Tuż po piątkowym konkursie w Planicy, trener Michal Doleżal ogłosił, że nie będzie dalej prowadził polskich skoczków. O decyzji, że po sezonie 2021/2022 rozstanie się ze swoim stanowiskiem, poinformował w rozmowie z Eurosportem. - Postanowiłem nie czekać dłużej na decyzje związku, ogłaszam, że odchodzę z funkcji trenera reprezentacji - poinformował czeski szkoleniowiec.Od dłuższego czasu było jasne, że przyszłość Michala Doleżala , jako trenera polskiej kadry stała pod wyraźnym znakiem zapytania. Przeciętne wyniki zawodników, nie napawały optymizmem, dodatkowo komplikując położenie trenera. Jak się okazało, Doleżal zdecydował się zrezygnować z dalszego prowadzenia polskiej kadry. O swojej decyzji poinformował w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu, Kacprem Merkiem.- - Zadecydowałem i chciałem oficjalnie ogłosić, że umowa ze mną nie będzie przedłużona. To wyszło można powiedzieć z dwóch stron - podkreślił szkoleniowiec.- Czekałem na decyzję. W czwartek rozmawiałem ze sztabem, zawodnikami, oficjalnie im ogłosiłem decyzję. Chciałem, aby wyszło to ode mnie. Wyszło bardzo emocjonalnie. Przeżyłem sześć lat w Polsce w bardzo dobrych warunkach. Coś też zrobiliśmy. Były sukcesy. Muszę podziękować zawodnikom, sztabowi za zaufanie i całą pracę. Wiem, że miałem najlepszy team na świecie - dodał.
Zbliża się szczęśliwy turniej Kamila Stocha. Raw Air wystartuje już 2 marca, a polscy skoczkowie będą mieli niepowtarzalną okazję, by wystąpić w końcu przy pełnym udziale publiczności. Czy na turniej Polacy odbudują choć częściowo formę?Warto przypomnieć, że Raw Air jest dla Stocha wyjątkowo szczęśliwe. Niektórzy nazywają ten konkurs "Stoch Air" ze względu na to, że polski skoczek króluje we wszystkich statystykach dotyczących turnieju - najwięcej razy zwyciężał cały cykl i poszczególne konkursy.
Polscy skoczkowie wrócili z IO w Pekinie. Niestety, tylko Dawid Kubacki sięgnął po jakikolwiek medal, co oznacza, że drużyna osiągnęła najgorszy od 2006 roku wynik, gdy z igrzysk w Turynie wrócili bez żadnego medalu. Apoloniusz Tajner, były trener skoczków, przyznał jednak, że nie boi się o przyszłość.Jeden, do tego brązowy medal, to słabiutki wynik, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę formę naszych skoczków w tym sezonie, to należy cieszyć się i z tego.
Polscy skoczkowie wrócili z igrzysk w Pekinie zaledwie z jednym medalem - brąz w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni wywalczył Dawid Kubacki. Teraz przyszła pora podsumowań i ujawniania nieznanych wcześniej faktów, co zrobił właśnie Piotr Żyła w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".Pod koniec stycznia, jeszcze przed igrzyskami, szerokim echem odbiła się sytuacja, w której Stefan Horngacher, były trener Polaków, a obecnie trener Niemców, zgłosił protest w sprawie butów polskich skoczków.
Porażka Kamila Stocha podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, wbrew pozorom, może nie przekreślić szansy skoczka na odniesienie w tym sezonie gigantycznego sukcesu. Do historii przejść może bowiem również dzięki zbliżającym się mistrzostwom świata w lotach w Planicy. Oczywiście, że powrót do Polski z medalami byłby dla polskiego skoczka spełnieniem ambicji. Warto zauważyć jednak, że nie to jest teraz najważniejsze, jeśli chce zapisać się na stałe na kartach historii sportu.
Dramat w Pekinie. Dla Viktora Polaska z Czech igrzyska olimpijskie były ograniczone jedynie do konkursu drużynowego na dużej skoczni oraz wioski olimpijskiej. Wszystko przez dodatni test na COVID-19. W podobnej sytuacji znalazła się polska łyżwiarka szybka, Natalia Maliszewska, która straciła szansę na walkę o medal na swoim koronnym dystansie 500 m przez dodatni test, mimo że jeszcze dzień wcześniej na jej wymazie pojawił się wynik negatywny.
