Ewa Swoboda nie wytrzymała. Wypaliła w stronę dziennikarza TVP
Sezon halowy w lekkoatletyce trwa w najlepsze. Znów głośno zrobiło się o naszej najwybitniejszej sprinterce na krótsze dystanse, Ewie Swobodzie. Tym razem mocno oberwało się dziennikarzowi TVP Sport. Nasza olimpijka miała uzasadnione pretensje i nie zawahała się o nich dosadnie poinformować.
9. taki tytuł dla Ewy Swobody
Ewa Swoboda rywalizuje w nowym sezonie lekkoatletycznym. Polka startowała m. in. w Ostrawie. Już podczas półfinału można było zauważyć, że nasza sprinterka jeszcze wdraża się w sezon. Udało jej się awansować do decydującego biegu, jednak wynik 7.11 s nie był pełnym pokazaniem jej umiejętności. W finale za to zabrakło naprawdę niewiele, żeby wygrała. Przegrała z Holenderką Patrizią van der Weken o… 0.01 sekundy.
8 lutego rywalizowała podczas Orlen Cup w Łodzi. Na 60 metrów była bezkonkurencyjna i z czasem 7.13 s zwyciężyła w zawodach.
16 lutego odbyła się rywalizacja w ramach ORLEN Copernicus Cup w Toruniu. Ewa Swoboda do ostatnich centymetrów walczyła o jak najlepszy rezultat z Zaynab Dosso z Włoch i Mujinga Kambundji ze Szwajcarii. Ostatecznie skończyła zmagania w sprincie na 60 metrów na 3. miejscu. Co równie ważne, uzyskała czas 7.10 s, który jest jej drugim najlepszym wynikiem w obecnym sezonie. Szybsza była tylko w Pradze - o 0.01 sekundy.
W dniach 22-23 lutego odbyły się Halowe Mistrzostwa Polski w Toruniu. Ewa Swoboda rywalizowała oczywiście o złoty medal w sprincie na 60 metrów. I udało się, bowiem lekkoatletka z Żor wygrała rywalizację z czasem 7,23 s. Rezultat ten jest jednak najsłabszym, jaki Ewa Swoboda wykręciła w tym sezonie. Mimo wszystko wystarczył do zdobycia 9. mistrzostwa Polski w karierze.
Iga Świątek przerwała milczenie i rozpętała się burza. Tego się nie spodziewałaWielkie emocje na Halowych Mistrzostwach Świata. Pierwsza taka sytuacja Natalii Bukowieckiej od 3 lat
Podczas Halowych Mistrzostw Świata w Toruniu nie brakowało emocji. Poza mistrzostwem Ewy Swobody, złoto wywalczyli również Piotr Lisek w skoku o tyczce czy Konrad Bukowiecki w pchnięciu kulą. Ponadto, wygrać się udało także Pii Skrzyszowskiej w biegu na 60 metrów przez płotki. Natomiast Anna Wielgosz zwyciężyła w biegu na 800 metrów. Zrobiła to, pokonując drugą Angelikę Sarnę o zaledwie jedną setną sekundy.
Dosyć sensacyjny był jednak wynik starcia o halowe mistrzostwo Polski w biegu na 400 metrów. Wiele osób stawiało na pewną wygraną naszej brązowej medalistki z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, Natalii Bukowieckiej (Kaczmarek). Tymczasem, do rywalizacji z naszą najlepszą zawodniczką stanęła Justyna Święty-Ersetic. I okazało się, że 32-latka wygrała z młodszą koleżanką. Uzyskała czas 51.52 s, a Bukowiecka - 51.87. Na trzecim miejscu uplasowała się Anastazja Kuś (53.20 - rekord życiowy). Tym samym, była to pierwsza porażka naszej brązowej medalistki z Paryża od 3 lat, jeśli chodzi o rywalizację z którąkolwiek z Polek na 400 metrów.
W wywiadzie po zakończonej rywalizacji Natalia Bukowiecka zasygnalizowała, że prawdopodobnie nie pojedzie na Halowe Mistrzostwa Europy w Apeldoorn (6-9 marca). Swoim dzisiejszym wpisem na Instagramie potwierdziła tę wiadomość. To oznacza, że sezon halowy dla naszej biegaczki na 400 metrów się zakończył. Powodem jest naderwanie mięśnia, którego doznała na początku lutego.
