Niebywałe, co o Polakach powiedział znany skoczek. Tego nikt się nie spodziewał
Obecnie nie mamy zbyt wielu powodów do zadowolenia, jeśli chodzi o formę polskich skoczków narciarskich. Jedynym promykiem nadziei jest Paweł Wąsek i jego rewelacyjne ostatnio wyniki. Jednak, nie tylko z 25-latka możemy być dumni, bo furorę zrobili ostatnio także polscy kibice. Jeden z norweskich skoczków postanowił ostatnio zwrócić się do naszych rodaków z istotnym przekazem. Okazuje się, że jego kariera wisiała na włosku.
Paweł Wąsek zbliża się do TOP 10 klasyfikacji Pucharu Świata
Niezbyt często mamy okazję chwalić naszych skoczków w tym sezonie Pucharu Świata. Jednak, jak już się to dzieje, to za sprawą Pawła Wąska. 25-latek wyrósł na prawdziwego lidera naszej kadry, co dobitnie potwierdził w zakończonej niedawno 73. edycji Turnieju Czterech Skoczni.
Początku kampanii nie miał jednak najlepszej. W Lillehammer był 14. oraz 23., następnie w Ruce zaliczył fatalny skok i wylądował na 50. pozycji, jednak już dzień później się poprawił i skończył na 15. miejscu. Za chwilę w Wiśle dwukrotnie był 11., a w Titisee-Neustadt - 15. i 44. Popisał się jednak w konkursie drużynowym, kiedy to skoczył na 137,5 metra.
Po zawodach w Engelbergu wystartował Turniej Czterech Skoczni. I tam Paweł Wąsek pokazał się ze świetnej strony. Najpierw w Oberstdorfie był 10, następnie w Garmisch-Partenkirchen 16., za chwilę w Innsbrucku 5., a na koniec w Bischofshofen 8. Na tej też pozycji zakończył, jeśli chodzi o klasyfikację generalną TCS. Jego skok na 139 metrów w finałowej próbie był czymś wyjątkowym.
Następne zawody Pucharu Świata odbędą się w Zakopanem, w dniach 17-19 stycznia. Zanim jednak to nastąpi, przyjrzyjmy się pozycjom polskich skoczków w klasyfikacji generalnej PŚ. Najwyżej, rzecz jasna, jest Paweł Wąsek, który zbliża się do TOP 10 zestawienia. Póki co, 25-latek znajduje się na 13. miejscu. Dalej są:
- Aleksander Zniszczoł - 20. miejsce;
- Jakub Wolny - 30. miejsce;
- Dawid Kubacki i Kamil Stoch (ex-aequo) - 34. miejsce;
- Piotr Żyła - 43. miejsce.
Znany skoczek był o krok od przerwania kariery. Wtedy do akcji wkroczyli Polacy
Oczywiście, poza polskimi skoczkami możemy także obserwować wielu innych świetnych zawodników. Jednym z nich jest Benjamon Oestvold, a więc Norweg. Z racji pochodzenia, w swoim DNA ma wpisane sukcesy na skoczniach narciarskich. Niestety jednak, aktualnie reprezentacja ze Skandynawii boryka się z problemami finansowymi, przez co wyniki ich skoczków także odbiegają od normy, do której przyzwyczaili swoich kibiców w ostatnich latach.
Oestvold rozpoczął sezon od występów w Pucharze Kontynentalnym. Został jednak wzięty pod uwagę do rywalizacji w Pucharze Świata przy okazji zawodów w Engelbergu. Tam zajmował 20., a nazajutrz 8., miejsce, co należy uznać za naprawdę dobre wyniki. W minionym Turnieju Czterech Skoczni skończył na 13. pozycji. Widać, że przed 23-latkiem rysuje się obiecująca kariera.
Zapewne w szoku będą ci, którzy teraz przeczytają, że Benjamin Oestvold jeszcze niedawno myślał o przerwaniu kariery. Przed końcem 2024 roku Norweg opowiedział wszystkim o swoich problemach. Wyznał wówczas, że nie był pewien, czy da radę ukończyć obecny sezon, ze względu na problemy finansowe dotykające całą norweską kadrę. Do tego firmy, z którymi prywatnie współpracuje również musiały nieco przyoszczędzić. W efekcie stracił dodatkowych 200 tysięcy koron norweskich z tytułu sponsoringu osobistego.
W wyniku impasu, 23-letni skoczek zdecydował się na podjęcie nocnej pracy jako portier w hotelu w Gjoevik. Ponadto, założył również zbiórkę internetową i poprosił kibiców o pomoc. Wszystko po to, by mógł kontynuować swoją karierę w dyscyplinie, którą kocha uprawiać.
To niezręczne i myślę, że zawstydzające. Ale w zasadzie muszę to zrobić, aby przetrwać sezon (...) Wszystkie pieniądze, które do mnie docierają, pomagają. Oznacza to, że jestem o krok bliżej dotrwania do końca sezonu - przyznał Oestvold w rozmowie z publicznym nadawcą NRK.
ZOBACZ: Iga Świątek poznała rywalki w drodze po kluczowy tytuł. Polkę czeka bardzo ciężka przeprawa
Oestvold zwrócił się do Polaków. Co za słowa
Sytuacja Benjamina Oestvolda nie jest godna pozazdroszczenia. Mimo wszystko, kibice niemal natychmiast ruszyli z pomocą młodemu zawodnikowi. Co ciekawe, znaczący wkład w to, że Norweg może dalej skakać mieli polscy kibice. Jak mówił dla NRK, początkowo akcja skierowana była do znajomych, rodziny i norweskich fanów. Niespodziewanie jednak wieść rozniosła się, aż dotarła do kraju nad Wisłą. I tutaj Biało-Czerwoni wykazali się wyjątkowym gestem w stronę Oestvolda. Ten postanowił zwrócić się do nich z wielkimi słowami.
Byłem zdesperowany i skierowałem ją przede wszystkim do znajomych, rodziny i norweskich kibiców, lecz nieoczekiwanie największe wsparcie, bo ponad połowę wpłaconych środków, otrzymałem z Polski. Tam kochają skoki i musiałem im zaimponować najdłuższym skokiem w Zakopanem. To, że dalej skaczę, zawdzięczam Polakom - powiedział skoczek w rozmowie z norweskim nadawcą.
Mówiąc o skoku z Zakopanem, Oestvold wspomniał o tym z 2021 roku. Wówczas, w serii próbnej osiągnął odległość aż 150 metrów przed konkursem Pucharu Kontynentalnego. Do dziś pozostaje nieoficjalnym rekordzistą Wielkiej Krokwi.
Od jakiegoś czasu sytuacja finansowa 23-latka uległa poprawie. Dzięki świetnym występom w Pucharze Świata zarobił już 14,3 tysięcy franków szwajcarskich, a więc ok. 65 tys. złotych.