Iga Świątek straciła przez aferę dopingową fortunę. Kwota zwala z nóg
Ostatnie miesiące były wyjątkowo trudne dla Igi Świątek. Wszystko miało związek oczywiście z aferą dopingową, która wstrząsnęła całym sportowym światem. Jak sama przyznała, sprawa nie tylko odbiła się na jej psychice, ale także na finansach – koszty związane z walką o oczyszczenie imienia okazały się astronomiczne. Ta kwota zwala z nóg.
Afera dopingowa z Igą Świątek
W ostatnich miesiącach Iga Świątek niespodziewanie zniknęła z tenisowych aren, co wzbudziło wśród jej fanów liczne pytania i obawy. Po przegranej w ćwierćfinale US Open zawodniczka ogłosiła przerwę w startach. To nie był jednak jedyny poważny krok w jej karierze – doszło również do zmian w sztabie szkoleniowym. Dotychczasowego trenera, Tomasza Wiktorowskiego, zastąpił Wim Fissette. Powrót na korty nastąpił 3 listopada, kiedy to Świątek wzięła udział w WTA Finals w Rijadzie.
Jednak prawdziwe powody przerwy okazały się dużo bardziej skomplikowane. Świątek wyjawiła, że po turnieju w Cincinnati, który odbył się w sierpniu, została poddana rutynowej kontroli antydopingowej. We wrześniu przyszły wyniki testów, które wykazały obecność trimetazydyny – substancji zakazanej od 2014 roku. Polka była w szoku i podkreślała, że nie ma pojęcia, jak mogło do tego dojść. Dalsze badania wskazały, że trimetazydyna mogła znaleźć się w jej organizmie przypadkowo, jako zanieczyszczenie suplementu melatoniny, który stosuje, aby ułatwić zasypianie.
Polka wycofała się z turniejów i natychmiast nawiązała współpracę z agencjami antydopingowymi, by dokładnie wyjaśnić sytuację. Dzięki przedstawionym dowodom oraz wykazaniu braku intencjonalnego stosowania zakazanej substancji, Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA) uznała jej niewinność. Mimo to nałożono na nią symboliczne, jednomiesięczne zawieszenie, które – z uwagi na zaliczenie czasu od września – już dobiegło końca.
Ostatnio Iga Świątek udzieliła obszernego wywiadu dla Faktów po Faktach. W rozmowie z Anitą Werner tenisistka szczerze skomentowała całą sytuację i zamieszanie dopingowe. Jak się okazuje, przez problemy 23-latka straciła fortunę. Ta kwota zwala z nóg.
Nie żyje Jerzy Kowalczyk. Tragiczne informacje obiegły mediaIga Świątek straciła fortunę
W rozmowie z Anitą Werner z TVN24 Iga Świątek otwarcie przyznała, że ostatnie miesiące były dla niej niezwykle trudne, zarówno pod względem psychicznym, jak i finansowym. Oskarżenia, które na nią spadły były bardzo poważne, a ich echa mogą towarzyszyć jej jeszcze przez długi czas. Koszty walki o oczyszczenie swojego imienia były ogromne, a kryzys wizerunkowy mocno obciążył tenisistkę zarówno emocjonalnie, jak i finansowo.
Świątek podkreśliła, że za wszystko zapłaciła sama. Pierwszym dużym wydatkiem były badania oraz ponowne testy, które wyniosły około 15 tysięcy euro, czyli ponad 64 tysiące złotych. Kolejny gigantyczny koszt to honorarium prawnika zajmującego się jej sprawą – około 70 tysięcy dolarów, co przekłada się na kolejne 282 tysiące złotych. Na tym jednak nie koniec strat. Świątek została również pozbawiona nagrody za występ w turnieju w Cincinnati, gdzie zarobiła 650 tysięcy złotych.
Podsumowując wszystkie te wydatki i utracone dochody, można oszacować, że kryzys wizerunkowy w ostatnich tygodniach kosztował Igę Świątek niemal milion złotych. Co więcej, sytuacja wciąż pozostaje otwarta, a pełne zakończenie sprawy nadal nie nastąpiło…
ZOBACZ TEŻ: Domaga się dożywotniej dyskwalifikacji dla Świątek. Te słowa obiegły świat, potężna riposta
Sprawa Igi Świątek jeszcze się nie zakończyła
Jak wynika z przepisów, POLADA, czyli Polska Agencja Antydopingowa, ma 21 dni na odwołanie się od decyzji Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa (ITIA) ws. Igi Świątek. Po upływie tego terminu, taki sam czas na ewentualne działania przysługuje Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Teoretycznie więc WADA może wnieść odwołanie aż do 9 stycznia 2025 roku. Jeśli jednak zdecyduje się poprosić ITIA o dodatkowe wyjaśnienia, czas na złożenie apelacji do Sportowego Trybunału Arbitrażowego (CAS) zacznie biec dopiero po zakończeniu całej wymiany dokumentów i wyjaśnień. Tego typu procedury mogą trwać tygodniami, a nawet miesiącami, dodatkowo wydłużając cały proces.
Oznacza to, że ostateczna decyzja dotycząca sprawy Świątek może zapaść dopiero wiosną 2025 roku. Jeżeli obecne ustalenia ITIA zostaną utrzymane, to czas zakończonego już zawieszenia będzie jedyną nałożoną karą. Jeśli jednak w toku postępowania pojawią się nowe okoliczności, możliwe jest przedłużenie kary. Co istotne, aż do zakończenia wszystkich procedur, Polka ma prawo uczestniczyć w każdym turnieju, w tym w Wielkich Szlemach. Daje jej to szansę na kontynuowanie rywalizacji i przygotowań do kluczowych startów, mimo trwającej niepewności co do ostatecznego rozstrzygnięcia jej sprawy.