Nie żyje słynny polski piłkarz. Widok jego grobu zaskakuje
W listopadzie ubiegłego roku świat sportu obiegła informacja o śmierci polskiego piłkarza, Igora Sypniewskiego. 47-latka kojarzono nie tylko ze świetnych występów na boisku, ale również z uzależnienia od alkoholu. Po pewnym czasie pojawiły się również poważne problemy z psychiką. Ciało byłego zawodnika m.in. ŁKS-u Łódź czy też Panathinaikosu Ateny spoczęło na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. Tak wygląda obecnie grób byłego reprezentanta Polski. Jego wygląd może zaskoczyć wielu z was…
Bogata kariera Igora Sypniewskiego w parze z nałogami
Igor Sypniewski karierę rozpoczynał w ŁKS-ie Łódź. Dobre występy na polskich boiskach zaowocowały zainteresowaniem ze strony greckich klubów. W 1998 roku polski piłkarz został zaprezentowany jako nowy nabytek Ellady Kawali. Rozgłos przyniósł mu transfer do potentata greckiej piłki nożnej, Panathinaikosu Ateny, w którym spędził kolejne dwa lata. Następnie występował w barwach OFI Kreta, by po latach spędzonych za granicą wrócić do naszego kraju. W końcowych latach swojej przygody z piłką nożną grał w Szwecji. Karierę piłkarską zakończył w szwedzkim klubie IF Bunkelfo.
Na swoim koncie zanotował również dwa występy w reprezentacji Polski. Karierę Sypniewskiego w znacznym stopniu przystopowały nałogi. Był uzależniony nie tylko od alkoholu, ale także od hazardu i papierosów. - Wiecie skąd biorą się te piłkarskie nałogi? Z nudy. Zawodowy piłkarz, jeśli nie ma jakiejś pasji albo przynajmniej trójki dzieci, to głównie się nudzi (...) Tak, hazard i alkohol w dużej mierze biorą się z nudy - pisał w swojej książce "Zasypany. Życie na zakręcie".
Po policyjnym pościgu auto wjechało w drzewo. Na pokładzie sześcioro dzieci i troje dorosłychProblemy psychiczne Igora Sypniewskiego
Z czasem pojawiły się również problemy natury psychicznej. Igor Sypniewski zmagał się z depresją. - Właśnie w Krakowie zaczęła się depresja. Nie jakiś tam smutek, a poważna depresja. Choroba. Gazety pisały, ile to pieniędzy dostaję z ZUS-u, a przecież one mi się należały. Nie dlatego, że piję, ale dlatego, że jestem poważnie chory. Chociaż wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy - pisał.
- Świadomość, powagi sytuacji zdrowotnej pojawiła się w marcu 2002 r. - Byłem już w takim stanie psychicznym, że nie pamiętam nic. Miałem lęki, bałem się wszystkiego. Marzyłem tylko o tym, żeby pojechać do domu i w spokoju napić się piwa. To był moment, w którym stało się jasne, że nie po radzę sobie z sytuacją - czytamy w książce wydanej w 2014 roku.
Podczas gry w jednym ze szwedzkich klubów Igor Sypniewski miał nawet próbę samobójczą. - Tego było dla mnie za wiele, depresja zawładnęła mną całkowicie. W głowie została tylko jedna myśl, o samobójstwie. Połknąłem tabletki, których w domu nie brakowało i za moment zasnąłem. Było ich z pięćdziesiąt, przygotowanych na najbliższe tygodnie, a ja zdążyłem zażyć chyba trzydzieści. Zasypiając przez moment poczułem się wolny, bo wiedziałem, że już nie będę musiał się bać. Chciałem, żeby to wszystko się wreszcie skończyło - wspominał.
Zawodnik trafił wówczas na oddział intensywnej terapii szpitala w Halmstad. - Spędziłem tam jakieś trzy, cztery dni, po których mogłem wrócić nie tylko do domu, ale także do treningów. Ci, którzy wiedzieli, co się działo, byli załamani, inni – nic nie zauważyli. Bo przecież już wcześniej byłem jakiś taki dziwny - tłumaczył.
W kolejnych latach życia przeszedł również udar mózgu. - Mamuśka, zobacz, co się ze mną dzieje! – któregoś ranka z przerażeniem zawołałem do pokoju mamę, z którą znów mieszkałem. Cały drżałem, a moje ciało nie było w stanie tych drgawek opanować - wracał wspomnieniami w książce.
Nie żyje Igor Sypniewski. Tak wygląda teraz jego grób
Igor Sypniewski miał świadomość, że w pewnym momencie jego organizm niszczony przez nałogi przez wiele lat może powiedzieć w końcu "stop". - Myślę, że gorsze były przepijane kolejne dawki anticolu. Każdy łyk piwa lub wódki po tym leku skracał moje życie o kilka tygodni lub miesięcy (…) Anticol w połączeniu z alkoholem rozwala wątrobę i sieje spustoszenie w organizmie - podkreślał.
Igor Sypniewski zmarł 4 listopada 2022 roku. Sześć dni później został pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. Tak wygląda obecnie grób byłego piłkarza ŁKS-u Łódź. Uwagę zwracają liczne kwiaty oraz szalik Zawiszy Bydgoszcz zawieszony na ramce ze zdjęciem przedstawiającym zmarłego w wieku zaledwie 47 lat piłkarza. Skromne miejsce pochówku wzbogaca pamiątkowa tablica w barwach ŁKS-u Łódź z napisem "Cześć Jego pamięci".
Źródło: "Zasypany. Życie na zakręcie", Goniec Sport