Polska wicemistrzyni olimpijska wypaliła bez ogródek w wywiadzie. Wylał się ogromny żal
Klaudia Zwolińska pod koniec lipca została wicemistrzynią olimpijską w Paryżu. Wspaniały występ Polki był pierwszym medalem dla naszego kraju na tamtej imprezie. Teraz kilka miesięcy po triumfie sportsmenka udzieliła szczerego wywiadu. Nie ukrywa, że ma w sobie żal i nieco pretensji.
Klaudia Zwolińska srebrną medalistką igrzysk
Pod koniec lipca 2024 roku świat usłyszał o Klaudii Zwolińskiej. Polka zdominowała finał kajakarskich zmagań na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, zdobywając srebrny medal. 26-letnia zawodniczka zachwyciła precyzyjnym i dokładnym przejazdem, doskonale pokonując przeszkody i uzyskując imponujący czas 97,53 sekundy. Tylko Australijka Jessica Fox, uznawana za jedną z najlepszych na świecie, była w stanie wyprzedzić Polkę, zajmując pierwsze miejsce.
To niezwykle cenne srebro Zwolińska zdobyła nie tylko dla siebie, ale także dla Polski, zostając pierwszą medalistką naszego kraju na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Dla 26-latki był to moment spełnienia marzeń i ogromny sukces na światowej arenie sportowej, który na długo pozostanie w jej pamięci.
Kilka miesięcy po swoim olimpijskim sukcesie Zwolińska udzieliła szczerego wywiadu dla jednego z portali sportowych. Wicemistrzyni z Paryża nie gryzła się w język.
Pilna wiadomość. Julia Szeremeta podjęła decyzją o rezygnacji, jest oficjalne oświadczenieKlaudia Zwolińska szczerze w wywiadzie
Wicemistrzyni olimpijska, Klaudia Zwolińska, udzieliła ostatnio szczegółowego wywiadu dla portalu Sport.pl, w którym poruszyła między innymi swoją charytatywną inicjatywę, polegającą na sprzedaży swojego olimpijskiego medalu z Paryża. Dochody z aukcji zostały przekazane na rzecz Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą.
Zawodniczka przyznała, że nie żałuje decyzji o oddaniu medalu na licytację, choć wyraziła żal jedynie z powodu czasu, w jakim zdecydowała się zainicjować akcję. Jak zaznaczyła, tragiczne powodzie, które miały miejsce w tym samym okresie, przyćmiły cel charytatywny i sprawiły, że całe wydarzenie zostało przyćmione przez dramatyczne okoliczności. Zwolińska podkreśliła, że choć pomoc była jej celem, okoliczności, w jakich przyszło ją organizować, były dla niej trudne do zaakceptowania.
Jedyne, z czego jestem nie do końca zadowolona, to to, jak zorganizowałam tę aukcję. Błędem było nieprzeprowadzenie jej od razu po powrocie z igrzysk. W ostatnim tygodniu licytacji przez południe kraju przetoczyła się największa fala powodziowa. Nie wypadało wtedy robić akcji promujących aukcję, bo ludzie tracili dobytki. Dużo różnych rzeczy się tu poskładało, mieliśmy też problemy systemowe. Na przyszłość, jakbym sprzedawała kolejny medal, to już będę wiedziała, jak się za to lepiej zabrać (…) - powiedziała Klaudia Zwolińska.
Polka przyznała w rozmowie, że ma nieco żalu do opinii publicznej i sponsorów, którzy jej zdaniem zbyt mało interesują się kajakarstwem…
ZOBACZ TEŻ: Pilna wiadomość. Julia Szeremeta podjęła decyzją o rezygnacji, jest oficjalne oświadczenie
Klaudia Zwolińska ma żal do sponsorów?
Wicemistrzyni olimpijska, Klaudia Zwolińska, w wywiadzie otwarcie przyznała, że jej spektakularny sukces na igrzyskach w Paryżu przyniósł jej wiele nowych ofert sponsorskich. To pozytywny zwrot w karierze zawodniczki, która od lat konsekwentnie pracowała na swoje osiągnięcia. Co jednak ciekawe, w rozmowie Zwolińska wspomniała z pewnym żalem, że przed zdobyciem olimpijskiego medalu, mimo wcześniejszych znaczących sukcesów, nie mogła liczyć na równie solidne wsparcie ze strony sponsorów.
(…) tuż po igrzyskach pojawiło się bardzo dużo propozycji, w których mogłam przebierać i przepuścić je przez takie sito. Wiem, że to nie będzie trwało wiecznie i że dotychczas o naszej dyscyplinie było głośno tylko podczas igrzysk. Ale sytuacja się zmieniła i mam nadzieję, że teraz będzie o niej głośno przez całe najbliższe czterolecie (…)
Przed igrzyskami byłam już przecież m.in. medalistką mistrzostw świata, miałam realne szanse na medal olimpijski. Pytam więc: gdzie wtedy wszyscy byli? - zarzuca sportsmenka.
Klaudia Zwolińska w rozmowie podkreśliła, że starty w kajakarstwie górskim nie były początkowo dla niej sposobem na zarabianie pieniędzy, a pasją i życiowym wyzwaniem. Zawodniczka przyznała, że zdaje sobie sprawę z ograniczeń popularności tej dyscypliny w Polsce, co przekłada się na mniejsze wsparcie finansowe i medialne, zarówno dla niej, jak i innych zawodników. Mimo to nie traci nadziei na zmianę w postrzeganiu kajakarstwa górskiego w kraju.
Od razu zaznaczę - wywodzę się ze sportu, w którym pieniądze nigdy nie były motywacją. Ale tak, na najbliższe cztery lata jak najbardziej czuję się spokojna. Potem - nie wiem. Wiadomo, jak wygląda teraz świat. Ale też nie potrzebuję do życia nie wiadomo jakiej sumy. Nie mam na razie dzieci, odpowiedzialności za kogoś. I powtórzę - pieniądze nigdy nie były moją motywacją.