Zawody w Pekinie nie okazały się dla Kamila Stocha szczęśliwe. Lider polskiej drużyny nie zdołał wywalczyć ani jednego medalu dla Polski. Kamil Stoch zabrał głos w kontrowersyjnej sprawie dotyczącej niezgodności z przepisami niektórych z kombinezonów zawodników, którzy występowali na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Skoczek zadziwił swoją szczerością.
Michal Doleżal nie może być pewny swojej pozycji w kadrze - jeśli wyniki skoczków w Pucharze Świata nie będą zadowalające, czeski trener nie będzie miał przedłużonego kontraktu. Pojawiły się już spekulacje dotyczące tego, kto mógłby go zastąpić - dwa nazwiska są szczególnie prawdopodobne. Przyczyną odejścia Doleżala może być również niezgodność poglądów w kwestii prowadzenia kadry z Adamem Małyszem. Wizje obu panów w kwestii tego, jak powinni pracować zawodnicy i kiedy odpoczywać są bardzo rozbieżne.
Jest decyzja ws. najbliższej przyszłości Michala Doležala w roli trenera polskich skoczków narciarskich. Czech nie straci pracy. - Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, bo tak się w skokach narciarskich nie robi - powiedział Adam Małysz. W Polskim Związku Narciarskim (PZN) trwają rozmowy.Czwarte miejsce Kamila Stocha w sobotnim konkursie olimpijskim i poniedziałkowe szóste miejsce Polaków w konkursie drużynowym podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2022 nie jest spełnieniem oczekiwań fanów, jak i samych skoczków. Co dalej z ich trenerem Michalem Doležalem?Adam Małysz uchylił rąbka tajemnicy. Czech nie musi martwić się tym, że w związku z występem biało-czerwonych w Pekinie straci pracę przed końcem swojego kontraktu.
Dziś polscy skoczkowie zakończyli swoją przygodę w Chinach. Piotr Żyła w typowy dla siebie humorystyczny sposób podsumował sportowe zmagania na Instagramie. Polski skoczek zasugerował również, że to jego ostatnie Igrzyska Olimpijskie.Polska reprezentacja skoczków narciarskich wylatuje wkrótce do Polski. Po zajęciu 6. miejsca w konkursie drużynowym apetyty kibiców nie są zaspokojone, podobnie jak i samych zawodników, którzy jednak dali z siebie wszystko.Czas gorzkich podsumowań z pewnością jeszcze przyjdzie, ale nie oznacza to, że w naszej drużynie nie ma jeszcze żadnych refleksji. Swoimi wrażeniami już zdążył podzielić się z fanami najweselszy z naszych sportowców, Piotr Żyła, który przy okazji zasiał w swoich wielbicielach ziarno niepokoju.
Szczere słowa Kamila Stocha po zakończonym konkursie drużynowym skoków narciarskich na igrzyskach w Pekinie. - Szkoda, bo liczyłem na więcej - powiedział w rozmowie z TVP Sport. Skoczek wskazał przyczynę nieudanego skoku.Po sobotnich emocjach związanych z czwartym miejscem Kamila Stocha w konkursie indywidualnym w skokach narciarskich fani liczyli, że polscy skoczkowie zaskoczą formą i razem sięgną po medal. Stało się jednak inaczej.Po konkursie głos zabrał Kamil Stoch. Poprzednio emocje związane z brakiem olimpijskiego medalu okazały się dla skoczka wyjątkowo trudne. Tym razem wypowiedź następcy Adama Małysza była wyjątkowo profesjonalna.
Zakończyły się zmagania skoczków narciarskich na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Złoto w konkursie drużynowym wywalczyli Austriacy, drudzy byli Słoweńcy, a trzeci Niemcy. Polska ostatecznie zajęła dopiero 6. miejsce.Właśnie dobiegł końca konkurs drużynowy skoków narciarskich mężczyzn na wielkiej skoczni w Zhangjiakou. Dzisiejsze zmagania nie były łatwe, gdyż od początku zawodnikom przeszkadzał silny wiatr i ogromny mróz. Do końca więc nieznane były ostateczne wyniki, a polscy kibice przez cały czas mieli nadzieję na medal.
