Koszmar polskich skoczków, jeden trafił do szpitala. Prawda wyszła na jaw po mistrzostwach Polski
Za nami Zimowe Mistrzostwa Polski w Zakopanem, których ostateczny rezultat raczej nikogo nie zaskoczył. Paweł Wąsek okazał się bezkonkurencyjny, dzięki czemu ponownie zapisał się w historii tej dyscypliny. Po zakończonym czempionacie na jaw wyszły jednak wstrząsające wieści. Okazuje się, że tuż przed zawodami dwóch naszych reprezentantów w Pucharze Świata ucierpiało, w wyniku upadku na zeskok. Jeden z nich musiał nawet trafić do szpitala.
Paweł Wąsek ponownie zapisał się w historii polskich skoków narciarskich
Wczoraj, w godzinach popołudniowych odbyły się Zimowe Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich w Zakopanem. Obiektem rywalizacji była Wielka Krokiew. Do zawodów zgłoszono 8 kobiet oraz 63 mężczyzn. Mogliśmy zobaczyć nie tylko Pawła Wąska, który znajduje się w świetnej formie, ale także powracającego po przerwie Kamila Stocha, który zaprezentował się zeszłej soboty nie najgorzej.
Już w pierwszej serii swoim rywalom dosłownie odleciał 25-latek, który był stawiany w roli faworyta do końcowego triumfu. Nasz lider w tym sezonie Pucharu Świata przeskoczył nawet rozmiar Wielkiej Krokwi, który wynosi 140 metrów. Ostatecznie Paweł Wąsek wylądował na imponującym 145 metrze.
Na półmetku krajowego czempionatu, na drugiej pozycji znalazł się Jakub Wolny, który skoczył na 136,5 metrów. Trzeci był za to Piotr Żyła i jego 132 metry. Kamil Stoch po pierwszej serii wylądował na czwartym miejscu, a na piątym Aleksander Zniszczoł. Natomiast nasz inny reprezentant, a więc Dawid Kubacki, na półmetku był ósmy.
ZOBACZ: Uderzyła w Świątek, a teraz to. Tuż przed Australian Open znów jest o niej głośno
W serii finałowej ponownie mogliśmy oglądać imponujący skok Pawła Wąska. 25-latek skoczył na odległość 134,5 metra, dzięki czemu zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł mistrza Polski w skokach narciarskich. Był lepszy od Kamila Stocha o 16,4 punktów, który to wylądował na 131 metrze. Względem tego, jak wyglądała tabela po pierwszej serii, na trzecią lokatę spadł Jakub Wolny, który tym razem wylądował jedynie na 119,5 metrze. Kolejne dwa miejsca przypadły Zniszczołowi, który skoczył dalej, niż przy swoim pierwszym podejściu (135 metrów) oraz Żyle (119,5 metra). Dawid Kubacki wylądował ostatecznie na 7. pozycji.
Dzięki zwycięstwu w mistrzostwach Polski Paweł Wąsek został dziesiątym skoczkiem, który w XXI wieku wywalczył tytuł indywidualnego mistrza kraju w warunkach zimowych. Przed nim udało się to następującym zawodnikom: Stefan Hula, Maciej Kot, Łukasz Kruczek, Adam Małysz, Robert Mateja, Tomasz Pilch, Wojciech Skupień, Kamil Stoch i Piotr Żyła.
Potężna wpadka na mistrzostwach Polski po wygranej Wąska. Kibice nie wierzą własnym oczom Nie żyje słynny bramkarz. Do dziś jego rekordu nie pobił niktPrawda dopiero teraz wyszła na jaw. Tuż przed mistrzostwami świata polski skoczek trafił do szpitala
Kibice widzieli oczywiście jedynie to, co działo się na samych mistrzostwach Polski w Zakopanem. Mało kto jednak jest świadomy tego, jaki koszmar przeżyli nasi skoczkowie tuż przed rozpoczęciem czempionatu. Niespodziewane wieści dostarczył Tomasz Kalemba z Interii, który był obecny na zawodach i miał okazję porozmawiać z polskimi zawodnikami.
W piątek, a więc w przeddzień mistrzostw Polacy trenowali na Wielkiej Krokwi. Warunki pogodowe już wtedy były jednak niepewne, co nie działało korzystnie na bezpieczeństwo sportowców. Mimo to, trening się odbył, jednak nie zakończył się on dobrze dla dwóch naszych kadrowiczów. Wówczas można było zacząć zadawać sobie pytanie, czy uda im się stanąć do rywalizacji w sobotę.
