Sport.Goniec.pl > Tenis > Pragną ukarania Świątek po Australian Open. Miarka się przebrała, Polka ma duży problem
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 27.01.2025 19:29

Pragną ukarania Świątek po Australian Open. Miarka się przebrała, Polka ma duży problem

Iga Świątek
Fot. Rex Features/East News

Po występie Igi Świątek w Australian Open na Polkę wylało się wiadro pomyj. Mimo naprawdę dobrego występu na całym turnieju, raszynianka podpadła kibicom oraz legendom tenisa. Niektórzy żądają nawet ukarania wiceliderki rankingu WTA. Natomiast przeszłe tenisowe gwiazdy nie pozostawiły na Świątek suchej nitki.

Pierwszy wielkoszlemowy turniej Świątek pod wodzą nowego trenera

Na początku października Iga Świątek ogłosiła wszystkim, że po 3 latach rozstaje się ze swoim dotychczasowym trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Decyzja była niespodziewana i zbiegła się w czasie z dłuższą absencją naszej zawodniczki. 

Trenerze, dziękuję i życzę trenerowi jak najlepiej. Wiem, że chce trener spędzić trochę czasu z bliskimi i odpocząć po tych intensywnych 3 latach. Mało kto zasłużył na co najmniej kilkumiesięczne wakacje tak jak trener - napisała w swoim oświadczeniu w mediach społecznościowych raszynianka.

W połowie października dowiedzieliśmy się o podjęciu współpracy z trenerem Wimem Fissettem. To uznany szkoleniowiec, który prowadził w swojej karierze wiele znanych nazwisk, jak Kim Clijsters, Victoria Azarenka, Angelique Kerber czy Naomi Osaka. Tym samym, Polka rozpoczęła nowy etap w swojej karierze.

Pierwszym turniejem, na którym wystąpiła pod wodzą Belga było WTA Finals. Tam, jak pamiętamy, Świątek nie zdołała awansować do półfinałów, mimo dwóch zwycięstw i jednej porażki. Jej gra napawała jednak optymizmem na przyszłe starcia.

W sztabie reprezentacji Polski Fissette gościł przy okazji zmagań w United Cup. Biało-Czerwoni, m. in. z raszynianką w składzie dotarli do finału, gdzie ulegli jednak Stanom Zjednoczonym. Świątek uległa w decydującym starciu Coco Gauff. Wcześniej jednak zwyciężała w 4 meczach w singlu, na ich przestrzeni tracąc tylko jednego seta.

Za chwilę rozpoczęła się jednak prawdziwa rywalizacja w sezonie 2025. Po raz pierwszy, pod czujnym okiem nowego szkoleniowca Iga Świątek wzięła udział w turnieju wielkoszlemowym. Mowa oczywiście o Australian Open, w którym doszło do zaskakujących rozstrzygnięć.

Lewandowskiemu wystarczyło 6 minut. Za chwilę kibice zaczęli krzyczeć w stronę Polaka

Występ Świątek w Australian Open wywołał burzę

Iga Świątek rozpoczęła swoje zmagania w Australian Open od rywalizacji z Czeszką Kateriną Siniakovą. Tam nie miała większych problemów, by pokonać ją 6:3, 6:4 i awansować do kolejnej rundy. Tam czekała na nią już Rebecca Sramkova. Wówczas, w starciu 2. rundy nie dała szans oponentce, z którą wygrała 6:0, 6:2. Zatem, w kolejnej fazie Australian Open Świątek stanęła w szranki z Brytyjką Emmą Raducanu. I tutaj poszło jeszcze lepiej niż wcześniej. Wiceliderka rankingu WTA pozwoliła swojej przeciwniczce zdobyć tylko jednego gema. Spotkanie zakończyło się po zaledwie 71 minutach.

Za to w 1/8 finału raszynianka zmierzyła się z sensacją turnieju, Evą Lys. 128. rakieta rankingu WTA dostała się do Wielkiego Szlema dzięki rezygnacji Anny Kalinskiej. Bowiem, wcześniej odpadła na etapie kwalifikacji, jednak doastała “drugą szansę” w postaci zajęcia miejsca Rosjanki. 

Polka nie dała szans niżej notowanej zawodniczce i wygrała z nią 6:0, 6:1. Radość Lys ze zdobytego jedynego gema była bezcenna.

W ćwierćfinale los skojarzył Igę Świątek z Emmą Navarro. Tutaj Polka również nie napociła się zbytnio i triumfowała 6:1, 6:2. Efekt był taki, że w 5 meczach przed półfinałem Australian Open raszynianka spędziła na korcie zaledwie ok. 6 godzin, co było rewelacyjnym wynikiem.

Następny był jednak pojedynek z Amerykanką Madison Keys, który całkowicie zmienił statystyki wykręcone dotychczas przez Świątek. Pojedynek trwał ponad 2,5 godziny i był bardzo wymagający dla obu stron. W pierwszym secie, na samym początku na prowadzenie wyszła Madison Keys, która przełamała Świątek już przy pierwszej okazji. Tym samym odpowiedziała raszynianka. Kiedy na tablicy widniał wynik 2:2, swoje podanie miała nasza zawodniczka. Udało jej się zdobyć kolejnego gema i wyjść na prowadzenie, które następnie powiększyła. W pewnym momencie Świątek zwyciężała 5:2, jednak wtedy obudziła się Amerykanka, która doprowadziła do wyrównania. Ostatecznie to raszynianka triumfowała w tym secie 7:5.