Polski sędzia FIS odniósł się do głośnej kwestii kombinezonu Karla Geigera, który wywołał skandal podczas sobotnich zawodów. Fabian Malik daleki jest od krytykowania Niemca i wskazuje, że podobne praktyki dotyczą też pozostałych zawodników, w tym polskich sportowców.Sobotni konkurs indywidualny w skokach narciarskich zostanie na długo zapamiętany przez polskich kibiców. Karl Geiger pozbawił Kamila Stocha wszelkich nadziei na brązowy medal na wielkiej skoczni i wywołał przy okazji niemałe kontrowersje.Uwagę wszystkich przykuł bowiem ewidentnie za duży kombinezon niemieckiego skoczka, co zdaniem wielu, było przekroczeniem dopuszczalnych norm. Swoje zdanie w tej kwestii wyrazili już niektórzy zawodnicy oraz sam Adam Małysz.Kilka dni po wydarzeniach nie milkną echa skandalu, a w przestrzeni medialnej słychać coraz to nowsze głosy. Luźny strój Geigera skomentował m.in. polski sędzia FIS, który rzucił na sprawę zupełnie nowe światło.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Nie milkną kontrowersje związane z kombinezonem Karla Geigera, który wyprzedził Kamila Stocha w walce o brązowy medal na igrzyskach w Pekinie. Dawid Kubacki i amerykański skoczek Kevin Bickner w dosadnych słowach skomentowali zdjęcia Niemca tuż po oddaniu skoku.- Co z tym zrobisz teraz? - powiedział Dawid Kubacki w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport na temat oburzenia i dyskusji wyjątkowo luźnym strojem Karla Geigera, który o 4,1 pkt wyprzedził Kamila Stocha w sobotnim konkursie olimpijskim.Irytacja polskich skoczków i kadry szkoleniowej jest zrozumiała. Adam Małysz wprost stwierdził, że to "śmiech na sali". Orzeł z Wisły zdradził jednocześnie, że Polski Związek Narciarstwa zgodził się na złożenie protestu.
Po sobotnim występie Kamila Stocha i zajęciu przez skoczka czwartego miejsca na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie 2022 pojawiły się krytyczne wobec sędziów i Karla Geigera komentarze. Oliwy do ognia dolał Adam Małysz, który nie ukrywa swojego rozgoryczenia. - Gdyby kontrolował tak jak nas na początku sezonu, to byłoby inaczej - stwierdził orzeł z Wisły.- Widocznie nie zasłużyłem na ten medal - mówił ku zaskoczeniu fanów Kamil Stoch na kilka chwil po zakończeniu olimpijskiej rywalizacji. Z oczu skoczka popłynęły łzy, a nie był to ostatni raz, gdy się w nim pojawiły.Karl Geiger, który wyprzedził polskiego skoczka o zaledwie 4,1 pkt, zwrócił się do niego w zaskakująco poruszających słowach. Niemiec stwierdził, że to właśnie Kamil Stoch jest "największym sportowcem", jakiego on zna.W kontekście sobotniego konkursu olimpijskiego osoba Karla Geigera jest dla Kamila Stocha niezwykle istotna. W sieci oraz wśród specjalistów w skokach narciarskich uwagę przykuł kombinezon Niemca, który wbrew wymogom nie przylegał ściśle do ciała. W wyjątkowo ostrych słowach skomentował to Adam Małysz.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Marek Belka nie miał litości dla TVP. Były premier po konkursie na dużej skoczni odniósł się do słów Przemysława Babiarza po zdobytym przez Dawida Kubackiego medalu. W tle wciąż przewijał się wątek wojny medialnej między telewizją publiczną a TVN. Były premier choć nie komentuje zbyt często wydarzeń sportowych, chętnie sięga po nie w momencie, w którym może na nich coś politycznie ugrać. Tak było i w tym przypadku.
Kamil Stoch nie zdobył jak dotąd medalu na igrzyskach w Pekinie, nie oznacza to jednak, że nie wygrał jednego z najważniejszych olimpijskich rekordów wszechczasów w swojej dyscyplinie. Przeskoczył legendy - Simona Ammana i Mattiego Nykaenena. W zestawieniu pojawił się również Adam Małysz. Stoch mimo rozpoczętego bardzo źle sezonu i utraconych szans medalowych w indywidualnych konkursach olimpijskich, może popisać się wynikiem, jakiego nie dokonał żaden inny skoczek przed nim.
Były europoseł Marek Migalski postanowił skomentować wczorajsze zachowanie Kamila Stocha, który - pod wpływem ogromnych emocji po nieudanym konkursie - nie mógł powstrzymać łez przed kamerami. Polityk nazwał zachowanie sportowca "mazgajstwem".Wczoraj informowaliśmy, że Kamil Stoch zajął czwarte miejsce w konkursie olimpijskim na dużej skoczni. Niestety, druga seria rywalizacji poszła mu nieco gorzej niż pierwsza, co ostatecznie pozbawiło sportowca marzeń o medalu olimpijskim.