Bowiem, najbardziej ucierpieli Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny, a także czterech juniorów. Pierwszy z nich uderzył głową o zeskok. Wszystko z powodu świeżego śniegu, który znajdował się na dole skoczni. W rozmowie z Interią “Olek” przyznał, że dzień później jeszcze czuł skutki tego, co wydarzyło się na piątkowym treningu.
Jak ruszam głową, to jeszcze czuję to, co wydarzyło się na piątkowym treningu. Przywaliłem nią trochę o zeskok - mówił 30-latek, który miał lekko podrapaną brodę.
Zniszczoł zdradził także, że przed pierwszym sobotnim skokiem miał lekkie obawy po zdarzeniu dzień wcześniej.
Nie powiem. Odczułem to. W pierwszym sobotnim skoku miałem lekki stres. Skocznia już była fajnie przygotowana i przeszkadzał nam tylko wiaterek - dodał w rozmowie z Interią.
Bardziej chyba jednak ucierpiał Jakub Wolny. W jego przypadku jeszcze bardziej, niż przy Zniszczole zastanawiano się, czy w ogóle wystąpi na mistrzostwach Polski. 29-latek musiał bowiem udać się pilnie do szpitala.
ZOBACZ: Polska medalistka olimpijska straciła wzrok. “Dożywotnia pomoc”
Dramat polskich skoczków tuż przed mistrzostwami Polski
Mimo wszystko, Jakubowi Wolnemu udało się nie tyle, co wystąpić na mistrzostwach Polski, co zająć 3. miejsce. Po piątkowym treningu jednak ucierpiał na tyle, że w szpitalu naszemu zawodnikowi założono trzy szwy na brodę. O tym, jak się czuł opowiedział Interii. Stwierdził, że cieszy się, że mógł w ogóle uczestniczyć w krajowym czempionacie.
Cieszę się, że w ogóle mogłem skakać w mistrzostwach Polski. Problem z brodą jest jednak najmniejszym problemem. Jestem po prostu cały obolały. Mimo tego moje skoki były na fajnym poziomie - mówił Wolny.
Za chwilę powiedział więcej o piątkowym zdarzeniu. 29-latek uderzył głową o zeskok, a trenerzy dali mu możliwość wyboru, czy w ogóle chce wystąpić na mistrzostwach. Jakub Wolny był jednak zdeterminowany, mimo początkowego złego samopoczucia.
Nie ukrywam, że trenerzy nie naciskali na start w mistrzostwach Polski. Dali mi możliwość wyboru, ale czułem się dobrze, choć mocno uderzyłem głową o zeskok. Po tym upadku nie czułem się dobrze, ale w sobotę było już w porządku - podkreślił skoczek w rozmowie z Interią.
ZOBACZ: Głośno o tym, co zrobili Szczęsny i Lewandowski godziny przed El Clasico. W sieci lawina komentarzy
Na pogodowe warunki w piątek narzekali również inni zawodnicy. W ich przypadku do upadków jednak nie dochodziło.
Trzeba było być ostrożnym i skoncentrowanym przy lądowaniu, bo jednak w piątkowym treningu było trochę świeżego śniegu na zeskoku. Trochę było zatem problemów na spadzie - mówił Dawid Kubacki.
Nic złego nie stało się również naszemu nowemu mistrzowi, Pawłowi Wąskowi. Sam jednak przyznał, że mimo dobrego czucia nart musiał mieć na uwadze niekorzystne warunki atmosferyczne.
To był rzeczywiście bardzo trudny trening ze względu na warunki, ale ja bardzo pewnie czuję się na nartach (…) Nie było zatem obawy po tych upadkach. Wiedziałem jednak, że trzeba się przypilnować i lądować trochę bardziej z tyłu, by nie polecieć na twarz. Dlatego nie szalałem i nie starałem się robić telemarków, bo wtedy mogłoby się to źle skończyć - mówił, cytowany przez Interię.
W końcu, kilka zdań od siebie dodał trener Thomas Thurnbichler. Przyznał, że Wielka Krokiew była dobrze przygotowana do odbycia przez skoczków piątkowego treningu. Świeży śnieg jednak utrudnił jego przebieg, a sam Austriak określił tamten dzień jako “okropny”.
Skocznia była dobrze przygotowana przed treningiem. Mieliśmy jednak jeden problem. Pojawił się świeży śnieg i on przytrzymywał narty przy lądowaniu. To są głupie upadki, które jednak odbywają się przy dużej prędkości. Tego zawsze obawia się FIS. Mieliśmy jednak szczęście, bo poza tym, że zawodnikom doskwierał ból po upadku, nie wydarzyło się nic poważniejszego, ale ten dzień wyglądał okropnie - mówił Thurnbichler, cytowany przez Interię.