Cóż... Wczorajszy dzień był dla mnie słodko-gorzki. Z jednej strony cieszę się że udało się wystartować i ukończyć dwa biegi w pełnym zdrowiu a z drugiej wiem, że nie na taki wynik liczyłam. Czy podjęłam słuszna dezycje żeby pomimo wielu przeciwności wystartować? Tego nie wiem, natomiast wiem, że jeśli nie podjęłabym próby ciągle zastanawiałabym się co by było gdyby.. Wiem również, że presja którą sama na siebie narzuciłam po Igrzyskach jest ogromna, więc pozostało wrzucić na luz i znów zacząć się cieszyć bieganiem.
Jak się domyślacie, nie jadę na Halowe Mistrzostwa Europy, więc dla mnie to już koniec sezonu halowego - czytamy we wpisie Bukowieckiej na Instagramie.
Wróćmy jeszcze do Ewy Swobody, która wygrzmiała w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ: Niepokój po meczu Lecha Poznań. Gwiazda trafiła do szpitala, wiadomo, co dalej
Ewa Swoboda nie wytrzymała i wypaliła w stronę dziennikarza TVP
Ewa Swoboda to jedna z najbardziej charyzmatycznych polskich lekkoatletek. Zasłynęła ona szczególnie ze swoich wypowiedzi podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Do historii przeszła już sytuacja, w której w dosyć zabawny sposób uciszała zagranicznego dziennikarza, który zagłuszał jej wywiad dla TVP Sport.
Po letniej olimpiadzie w zeszłym roku o Ewie Swobodzie zrobiło się na tyle głośno, że do biegowego pojedynku wyzwać ją postanowił również popularny youtuber o nicku IShowSpeed (właśc. Darren Watkins Jr.). W ten sposób nasza biegaczka odpowiedziała internetowemu twórcy.
Teraz postanowiła dać o sobie znać po udanym dla siebie sprincie na 60 metrów na Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu. Wygrała, jednak nie była zadowolona ze swojego biegu. W rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim z TVP Sport zwróciła uwagę na fakt, że zawodniczki bardzo długo były trzymane w blokach startowych.
Szczerze mówiąc, bardzo słaby to był bieg, bo nigdy nas tak długo nie trzymali na starcie. Tak naprawdę dziesięć minut tam stałyśmy i już całe skupienie nasze poszło... właśnie tam. Nie uważam, że to był dobry start, ale fajnie było obronić tytuł mistrzyni Polski - mówiła Swoboda.
Dalszy ciąg rozmowy reportera z lekkoatletką miał miejsce w strefie mieszanej, a więc poza okiem kamery. Mateusz Puka z WP SportowychFaktów opisał kulisy rozmowy między Dzięciołowskim a Swobodą. Biegaczka chciała się dowiedzieć, dlaczego jej biegi były tak późno. Eliminacje ukończyła o ok. 21:45, a finał był przewidziany w programie dopiero na 22:35.
Okazało się, że powodem tak późnego rozpoczęcia zawodów był napięty harmonogram TVP Sport. Przed Halowymi Mistrzostwami Polski emitowany były mecze Znicza Pruszków z Arką Gdynia oraz Widzewa Łódź z Pogonią Szczecin. Kiedy Ewa Swoboda usłyszała od dziennikarza powód, dla którego jej zawody zostały przesunięte, nie wytrzymała i wygrzmiała:
Znicz Pruszków jest ważniejszy, na serio?! - wynika z relacji Mateusza Puki.
Ewa Swoboda nie była sama w tej sytuacji. Zgodzić się z nią miał kulomiot Konrad Bukowiecki.
Zwykle o tej porze już śpię. To nie jest dla nas komfortowa sytuacja, a ja zupełnie nie jestem do tego przyzwyczajony. Gdybyśmy mieli konkurs trzy godziny wcześniej, to wynik mógłby być jeszcze lepszy. Żeby dotrwać do konkursu, musiałem wypić chyba z sześć kaw, a na rozgrzewce i tak ziewałem - mówił.
