Sport.Goniec.pl > Piłka nożna > Takiej bramki kibice dawno nie widzieli, o Ekstraklasie znów jest głośno. Nagranie niesie się po świecie
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 10.03.2025 21:04

Takiej bramki kibice dawno nie widzieli, o Ekstraklasie znów jest głośno. Nagranie niesie się po świecie

Motor Lublin - Legia Warszawa
fot. screen Instagram/@canalplussportpolska

Ekstraklasa słynie z wielu nie tylko pięknych goli, ale również wpadek oraz tego, że ostateczne rozstrzygnięcia są trudne do przewidzenia. Tak było również w dzisiejszym meczu Legii Warszawa z Motorem Lublin. Do teraz kibice zastanawiają się, jak to się stało, że doszło do tak kuriozalnej sytuacji.

Ekstraklasa sławna na całym świecie

Polska Ekstraklasa ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna. Praktycznie co roku do walki o mistrzostwo włączają się nowe zespoły. Oczywiście, są kluby, które rok w rok o nie rywalizują, jak chociażby Lech Poznań, Legia Warszawa czy od pewnego czasu Raków Częstochowa. Zaskoczeniem w zeszłym sezonie było mistrzostwo dla Jagielloni Białystok, pierwsze w historii klubu. Dziwić się można także postawie Śląska Wrocław, który w poprzedniej kampanii ligowej został wicemistrzem kraju, a aktualnie szoruje po samym dnie tabeli Ekstraklasy.

Nasze krajowe rozgrywki ligowe słyną z tego, że pada tutaj wiele ładnych bramek, często również niezamierzonych. Jedną z takich jest gol Alexandra Gorgona z Pogoni Szczecin w sezonie 2020/2021. Zawodnik chciał podać, a wyszła z tego jedna z najdziwniejszych bramek w historii Ekstraklasy.

Kibiców zaskoczyła także bramka, która padła w poprzednim sezonie. Gabriel Kobylak, wówczas bramkarz Radomiaka Radom tak mocno kopnął piłkę z własnego pola karnego, że zdołał pokonać golkipera Puszczy Niepołomice. Żeby było zabawniej, trafienie to padło… w prima aprilis.

Lider reprezentacji Polski ogłosił radosną nowinę. Gratulacje spływają z całego świata

Kuriozum w Ekstraklasie

W Ekstraklasie, nawet w tym sezonie dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Jedna z nich wydarzyła się całkiem niedawno, tuż po wznowieniu rozgrywek po przerwie zimowej. Jeden z piłkarzy Motoru Lublin w meczu przeciwko Lechii Gdańsk mógł wpisać się na listę strzelców. Przed sobą miał pustą bramkę. Pech chciał, że trafił wprost w poprzeczkę.

Z pewnością Ekstraklasa doda nam jeszcze w tym sezonie wielu emocji. Póki co, wciąż nie możemy być pewni zespołu, który zdobędzie mistrzostwo Polski. Trudno się nawet domyślić, ponieważ na szczycie tabeli panuje duży ścisk. Na prowadzeniu jest Lech Poznań, któremu po piętach depczą jednak Raków Częstochowa, który ma punkt mniej od Kolejorza, a także Jagiellonia Białystok, której brakuje dwóch punktów do lidera. 

Dziś rozegrano spotkanie między Legią Warszawa a Motorem Lublin, w którym padło dużo bramek. W tym meczu doszło jednak do kuriozalnej sytuacji, która może śmiało kandydować do miana “największego kuriozum sezonu”.

ZOBACZ: Jest decyzja ws. oszustwa Norwegów, klamka zapadła. Posypały się zawieszenia

Takiej bramki kibice dawno nie widzieli

Motor Lublin podejmował dziś na własnym stadionie Legię Warszawa. Można było się spodziewać ciekawego widowiska, patrząc na pozycje obu zespołów w tabeli. Jednak tego, co wydarzyło się w pierwszej połowie nikt nie mógł przewidzieć.

Minęło ledwie 10 minut, kiedy to padła jedna z najdziwniejszych bramek nie tylko tego sezonu, ale być może i tej dekady. Z pozoru niegroźna sytuacja przerodziła się w prawdziwe kuriozum. Motor Lublin próbował wyjść z opresji na własnej połowie. Gracze Goncalo Feio nacierali, jednak ostatecznie piłka trafiła do bramkarza Kacpra Rosy. I wtedy stało się to.

Golkiper z Lublina wypuścił sobie piłkę, w bliskiej odległości Marca Guala. Rosa chciał ją wykopać daleko, jednak w tym momencie hiszpański napastnik podbiegł i uderzył na pustą bramkę. Co się okazało? Otóż, bramkarz Motoru myślał, że był spalony. Sędzia jednak takiej sytuacji nie odgwizdał, o czym świadomy był Marc Gual. Skorzystał on więc z chwili dezorientacji Kacpra Rosy i w ten sposób Legia wyszła na prowadzenie.

Zrzut ekranu (225).png
Gol Marca Guala. Fot. screen Instagram/@canalplussportpolska
Zrzut ekranu (224).png
Gol Marca Guala. Fot. screen Instagram/@canalplussportpolska

W drugiej połowie bramkarz Motoru Lublin ponownie podarował gola Legii Warszawa. Tym razem Kacper Rosa chciał złapać piłkę, jednak wyślizgnęła mu się z rąk. To wykorzystał Kacper Chodyna. Ostatecznie golkiperowi mocno się upiekło, ponieważ jego zespół zdołał zremisować 3:3, najpierw nie wykorzystując karnego, a za chwilę dobijając piłkę do bramki.