Z pewnością jednak Polka chciała zapomnieć o kolejnej odsłonie rywalizacji. Niestety, Madison Keys zdominowała w niej Igę Świątek. Doszło do sytuacji, w której wiceliderka rankingu WTA została przełamana trzy razy z rzędu. Stać ją było jedynie na zdobycie break-pointa na 1:5. Był to jej honorowy gem. 1:6 i o wszystkim zadecydował trzeci set.

Tutaj pojedynek był niezwykle wyrównany. Wbrew temu, co kibice mogli zobaczyć do tej pory, aż do rezultatu 5:5 nikt nie był w stanie przełamać. Jako pierwszej udało się Idze Świątek, która wyszła na prowadzenie 6:5. Za chwilę raszynianka miała pierwszą i jedyną w tym spotkaniu piłkę meczową. Niestety, naszej zawodniczce nie udało się skorzystać z tej okazji, co było brzemienne w skutkach. Madison Keys wyrównała stan rywalizacji, a więc do wyłonienia drugiej finalistki potrzebny był super tie-break, rozgrywany do 10.

A tam Iga Świątek prowadziła już 8:7 i tylko dwa zdobyte punkty dzieliły ją od wygranej. Niestety, Amerykanka włączyła jeszcze wyższy bieg i zdołała zdobyć 3 oczka z rzędu. W efekcie wyeliminowała Polkę z Australian Open i trafiła do wielkiego finału, w którym zmierzyła się z Aryną Sabalenką.

Przebieg finału był zaskakujący dla niemalże wszystkich fanów tenisa. Spodziewano się wygranej Aryny Sabalenki i zdobycia przez nią trzeciego tytułu Australian Open z rzędu. Tymczasem, Madison Keys pokazała, że za nic ma rywalizację z najlepszymi tenisistkami na świecie. Amerykanka pokonała Białorusinkę 6:3, 2:6, 7:5 i sięgnęła po wielkoszlemowy tytuł.

Cały czas jednak nie milkną echa występu Igi Świątek w Australian Open…

ZOBACZ: Najpierw sensacyjna decyzja ws. Stocha, a teraz takie słowa. Trener naprawdę to powiedział

Słowa krytyki po tym, co zrobiła Świątek w Australian Open

Iga Świątek musiała przełknąć gorzką pigułkę związaną z przegraną w półfinale Australian Open. Tym samym, Polce nie udało się polepszyć swojego dotychczasowego rezultatu, związanego z występami w Melbourne. Raszynianka utrzymała jednak klasę i w pomeczowym wywiadzie postanowiła docenić Madison Keys.

Wydaje mi się, że to był mecz 50/50. Myślę, że wygrałabym go, gdybym potrafiła zdobywać łatwe punkty serwisem. Ona to doskonale robiła. Zawsze, gdy pojawiały się jakieś kłopoty, potrafiła z nich wybrnąć dzięki swojemu podaniu, ale ja dziś nie serwowałam dobrze. Myślę, że to zrobiłoby dużą różnicę. W pierwszym i trzecim secie czułam, że gram swój tenis - oceniła Polka. 

Mimo pozytywnego występu Świątek w Australian Open, Polka nie wystrzegła się kontrowersji. Od jakiegoś czasu nasza zawodniczka jest na lekkim cenzurowanym, z powodu swoich “gierek”. Niektórzy kibice mają za złe raszyniance, że tak długo korzysta z przerw toaletowych między setami. Pamiętamy, jak niecierpliwa była podczas zeszłorocznego Wimbledonu Julia Putincewa, która czekała na Polkę na korcie. Kazaszka podskakiwała i dawała wyraz swojemu niezadowoleniu.

Tym razem, jeden z użytkowników portalu X wstawił nagranie, jak Iga Świątek wykonuje energiczne ruchy przy linii końcowej, będąc ustawiona plecami do chcącej serwować Madison Keys. Niektórzy domagali się nawet ukarania Polki.

Zasady to zasady, chyba że nazywasz się Iga Świątek - napisał autor w serwisie X.

Okazuje się, że to zachowanie Świątek zauważyły również legendy tenisa. Chodzi o Martinę Navratilovą i Lindsay Davenport. Pierwsza z nich dostrzegła, że Polka dosyć często stara się dekoncentrować rywalki w sposób pokazany powyżej.

Widziałam, jak Iga robiła to dość często, przerywając serwującemu. Lubi być w swoim rytmie, ale zasada jest taka, że trzeba grać zgodnie z tempem przeciwnika. Bardzo mi się nie podobało jej zachowanie - powiedziała Czeszka w rozmowie z Tennis Channel Live. 

Wtórowała jej Davenport. Dodała, że takie zachowanie Świątek obróciło się przeciwko niej.

To nie jest w porządku. To faktycznie obróciło się przeciwko niej. Madison skupiła się i nabrała energii. Nie była zadowolona z tego, co działo się podczas meczu - mówiła legenda tenisa.