Ostatnie godziny do MŚ w skokach, a tu afera wokół Stocha. "Żenujące"
Nie milkną echa braku powołania dla Kamila Stocha na mistrzostwa świata w Trondheim. Decyzja trenera Thomasa Thurnbichlera wywołała wielkie poruszenie. Teraz, tuż przed startem zawodów mężczyzn zrobiło się gorąco wokół naszego “Orła z Zębu”.
Najważniejsza impreza w sezonie Pucharu Świata właśnie ruszyła. Polscy skoczkowie powalczą w MŚ
Do 8 marca będą trwały mistrzostwa świata w Trondheim. To najważniejsza impreza w sezonie, która odbywa się co 2 lata. W ostatnich edycjach mieliśmy przyjemność obserwować sukcesy naszych skoczków, zwłaszcza Piotra Żyły. 38-latek wygrywał ostatnie dwie edycje na normalnej skoczni. Był najlepszy zarówno w Oberstdorfie w 2021 oraz w Planicy w 2023 roku.
Tak wyglądał skok Piotra Żyły po pierwsze mistrzostwo świata w Oberstdorfie:
A tak “Wewiór” zapewnił sobie drugi tytuł z rzędu w Planicy:
Ogólnie, w całej historii mistrzostw świata najwięcej złotych krążków ma Adam Małysz. Nasza legenda ma na koncie 4 triumfy, a także jedno srebro i jeden brąz. Tak prezentuje się aktualny prezes Polskiego Związku Narciarskiego na tle innych zawodników, występujących na mistrzostwach świata.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
Kamil Stoch poza mistrzostwami świata. Po raz pierwszy od 22 lat
W ostatnich latach polscy kibice byli przyzwyczajeni do widywania w miarę stałego składu skoczków na mistrzostwa świata. Nikt nie wyobrażał sobie kadry bez Piotra Żyły, Dawida Kubackiego czy Kamila Stocha, a więc naszej wielkiej trójki. Od poprzedniego sezonu jednak wyraźnie widać, że kończy się pewna era, co potwierdził ostatnio Thomas Thurnbichler.
Ponad tydzień temu Austriak odkrył karty, jeśli chodzi o skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Trondheim. Pewniakami byli Paweł Wąsek, który jest liderem Polaków w tym sezonie Pucharu Świata, a także Piotr Żyła, który broni tytułu mistrza świata. Nie wiadomo było jednak, kto uzupełni piątkę wybrańców selekcjonera, choć można było przypuszczać, że znajdzie się miejsce dla Aleksandra Zniszczoła oraz Dawida Kubackiego. Pozostała jednak kwestia piątego zawodnika.
Okazało się, że Thurnbichler postanowił odrzucić propozycję powołania Kamila Stocha i postawił ostatecznie na Jakuba Wolnego. W swoim uzasadnieniu, przekazanym przez Polski Związek Narciarski przyznał, że brał pod uwagę ranking Pucharu Świata oraz najlepszy indywidualny wynik w sezonie.
Decyzja o składzie na MŚ została podjęta na podstawie rankingu z Pucharu Świata oraz najlepszego indywidualnego wyniku w sezonie.
Kamil Stoch pokazał pewną poprawę w Sapporo, ale w rzeczywistości inni zawodnicy osiągnęli lepsze indywidualne wyniki w sezonie i znajdują się przed nim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poinformowałem Kamila o decyzji i powiedziałem mu, aby kontynuował treningi, ponieważ po mistrzostwach świata nadal istnieje szansa na zakwalifikowanie się do drużyny na ostatnią część sezonu.
Piotr Żyła jest obrońcą tytułu na małej skoczni, dlatego znalazł się w kadrze na mistrzostwa.
Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej. Poziom stresu na tak dużej imprezie i tak jest już wystarczająco wysoki - mówił Austriak, cytowany przez Polski Związek Narciarski.
