Afera w meczu Barcelony. Wielu kibiców jest wściekłych, wszyscy mówią tylko o tym
Jesteśmy po pierwszej połowie meczu FC Barcelony z Rayo Vallecano. W trakcie tych 45. minut rywalizacji działo się kilka rzeczy, które są godne zapamiętania. Z pewnością jednak wielu kibiców nie zapomni o tym, co wydarzyło się w 43. minucie przy bramce strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego.
Lewandowski i Szczęsny kontra Rayo Vallecano. Mecz o wysoką stawkę
FC Barcelona wróciła dziś do rywalizacji w ramach La Liga. Tym razem, naprzeciw Lewandowskiego, Szczęsnego i spółce stanęła ekipa Rayo Vallecano. Kilkanaście minut przed godz. 20 Hansi Flick wybrał jedenastu piłkarzy, którzy zagrają od pierwszej minuty z drużyną z przedmieść Madrytu. Nie mogło zabraknąć naszego polskiego duetu.
Spotkanie to FC Barcelona od początku traktuje na poważnie. Nic w tym dziwnego, ponieważ Rayo zajmowało przed pierwszym gwizdkiem 6. miejsce. Natomiast “Duma Katalonii” walczy w tym spotkaniu o powrót na fotel lidera po 58 dniach. Taka szansa pojawiła się w obliczu remisowych starć zarówno Atletico Madryt, jak i Realu Madryt.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
Póki co, FC Barcelona jest na bardzo dobrej drodze, by ten cel osiągnąć.
Szczęsny sam zapewnił sobie pierwszy skład? Wyciekły szczegóły umowy Polaka z BarcelonąLewandowski przebił siebie z poprzedniego sezonu
W 25. minucie meczu FC Barcelony z Rayo Vallecano “Duma Katalonii” atakowała pole karne przeciwnika. W pewnym momencie na wolne pole uwolnić się próbował obrońca “Blaugrany”, Inigo Martinez. Uniemożliwił mu to oponent, który trzymał go ręką za brzuch. W tamtym momencie sędzia przerwał grę i rozpoczął konsultacje z wozem VAR, aby przeanalizować sytuację. Możliwe bowiem było podyktowanie rzutu karnego, do którego podszedłby oczywiście Robert Lewandowski.
Ostatecznie arbiter, po tym, jak na własne oczy obejrzał powtórkę zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Podszedł do niej Robert Lewandowski, który z zimną krwią ją wykorzystał. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Tym samym, “Lewy” strzelił 20. bramkę w tym sezonie La Liga i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców. Jednocześnie przebił właśnie swój wyczyn z całej poprzedniej kampanii, którą zakończył z 19 trafieniami.
Pamiętajmy o Wojciechu Szczęsnym, który w tym spotkaniu już zdążył zabłysnąć. Za chwilę znalazł się jednak w gąszczu afery, która wybuchła po decyzji sędziego.
ZOBACZ: Nie żyje piłkarz, zmarł tuż przed meczem. Dramatyczne odkrycie w hotelu
Kibice są wściekli, afera w meczu Barcelony
Od początku meczu FC Barcelony z Rayo Vallecano gra oczywiście Wojciech Szczęsny. Tym samym zalicza on swój 10. występ w barwach tego klubu. Jest to więc okazja do tego, by zachować czyste konto.
Poważniej musiał się wykazać w 37. minucie. Wtedy to Wojciech Szczęsny stanął oko w oko z napastnikami drużyny przeciwnej. Zadanie było trudne, ponieważ zawodnicy Rayo świetnie rozegrali akcję w polu karnym. Z boku nadeszło zagranie do środka, w którym najlepiej odnalazł się Randy Nteka. Ten uderzył na bramkę Szczęsnego, jednak ten fantastycznie obronił dosyć mocny strzał. Za chwilę znów interweniował, popisując się rewelacyjną podwójną obroną.
Kilka minut później doszło jednak do sytuacji, w której Wojciech Szczęsny był bezsilny. Gracze Rayo rozgrywali piłkę na przedpolu FC Barcelony, aż w końcu jeden z piłkarzy posłał lekkie wysokie podanie do Jorge de Frutosa. Ten świetnie przyjął piłkę i pokonał Polaka mocnym strzałem.
Za chwilę jednak zaczęła się awantura. Sędzia odgwizdał w tej sytuacji pozycję spaloną niedoszłego strzelca. Z takim werdyktem nie zgadzają się nawet komentatorzy Eleven Sports.
Z tego powodu, do szatni FC Barcelona schodziła z prowadzeniem 1:0, a Wojciech Szczęsny z czystym kontem. A Wy co myślicie, był w tej sytuacji ofsajd?
