Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Trudno uwierzyć, co spotkało polskich skoczków tuż przed MŚ. Wielkie problemy Polaków
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 28.02.2025 21:38

Trudno uwierzyć, co spotkało polskich skoczków tuż przed MŚ. Wielkie problemy Polaków

Piotr Żyła
Piotr Żyła. Fot. Wikimedia Commons, Ailura, CC BY-SA 3.0 AT, CC BY-SA 3.0 AT

Aktualnie sportowym tematem numer jeden w Polsce są mistrzostwa świata w Trondheim. Nasi zawodnicy wystartują w nich w tę niedzielę, kiedy to odbędzie się rywalizacja na skoczni normalnej. Okazuje się, że na niedługo przed początkiem zmagań Polacy napotkali problemy. O wszystkim opowiedział Interii Piotr Żyła, który musiał niezwłocznie zareagować.

Problemy polskich skoczków tuż przed MŚ

Skoczkowie narciarscy wkraczają właśnie w najważniejszy moment sezonu Pucharu Świata. To okazja, która nadarza się tylko raz na dwa lata. A mowa oczywiście o mistrzostwach świata, które w tym roku odbywają się w norweskim Trondheim. Nieoficjalnie globalny czempionat rozpoczął się już w ostatni wtorek, jednak dopiero dziś doszło do tego oficjalnego startu. Kibice mogli obejrzeć pierwszy konkurs w ramach MŚ, w którym rywalizowały kobiety. Mistrzynią świata na skoczni normalnej została Nika Prevc. Na 29. miejscu uplasowała się Anna Twardosz.

18 lutego, w godzinach popołudniowych trener polskich zawodników Thomas Thurnbichler podał skład na mistrzostwa świata w Trondheim. Do ostatnich chwil nie wiadomo było, kto konkretnie pojedzie. Jasne było tylko to, że pojadą Paweł Wąsek, który w tym sezonie osiąga najlepsze wyniki ze wszystkich Polaków, a także Piotr Żyła, jako obrońca tytułu sprzed dwóch lat. Wkrótce jednak okazało się, że po raz pierwszy od 2003 roku Stocha zabraknie na światowym czempionacie. Austriacki szkoleniowiec nawet podał powody swojej decyzji. Za główną determinantę doboru piątki skoczków uznał ranking z Pucharu Świata oraz najlepszy indywidualny wynik w sezonie. Z tego względu zabrakło miejsca dla Kamila Stocha, który jest cieniem siebie sprzed lat.

A więc, tak prezentuje się piątka naszych zawodników, którzy już jutro (w sobotę 1 marca) wezmą udział w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu. W Trondheim reprezentować nas będą: Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Piotr Żyła i Jakub Wolny.

Ostatnie godziny do MŚ w skokach, a tu afera wokół Stocha. "Żenujące"

Piotr Żyła rozbudził apetyty kibiców. Przez jedną sytuację mogło go jednak nie być

Polscy skoczkowie dokonują ostatnich szlifów przed niedzielnym konkursem na skoczni normalnej w ramach mistrzostw świata w Trondheim. Dziś o 17:00 rozpoczął się oficjalny trening. Brali w nim oczywiście udział Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Biało-Czerwoni prezentowali mieszane szczęście.

W pierwszej serii treningowej skakanie Polaków rozpoczął obrońca tytułu mistrza świata z 2023 roku, który wylądował na naprawdę dobrym 97 metrze. Za chwilę swoją próbę oddał Jakub Wolny, który poleciał zaledwie na 91 metrów. Tuż po nim zaprezentował się Dawid Kubacki, który osiągnął identyczną odległość, jak Żyła. Następny był Aleksander Zniszczoł, który osiągnął 94 metry. Ostatni z Polaków skoczył Paweł Wąsek, po którym spodziewano się najlepszego rezultatu. Niestety, zamiast tego skoczył najgorzej i wylądował dopiero na 88 metrze.

Po pierwszym treningu, na naprawdę dobrym 8. miejscu znalazł się Piotr Żyła. Wynik ten napawał optymizmem, dopóki nie oddał swojego drugiego skoku. W drugim treningu “Wewiór” wylądował zaledwie na 95 metrze. Gorzej poszło również Jakubowi Wolnemu, który poleciał na 88,5 metrów. Z kolei Dawid Kubacki osiągnął 96 metr, a więc nieco gorszy niż za pierwszym razem. Aleksander Zniszczoł również wylądował bliżej, bo na 92,5 metrze. Swój rezultat z pierwszego treningu poprawił tylko Paweł Wąsek, który tym razem poleciał na 98 metrów. Tym samym zajął on 19. miejsce, będąc najlepszym z Polaków w drugiej serii treningowej.