Po dziś dzień głośno jest o braku Kamila Stocha. Wszak jest to pierwsza taka sytuacja od 22 lat, kiedy to “Orła z Zębu” zabraknie na światowym czempionacie. Kilka gorzkich słów od siebie dodał były trener naszego mistrza. Nie oszczędził Thomasa Thurnbichlera, a także byłego już dyrektora sportowego PZN Alexandra Stoeckla.
ZOBACZ: Historyczny wynik dla polskich skoków. Czekaliśmy na to ponad 6 lat
Były trener Kamila Stocha grzmi
Tuż po ogłoszeniu decyzji Thomasa Thurnbichlera, dziennikarze WP SportowychFaktów postanowili skontaktować się z Kamilem Stochem oraz jego tatą Bronisławem. Poprosili oni o komentarz do tej niezwykle druzgocącej dla “Orła z Zębu” decyzji austriackiego szkoleniowca. Skoczek odpowiedział tylko, że nie chce tego komentować. Podobnie postąpił jego ojciec.
Reakcję Kamila Stocha na jego pominięcie przez trenera wyraził sam Thurnbichler w rozmowie z Polsatem Sport. Przyznał, że zawodnik przyjął taką decyzję ze spokojem i zrozumieniem, jednak nie obyło się bez rozczarowania. Austriacki trener podkreślił, że Stoch w pełni rozumie swoją sytuację i wie, że w tym sezonie jego forma daleka jest od najlepszej.
Rozmawiałem zarówno z nim, jak i jego trenerem Michalem Doleżalem. Kamil przyjął to, jak na prawdziwego mistrza przystało – z klasą i zrozumieniem. Oczywiście, był rozczarowany. Każdy by był na jego miejscu. Zrozumiał jednak fakt, że klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie da się oszukać - powiedział Thomas Thurnbichler dla Polsatu Sport.
To nie oznacza jednak, że wobec Austriaka nie wylewa się żal. Mimo że w ostatnich dniach było dosyć cicho, to jednak na, można powiedzieć, kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem mistrzostw świata przez mężczyzn atmosfera gęstnieje. Tym razem suchej nitki na selekcjonerze Polaków nie zamierzał zostawić były trener Kamila Stocha, Krzysztof Sobański. W rozmowie z WP SportowymiFaktami postanowił ocenić działania Thurnbichlera. Wprost stwierdził, że Austriak celowo chciał pominąć Kamila Stocha.
Cały system kwalifikacji na mistrzostwa nie był jasny i zrobiony tak, jak Thomas Thurnbichler chciał, czyli z pominięciem Kamila. Szukano wyjścia z sytuacji i znaleziono. To sprawa niepoważna i zagrywka poniżej pasa. Ta sztuczność i złośliwość jest nie na miejscu. Boli mnie, że teraz pojawia się tak wiele nieprzychylnych Kamilowi komentarzy. Żal mi go, gdyż nie zasłużył sobie na takie potraktowanie - powiedział Sobański.
Były szkoleniowiec “Orła z Zębu” postanowił również wypowiedzieć się w gorzkich słowach o byłym już dyrektorze sportowym PZN-u Alexandrze Stoecklu. Kilka tygodni temu głośno było o jego spięciu z tatą Kamila Stocha, który sugerował, że sygnał do startu powinien dawać jego synowi nie Thurnbichler, a Michal Doleżal, pod którego okiem trenuje nasz mistrza olimpijski. Stoeckl dosadnie odpowiedział Bronisławowi Stochowi. Te słowa Austriaka dosadnie skomentował Krzysztof Sobański.
Dla mnie jego słowa były żenujące i idiotyczne. Przecież jako szkoleniowiec doskonale wie, że oko widzi inaczej niż kamera. Trener na wieży może analizować wybicie na bieżąco, a potem odtworzyć sobie nagranie - mówił były trener Stocha w rozmowie z WP SportowymiFaktami.