Kamil Stoch ograbiony z medalu? Takie głosy pojawiły się po wypłynięciu nagrań, na których widać, że kombinezony niemieckich skoczków zdały się nie spełniać wymogów kontroli sprzętu w czasie igrzysk. Komentarz Miki Jukkary z FIS odpowiedzialnego za kontrolę brzmi kontrowersyjnie. Zastanawiano się, czy Jukkara otrzymał instrukcje od FIS, które zabraniałyby mu zrobienia powtórki z zawodów drużynowych mikstów. To tylko jedna z teorii snutych przez polskich fanów skoków, którzy z niedowierzaniem oglądali ujęcia z kombinezonem Karla Geigera.
Konkurs drużynowy skoczków narciarskich na dużej skoczni odbędzie się w poniedziałek. Zbiorcze wyniki czterech najlepszych skoczków pokazały, że Polska wciąż traci do liderów i ma jeszcze sporo do zrobienia przed poniedziałkowymi zawodami. Podliczone wyniki z sobotniego konkursu mogą dawać nadzieję, ale pokazują, gdzie w reprezentacji pojawiły się słabe punkty, które warto przetrenować. Michal Doleżal tuż po konkursie też miał sporo uwag do swoich podopiecznych.
Głos w sprawie czwartego miejsca Kamila Stocha w skokach narciarskich na dużej skoczni podczas Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie 2022 zabrał sam Mateusz Morawiecki. Premier zamieścił specjalny wpis na temat dokonań polskiego sportowca. - Te imponujące osiągnięcia są owocem ciężkiej pracy i wielkiej determinacji! - napisał szef polskiego rządu.Po komentarzach ze strony innych sportowców walczących o olimpijskie medale - w tym samego Karla Geigera, który stanął na trzecim miejscu na podium - występ Kamila Stocha skomentował Mateusz Morawiecki. Premier opublikował dwa zdjęcia Kamila Stocha i okrasił je krótkim komentarzem. Mimo wypadnięcia skoczka poza podium, szef polskiego rządu postanowił jednoznacznie docenić dokonania sportowca. Nie ukrywał swojego podziwu dla formy Kamila Stocha.
Pekin 2022: zaskakujące rozstrzygnięcia w drugiej serii konkursowej. Konkurs wygrał Marius Lindvik przed Ryoyu Kobayashim i Karlem Geigerem. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch był czwarty, tracąc ponad cztery punkty do Niemca. Jako pierwszy z Polaków skakał znajdujący się po pierwszej serii na 28. pozycji Paweł Wąsek. Udało mu się pobić własny rekord na tej skoczni i uzyskał odległość 134,5 m. Objął prowadzenie po swoim skoku. Poprawił również swoją pozycję z pierwszej serii konkursowej. Dawid Kubacki pierwszą serię skończył na 25. miejscu. Skoczył na 131,5 m i nie udało mu się przeskoczyć Pawła Wąska, a ponadto stracił swoją pozycję na rzecz dwóch innych skoczków. Piotr Żyła uzyskał w pierwszej serii 134 m i zakończył ją na 15. miejscu. Skok w drugiej serii był jednak gorszy niż to, co mogliśmy oglądać wcześniej - 131 m. Wskoczył na 4. miejsce po swoim skoku, co oznacza, że najpewniej nie utrzyma miejsca z pierwszej serii. Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo Jako ostatni z Polaków skakał Kamil Stoch, który w pierwszej serii uzyskał 137,5 m przy rewelacyjnych notach i zajmował 4. pozycję, dając mu szansę na medal olimpijski. W drugim skoku jednak udało się osiągnąć jedynie 133,5 m. Po swoim skoku zajął 2 miejsce. Ostatecznie Kamil Stoch przegrał z Karlem Gaigerem (Niemcy), Mariusem Lindvikiem (Norwegia) i Ryoyu Kobayashim (Japonia). To koniec marzeń o kolejnym indywidualnym medalu Kamila Stocha na igrzyskach olimpijskich. Pozostali Polacy spisali się całkiem dobrze - szczególnie Paweł Wąsek (21.). Przy takim poziomie skoków może się jednak okazać, że konkurs drużynowy będzie bardzo trudny. Do tego czasu trzeba liczyć na poprawę wyników Piotra Żyły (18.) i Dawida Kubackiego (26.). Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Michał Kapias. Sportowiec miał 22 lataNie żyje Roman Kostrzewski, lider grupy Kat. Wokalista odszedł po ciężkiej chorobieNie żyje wielka gwiazda progresywnego rocka Ian McDonald. Pokonał go nowotwórJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Pekin 2022. Trwa konkurs indywidualny na dużej skoczni. Wszyscy Polacy znaleźli się w drugiej serii konkursowej, a Kamil Stoch skokiem na 137,5 m przez długi czas prowadził. Ostatecznie pierwszą serię zakończył na 4. miejscu. Odległości polskich skoczków mogą cieszyć - udało się im wszystkim dostać do drugiej serii. Wróży to również dobrze przed poniedziałkowym konkursem drużynowym.
