Dramat na korcie podczas meczu. Nie mógł wstać, kibice byli przerażeni
Jesteśmy już niemalże tydzień po zakończeniu Australian Open, jednak sezon tenisowy trwa dalej. Rozgrywane są kolejne turnieje, w których biorą udział również Polacy. Całkiem niedawno, w jednym ze spotkań zadziały się chwile grozy z udziałem tenisisty, który zwyciężył w Wimbledonie. Wstrząsające obrazki pojawiły się także w sieci.
Polacy grają, a w międzyczasie doszło do dramatycznych scen na korcie
Wielu kibiców nie może jeszcze zapomnieć o zakończonym niespełna tydzień temu Australian Open. O ile rywalizacja wśród mężczyzn nie zakończyła się niespodzianką (wygrał Jannik Sinner, który obronił tytuł sprzed roku), tak w kobiecej edycji już owszem. W decydującym starciu Madison Keys pokonała w trzech setach Arynę Sabalenkę, która miała chrapkę na trzecie wielkoszlemowe trofeum na kortach w Melbourne z rzędu. Nie tym razem, Amerykanka miała inne plany. Wygrała z Białorusinką 6:3, 2:6, 7:5 i sięgnęła po pierwszy taki puchar w swojej karierze.
Z kronikarskiego obowiązku zaznaczamy, że Iga Świątek wyrównała swój najlepszy wynik w Australian Open i zakończyła swoją przygodę na półfinale. Tam okazała się nieznacznie gorsza od późniejszej triumfatorki, Madison Keys. Raszynianka wróci prawdopodobnie na zawody w Dausze, które rozpoczną się 9 lutego. Na swoim Instagramie już zdążyła podsumować swój występ w Melbourne.
Z pewnością to był świetny, bardzo solidnie przepracowany czas. W tym roku Australia dała mi więcej satysfakcji, więcej kolorów, więcej dobrych doświadczeń. Można nawet powiedzieć, że się zaprzyjaźniłyśmy.
Choć oczywiście mam niedosyt związany z samym wynikiem w Melbourne, to patrząc realnie widzimy i wiemy, jak dobrą robotę zrobiliśmy i do czego zmierzamy - czytamy we wpisie Świątek.
Iga Świątek odpoczywa, ale za to inni nasi zawodnicy dzielnie rywalizują w kolejnym, prestiżowym turnieju. Tam również doszło ostatnio do mrożących krew w żyłach scen.
Katastrofa polskich skoczków w Willingen. Dopiero drugi taki przypadek w historiiPolacy zmierzają po awans
Aktualnie rozgrywany jest Puchar Davisa, a więc męski odpowiednik Billie Jean King Cup. Tutaj również rywalizują między sobą reprezentacje. Zatem, na ewentualny sukces składają się wyniki uzyskane przez kilku zawodników. W tym roku reprezentują nas: Maks Kaśnikowski, Kamil Majchrzak, Martyn Pawelski, Karol Drzewiecki i Jan Zieliński.
Biało-Czerwoni walczą o prawo gry w turnieju finałowym w preeliminacjach. Naprzeciw naszym tenisistom stanęli Gruzini. Najpierw na kort wszedł Kamil Majchrzak, który zmierzył się z Aleksandrem Bakszim. 115. zawodnik rankingu ATP, a więc Polak wygrał z 489. rakietą świata 6:3, 7:6(7:4). Po Majchrzaku przyszła kolej na Maksa Kaśnikowskiego. O 21-latku szersza publiczność usłyszała, gdy sensacyjnie udało mu się awansować do turnieju finałowego zeszłorocznego US Open.
Teraz Kaśnikowski mierzył się z niżej notowanym od niego Sabą Purtseladze. W pierwszym secie Polakowi udało się wygrać 6:3, jednak w drugim doszło do wyrównania. Gruzin wygrał drugą partię 7:5, więc o wszystkim zadecydował trzeci set. Kaśnikowski nie zaczął go najlepiej, przegrał trzy pierwsze gemy, w tym raz został przełamany. Ostatecznie jednak to on miał przewagę przy swoim serwisie, kiedy prowadził 5:4. Polak wykorzystał szansę i wygrał z Purtseladze i dał Biało-Czerwonym prowadzenie nad Gruzinami 2:0.
Teraz wszystko w rękach naszych deblistów. Jan Zieliński i Karol Drzewiecki lada moment powinno rozpocząć rywalizację z parą Gruzinów. Jeżeli Polakom uda się wygrać, zapewnią sobie prawo występu w Grupie Światowej I we wrześniu. Stawką będzie wtedy możliwość gry w kwalifikacjach do finałowego turnieju Pucharu Davisa, który odbędzie w 2026 roku.
ZOBACZ: Kilkukrotnie uderzał w Świątek, a teraz się tłumaczy. Wszystko po nieudanym Australian Open
Chwile grozy w Pucharze Davisa
Podczas gdy Polacy rywalizują z Gruzinami, w Pucharze Davisa doszło ostatnio do mrożących krew w żyłach scen. A to z powodu meczu rozgrywanego na wysokiej intensywności. Choć, każdy zawodnik inaczej może to rozumieć. Zależy też od doświadczenia tenisisty, ponieważ niektórzy potrafią grać non stop nawet po kilka godzin. Jednym z bardziej elektryzujących starć było to z 2012 roku, kiedy to w finale Australian Open zmierzyli się Rafael Nadal i Novak Djoković. Serb ostatecznie wygrał, jednak potrzebował na to niemalże 6 godzin. Po wszystkim obaj nie mieli sił ustać na nogach i poprosili o krzesełka.
Nie każdy jest jednak w stanie tyle grać na korcie. Ostatnio o swoich możliwościach przekonał się 18-letni Norweg Nicolai Budkov Kjaer. To aktualny juniorski mistrz Wimbledonu, a więc rysuje się przed nim świetlana przyszłość. W Pucharze Davisa mierzył się z Argentyńczykiem Tomasem Martinem Etcheverrym, który to plasuje się w czołowej pięćdziesiątce. Mimo rażącego dystansu w rankingu ATP (464 miejsca różnicy!) Norweg próbował dotrzymywać kroku oponentowi. Udało mu się nawet wygrać drugiego seta 6:2, a więc o ostatecznym rezultacie zadecydowała trzecia odsłona spotkania.
Wtedy jednak, pod koniec, przy stanie 5:5 i serwisie Kjaera doszło do mrożących krew w żyłach scen. 18-latek czekał na piłkę, jednak w tym czasie coś złego zaczęło się z nim dziać. Norweski tenisista nagle zaczął słaniać się na nogach i podpierać rakietą, ponieważ nie mógł normalnie ustać. Potrzebował chwili, by dojść od siebie i zaserwować. Obrazki te poruszyły jednak wszystkich obecnych wokół kortu.
Nicolai Budkov Kjaer był nawet w stanie zdobyć gema. Nie dał rady jednak się po nim cieszyć, ponieważ pojedynek go wykańczał fizycznie. Ostatecznie Norweg przegrał mecz 5:7, 6:2, 6:7, po prawie 4 godzinach morderczej walki.
Dzień później juniorski mistrz Wimbledonu mierzył się z Mariano Navone, a więc 49. rakietą rankingu ATP. Mimo objęcia prowadzenia po pierwszym secie, Norwegowi nie udało się ostatecznie zwyciężyć. Zatem, jego kadra przegrywa z Argentyną 0:2.