Okazuje się jednak, że tuż przed treningiem polscy skoczkowie napotkali problemy. Szczególne trudności miał Piotr Żyła, który postanowił o wszystkim opowiedzieć dziennikarzowi Interii, Tomaszowi Kalembie.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

798px-20161001_FIS_Sommer_Grand_Prix_Hinzenbach_4910.jpg
Fot. Wikimedia Commons, Ailura, CC BY-SA 3.0 AT, CC BY-SA 3.0 AT

ZOBACZ: Do turnieju Indian Wells został tydzień, a tu takie fatalne wieści dla Świątek. Amerykanie obawiają się o Polkę

Problemy Polaków tuż przed MŚ. Piotr Żyła o wszystkim powiedział

Nasi skoczkowie napotkali na dosyć istotne problemy w związku z dojazdem na skocznię Granåsen w Trondheim. Przy okazji mistrzostw świata, w okolicach miejsca odbywania się rywalizacji zmianie uległa organizacja ruchu. Na miejscu jest dziennikarz Interii Tomasz Kalemba, który relacjonuje wszystko to, co związane z mistrzostwami oraz, przede wszystkim, polską kadrą.

Jak już wspomnieliśmy, o 17:00 rozpocząć się miał oficjalny trening na skoczni normalnej. Reprezentanci Polski oraz sztab trenerski wyjechali dwie godziny przed jego rozpoczęciem. Mimo że od miejsca zakwaterowania do miejsca treningu skoczkowie mają kilkanaście minut, to jednak wiele trudności sprawiła zmiana organizacji ruchu. Przez te perturbacje zaistniała nawet obawa o to, czy Biało-Czerwoni zdążą na miejsce na czas.

Jak relacjonuje Tomasz Kalemba, zadanie polegające na dotarciu do celu utrudniła nawigacja. Przez zmianę organizacji ruchu “szalała”, przez co jeden z busów naszej kadry wrócił do miasta, gdzie utknął w korkach. W rozmowie z Interią szczegóły zdradził Piotr Żyła. Na początku wyraził ulgę, że mimo wszystko udało się dotrzeć na skocznię na czas.

Jestem szczęśliwy, że w ogóle udało mi się dotrzeć na skocznię, bo mieliśmy przygody. Na dwa i pół kilometra przed skocznią napotkaliśmy na pierwsze problemy. Zamknięta była droga w kierunku skoczni. Nawigacja pokazała nam okrężną drogę, ale musieliśmy przejechać przez miasto. Utknęliśmy w korku. Ruszyliśmy inną drogą i znowu zatrzymali nas na dwa kilometry przed skocznią. Powiedzieli nam, że stąd jeżdżą busy, tylko żaden nie przyjechał - mówił Żyła.

W tym momencie nasz mistrz świata zwątpił i przyznał, że chciał wysiąść i iść pieszo.

Już w chciałem iść na piechotę te blisko dwa kilometry, ale na horyzoncie pojawił się bus. Tylko że się nie zatrzymał. Stanął dopiero po interwencji policjanta - dodał skoczek.

Mimo że zawodnicy dotarli do okolic skoczni, tam napotkali kolejne problemy. Służby nie chciał przepuścić zawodników do miejsca treningu. Wszystko przez to, że nie wszyscy mieli przy sobie akredytację.

Zapomniał o niej chociażby Piotr Żyła. Przez chwilę zaistniała obawa, że Polak nie zostanie dopuszczony do udziału w treningu. Wtedy jednak wpadł na świetny pomysł, by wykorzystać telefon.

Paweł z Kubą weszli, bo mieli akredytacje, ale mnie zatrzymali. Poprosili mnie o dowód, że skaczę w treningu. Otworzyłem listę startową w telefonie. Do tego pokazałem dowód na mObywatelu. I dopiero mnie puścili - powiedział Żyła.

Po treningu 38-latek próbował analizować swoje skoki. Jak można było zauważyć, pierwszy był w jego wykonaniu najlepszy. Przyznał w rozmowie z Interią, że to dzięki temu, że nie nie myślał zbyt wiele przed oddaniem skoku. Piotr Żyła stwierdził także, że to jest jego plan na mistrzostwa świata.

I coś w tym jest, że nie było zbyt wiele czasu na myślenie przed pierwszym skokiem. Taki mam plan na całe mistrzostwa, by iść w tym kierunku. Ten pierwszy skok był luźny i naprawdę fajny. Już na treningach w Polsce wchodziły takie stare dobre skoki, kiedy można było dobrze nogą popchnąć. W drugim trochę mi podjechało, a w trzecim przeleciało i tak to poszło. Trochę klapło - analizował Żyła.

Na zakończenie rozmowy “Wewiór” zdradził, jakie ma nastawienie względem mistrzostw świata w Trondheim. Żyła liczy na to, że ogień w końcu się zapali.

Nie nastawiam się na nic. Przyjechałem walczyć, bo to są mistrzostwa świata i tu liczą się tylko medale. Pójdę full ogień. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo w tym sezonie ani razu ten ogień się nie zapalił - zakończył skoczek.