Wyniki polskich skoczków w seriach próbnych na dużej skoczni podczas igrzysk w Pekinie nie napawały optymizmem. Wiele wątpliwości mieli nie tylko dziennikarze i kibice, ale również Michal Doleżal. Ostro skrytykował niektóre działania jego podopiecznych. Trener wskazał, jakie błędy popełniali skoczkowie w poprzednich seriach próbnych. Ta przed konkursem pokazała, że można mieć spore nadzieje, co do występów naszych rodaków. Pytanie brzmi, jak poradzą sobie z presją.
Już w sobotę w samo południe konkurs skoków narciarskich na dużej skoczni. Od godziny 11:00 trwa seria próbna przed zawodami. Wystąpi w niej trzech polskich skoczków. Jak poradzą sobie Polacy w prologu przed zmaganiami o medal?W konkursie wystąpi czterech polskich skoczków - Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek. Stefan Hula nie stanie już wraz z kolegami do walki o medale.
Wielkie emocje w ostatnich tygodniach budzi afera związana z kontrowersyjnymi kontrolami sprzętowymi w zawodach skoków narciarskich mężczyzn. Ojciec Kamila Stocha stanął w obronie trenera niemieckich skoczków Stefana Horngachera, który przyczynił się do dyskwalifikacji polskich skoczków z konkursu Pucharu Świata w Willingen. Bronisław Stoch przypominał, że Austriak w przeszłości bardzo przysłużył się polskim skokom.Piotr Żyła i Stefan Hula zostali usunięci z konkursu Pucharu Świata w Willingen z powodu nieprzepisowych butów. Do wykluczenia Polaków z zawodów doszło po protestach ws. sprzętu, które zgłosił trener niemieckich skoczków, a także były szkoleniowiec polskiej kadry, Stefan Horngacher.Po tych wydarzeniach w kierunku Horngachera spłynęła fala krytyki. Drużyna prowadzona przez Austriaka również padła jednak ofiarą restrykcyjnych kontroli FIS w czasie zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Z powodu dyskwalifikacji reprezentanci Niemiec nie sięgnęli po medal w konkursie drużyn mieszanych.
Groźby śmierci otrzymuje kontroler sprzętu na zawodach mężczyzn w skokach narciarskich, Mika Jukkara. Mężczyzna potwierdził, że dostaje przerażające wiadomości od hejterów, którzy nie zgadzają się z jego decyzjami. Niedawno Fin zdyskwalifikował m.in. Stefana Hulę i Piotra Żyłę. Współczesna rywalizacja w sporcie opiera się nie tylko na talencie i ciężkiej pracy zawodników, ale również wyścigu technologicznym, który prowadza między sobą poszczególne sztaby szkoleniowe. Tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie doszło do na tym tle do poważnej afery z udziałem polskich skoczków.Piotr Żyła i Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani podczas zawodów Pucharu Świata w Willingen z powodu używania niedozwolonego modelu butów. Decyzję w tej sprawie podjął kontroler sprzętu, Mika Jukkara. W czasie tego samego konkursu z rywalizacji wycofany został także Japończyk Yukiya Sato, który miał zbyt szerokie narty.
Stefan Hula i Paweł Wąsek wciąż rywalizują między sobą o miejsce w drużynie olimpijskiej przed poniedziałkowym konkursem drużynowym. Podobnie jak wiele innych ekip, Michal Doleżal bacznie obserwuje skoki swoich podopiecznych, by zdecydować, który z nich lepiej spełni swoją rolę w walce o medale. Jak na razie wyniki treningów ze skoczni dużej nie rozjaśniają sytuacji. Od czego może zależeć, czy Doleżal postawi na doświadczenie, czy powiew młodości w drużynie?