Lewy gol” czy “My chcemy gola”. To jednak nie pomagało, a z czasem irytacja wśród obserwujących to spotkanie narastała. W 74. minucie fani w końcu nie wytrzymali i zaczęli wygłaszać bardziej zdecydowane hasła. Wykonano więc przyśpiewkę o wymownej treści “Polska grać, ku**a mać”. Wszystko po akcji, w której od straty bramki uratował Biało-Czerwonych Łukasz Skorupski.
Michał Probierz również nie mógł znieść nieudolności swoich podopiecznych. Już w 12. minucie selekcjoner podniósł się z ławki rezerwowych, by przekazać instrukcje Kamilowi Piątkowskiemu. W 38. minucie stał już przy linii bocznej, a gdy Polacy znowu przeprowadzili nieudaną akcję, bezradnie rozłożył ręce.
Drugą połowę Probierz niemal w całości oglądał na stojąco, będąc na skraju swojej strefy. Po golu Lewandowskiego wyraźnie się uspokoił. Wszak padła tak długo wyczekiwana bramka. Zarówno jemu, jak i wszystkim polskim kibicom w tamtym momencie spadł kamień z serca.


































